reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

uprawnienia rodziców po poronieniu/ urodzeniu martwego dziecka

ja tylko napisalam jak mnie poinformowano w szpitalu oraz w urzedzie....nic wiecej :crazy:

Wprowadzono Cię w błąd -ja z tego błędu staram się wyprowadzić te kobiety które chcą walczyć o pochowanie swojego maleństwa bez względu na to ile miało milimetrów czy dni... Najwcześniejsza ciążą o której wiem to 5 tydzień -dziewczyna walczyła ze szpitalem i urzędem ponad miesiąc ale wygrała -dlaczego? bo prawo było po jej stronie. Bo dla niej to było jej dziecko które zmarło...
 
reklama
dziewczyny potrzebuje waszej pomocy... 3 miesiące temu straciłam dziecko... byłam w 13 tyg ciąży i okazało się że od 8 tyg ciąży nosiłam w sobie maleństwo bez oznak życia, wykryto to u mnie dopiero po tym jak zaczełam krwawic... byłam w szoku że żaden lekarz tego nie wykrył a robili mi w tym czasie badania krwi i usg. chcę wiedziec czy po 3 miesiącach moge dostac pisemne zgłoszenie urodzenia dziecka i zgłosic to w USC i otrzymac akt urodzenia dziecka??? prosze o informacje... pozdrawiam
 
Witaj. Wydaje mi się że niestety jest już za późno -na zarejestrowanie martwo urodzonego dziecka w urzędzie są 3 dni (w przypadku żywego dziecka 2 tygodnie) -zgodnie z literą prawa. I w szpitalu też pewnie sprawa jest już zamknięta a papiery dawno w archiwum. Możesz jednak zadzwonić do szpitala i do urzędu choć według mnie niestety już jest za późno...
 
Nie sądziłam ze tylu osobom będzie potrzebny ten wątek...
Dla każdego Aniołka (*)
 

Załączniki

  • 1254685743_by_gibonxxl_500.jpg
    1254685743_by_gibonxxl_500.jpg
    19,8 KB · Wyświetleń: 331
Chciałabym opowiedzieć naszą historię, może komuś tym pomogę w walce o należne świadczenia. To przykre wydarzenie dotyczy mojej siostry, ale ona nie ma siły w tym momencie o tym pisać. Jesteśmy z Olsztyna, siostra rodziła w Szpitalu Miejskim w Olsztynie.
Wszystko zaczęło sie w sobotę, siostrze odeszły wody płodowe, natychmiast pojechała do szpitala. Tam zrobiono jej USG i stwierdzono, że wód nie ma. Podali jej antybiotyk i zalecili czekanie. W poniedziałek stwierdzili że rośnie CRP, wobec czego podali środki wywołujące ciążę. Zaznaczę, ze dziecko cały czas żyło, tuż przed porodem siostra nadal czuła ruchy. Klaudia urodziła się o 13.45 i była podobno juz martwa (tak stwierdziła położna, która łaskawie została z siostrą, żaden lekarz dziecka nawet nie obejrzał). W międzyczasie położna poinformowała siostrę, o możliwości pochowania dziecka, ale zaznaczyła że za wszystko będzie musiała zapłacić sama bo wszelkie swiadczenia należą sie dopiero przy urodzeniu dziecka powyzej 23 t.c., siostra nie wiedziała co robić i ostatecznie podpisała decyzję o kremacji.
We wtorek już wypisali ja ze szpitala. W międzyczasie zaczęłam szukać wszelkich informacji na ten temat, trafiłam na to forum i na stronę Poronienie - informacje dla Ciebie które jest kopalnią wiedzy na temat uprawnień rodziców po takiej tragedii.
W środę zaczęłyśmy działać. Wróciłyśmy do Szpitala, gdzie po walce otrzymałyśmy pisemne zgłoszenie urodzenia dziecka i kartę zgonu- od razu zaznaczam że musi być w 2 egz. Siostra dostała jedno i musiałyśmy wracać do szpitala do drugie.Udało sie też cofnąć decyzje o kremacji!!
Ze zgłoszeniem udałyśmy sie do USC, gdzie napotkałyśmy kolejny mur - urzędniczka kategorycznie odmówiła nam zarejestrowania dziecka. Powoływała sie na ustawę Ministra Zdrowia z dnia 21 grudnia 2006r, gdzie definiowane są pojęcia "żywego urodzenia", "martwego urodzenia"(po 22 t.c.) i "poronienia" (poniżej 22 t.c.). Nie wzięła tylko pod uwagę, ze owy podział służy jedynie dokumentacji medycznej a pisemne zgłoszenie urodzenia dziecka taka dokumentacją nie jest, tym bardziej akt urodzenia. No nic. Uznałyśmy że przygotujemy pisemny wniosek o sporządzenie aktu urodzenia i następnego dnia udamy sie z nim do Kierowniczki USC. Tak też zrobiłyśmy. I co? Kierowniczka nawet wniosku nie czytała!!! Obejrzała tylko pisemne zgłoszenie, uznała ze oczywiście nie widzi powodu aby dziecka nie zarejestrować!!! Musiałyśmy tylko pójśc do szpitala po drugi egzemplarz i za godzinę siostra otrzymała 3 akty urodzenia z adnotacją o martwym urodzeniu. Tak więc niestety wszystko zależy od tego na kogo natrafimy w tej nierównej walce o należne nam świadczenia. Urzędniczka w USC powiedziała jasno, ze jeszcze nikomu nie udało sie otrzymać aktu urodzenia, nawet w sądach przegrywali - to juz chyba zmyśliła. Nasz przypadek jest dowodem na to, ze jednak da sie załatwić, potrzebna jest tylko olbrzymia siła, determinacja i wola walki. Oczywiscie rozumiem, że po takiej tragedii, większość z Was nie ma siły do walki z urzędnikami, warto wtedy załatwiać wszystko z bliska osobą która jest silniejsza i nie podda sie tak łatwo. Siostra juz miała dosyć i chciała zrezygnować, ale jej na to nie pozwoliłam i sie udało! Tego też Wam życzę!

Przytulam wszystkie pokrzywdzone przez los Mamy a dla Aniołków zapalam świeczkę
[*]



PS. Jakby ktoś chciał kopię tego wniosku do USC to mogę przesłać na mail. Powołuję sie w nim na przepisy i ustawy.
 
Jestem przerażona jaka totalna ciemnota panuje w niektórych szpitalach i w niektórych USC. Mam nadzieję, ze to sie zmieni. Mogę potwierdzić, ze ja miałam możliwość skorzystania ze wszystkich praw przysługujacych kobiecie po poronieniu, pomimo ze poronilam w 7 tygodniu (łącznie z otrzymaniem odszkodowania z PZU - BEZ PROBLEMU!). Tak więc nie wszędzie jest tak żle. Wiem, że jest to wynik działania wielu ludzi, przecierania ścieżek, bo jak rok temu roniłam nie miałam do niczego praw - nikt mnie o niczym nie poinformował :( Nie mogę im tego zapomnieć ale coż. Było minęło - najważnisjze ze sie zmieniło i koljen kobiety nie musza doświadczac tego co ja jeszcze rok temu musiałam doświadczac. Pozdrawiam
 
Strasznie mi przykro, że tragedia tego wydarzenia dotyka tak wielu z nas
Dobrze jednak, że są takie miejsca "na świecie", jak to forum, gdzie możemy być dla siebie wsparciem w tak trudnych chwilach.
Przyznam się szczerze, że nigdy osobiście nie udzielałam się w takich miejscach, ale wydarzenia ostatnich dni wzbudziły we mnie złość i rozpacz jednocześnie na to, co się dzieje; i niezgodę na tą naszą rzeczywistość. Ale jak to było...
Miesiąc temu straciliśmy w piątym miesiącu ciąży nasze dziecko.Miałam wywołany farmakologicznie poród /za to akurat jestem wdzięczna lekarzom, bo wiem, że zrobili to w trosce o moje zdrowie i szybszą rekonwalescencję/. W szpitalu poinformowano nas o tym, że jeśli zechcemy sami zająć się pochówkiem, to będą nam z tego tytułu przysługiwały różne świadczenia i odszkodowania, a jeśli nie to pochówkiem zajmie się MOPR-i tyle.Nie będę się rozpisywać, co nami powodowało kiedy podjęliśmy decyzję, że nie chcemy sami chować dziecka, bo wiem, że różne są zdania na ten temat.W każdym razie na pieniądzach nam nie zależało.Całe to wydarzenie było dla nas wielkim bólem i przeżyciem i wydawało się nam, że tak będzie lepiej. Ze szpitala wyszłam ze zwolnieniem lekarskim/80%/. Szykowałam się do powrotu do pracy.Minął miesiąc, zaczęliśmy odzyskiwać równowagę psychiczną i nabierać nowych nadziei na przyszłość...8 rano.. telefon- pani z MOPR'u:że może jednak zdecydujemy się na pochówek, bo w innym wypadku będziemy musieli zwrócić im niemałe koszty pochówku i przechowywania przez miesiąc ciałka w chłodni!!!jakby mi ktoś nóż w serce wbił, wszystko od początku -wszystko wróciło, choć więcej teraz w nas złości i buntu.zaczęłam szukać informacji, drążyć temat-dzwoniłam do szpitala-wielkie zdziwienie. Słuchajcie, ciemnogród -wszędzie, nikt nic nie wie, jakbym była pierwszą kobietą w Polsce, którą to spotkało. Rzeczywiście, zdecydowaliśmy się sami pochować dziecko.Może tak właśnie miało być i nasza kropeczka dała nam w ten sposób znak-nie wiem tego, ale postanowiłam domagać się naszych praw/no bo dlaczego w naszym kraju"my im wszystko, a oni nam nic"/.więc krok po kroku: w firmie pogrzebowej, gdzie została przekazana ze szpitala nasza córeczka odebraliśmy kartę zgonu, z którą pojechaliśmy do USC/choć szpital ma teraz obowiązek w ciągu 3 dni przekazać do nich stosowne dokumenty-nikt w USC nie zarzucił nam, że przychodzimy dopiero po miesiącu/.Tutaj w wydziale rejestracji urodzeń otrzymaliśmy 3 odpisy skrócone aktu urodzenia z adnotacją, że martwo urodzone /te są niezbędne dla ubezpieczyciela i w zakładzie pracy, żeby skorzystać z PRZYSŁUGUJĄCEGO nam urlopu macierzyńskiego w wymiarze 8 tyg - w czym upewniła mnie miła pani w ZUS-ie, bo nawet w mojej pracy nikt nie powiedział mi o tym przywileju, oraz jeden odpis zupełny aktu urodzenia z adnotacją jw, którego wymaga ZUS, żeby uzyskać zasiłek pogrzebowy/.Ku naszemu zaskoczeniu w żadnym urzędzie nie robiono nam problemów-wszędzie udzielono nam stosownych informacji. W zakładzie pogrzebowym musieliśmy zamówić transport trumienki na cmentarz, bo jest przepis, który nie pozwala im wydać ciała tak po prostu.Jeśli chodzi o zasiłek pogrzebowy, to po pochówku należy złożyć w ZUS'ie odpowiedni formularz, akt urodzenia, o którym pisałam, rachunki za pochówek i wszystkie z nim związane/choćby kwiaty/oraz zaświadczenie napisane osobiście, nawet odręcznie o tym, gdzie dokonano pochówku - z kościoła, czy od proboszcza parafii nie trzeba żadnych dokumentów.Zasiłek pogrzebowy jest stały, nie ma znaczenia czy chodzi o osobę dorosłą, czy dziecko i wynosi około 6tys zł.
Mało tego, dzięki głównie informacjom od Was, zgłosiłam się do kadr i upomniałam o swój urlop-wywołałam burzę mózgów, ale okazało się, że faktycznie „jest coś takiego”w Kodeksie Pracy.Urlopu tego nie możemy, jeśli zechcemy skrócić, bo jest wyraźnie napisane 8 tyg/w kontekście powrotu do zdrowia/.Mało tego, okazało się faktycznie, że w szpitalu przy wypisie zwolnienia przysługuje nam kat B, czyli 100%płatne.
Dziewczyny, ja wiem, że to są trudne sprawy, ale warto upomnieć się o swoje-nawet jeśli chodzi o urlop macierzyński-naliczane są wtedy składki rentowe. Obcinają nam z pensji niemałe pieniądze na różnego rodzaju świadczenia, więc dlaczego mamy im darować. Nie zrozumcie mnie źle, nie zależy mi na kasie-taki był mój sposób na uciszenie krzyku „dlaczego?!!”-dlaczego mnie to spotkało i dlaczego o wszystkim musiałam dowiedzieć się w taki sposób.Wiem, że w sytuacji, kiedy traci się dziecko wszystko inne przestaje mieć znaczenie. Ale może ku przestrodze dziewczyn, które podejmą w szpitalu taką decyzję jak ja-pamiętajcie, że Państwo upomni się od nas o każdą złotówkę, nie zależnie jakiej sytuacji życiowej to dotyczy. Gdybym wiedziała, że temat wróci w takiej formie, gdybym dostała już w szpitalu taką informację, to na pewno nie czekała bym tak długo.
Nie bójcie się!!!nie jestem pewna jak jest z tym wiekiem ciąży, ale nas nikt o to nie pytał, więc chyba rzeczywiście dla urzędów nie ma to znaczenia. To Państwo powinno nas chronić, bo my jesteśmy przyszłymi mamami dla jego obywateli-bez nas sobie nie poradzi.
Jeszcze jedno...to okrutne, ale do załatwiania spraw w urzędach trzeba podejść czysto biurokratycznie.Gotowała mi się krew, jak pani w MOPS’ie mówiła o tym, co mi się BARDZIEJ OPŁACI i jakie rozwiązanie będzie dla nas KORZYSTNIEJSZE, ale aspekt uczuciowy to nie te instytucje.Dla nich jesteśmy kolejnym interesantem i już. A dla szpitali sama z chęcią przygotowałabym listę praw i obowiązków, które mogliby rozdawać kobietom w takiej sytuacji, jak nasze- wystarczy kilka minut, aby zaoszczędzić im lub chociaż trochę ulżyć w tym dramatycznym czasie po stracie. Na koniec jeszcze raz bardzo Wam wszystkim dziękuje, że mogłam skorzystać z Waszych porad i doświadczeń.Ale ktoś mi obiecał, że w życiu zawsze wszystko wychodzi na zero i te nasze dramaty na pewno zostaną szczęśliwie wyrównane niezmierną radością czego sobie i Wam życzę z całego serca!!!!spotkamy się na pewno w szczęśliwszych wątkach
 
wyjądkowo cenny tekst. Sedecznie dziekuję za wszelkie informacje:tak::tak::tak:O wielu sprawach nie miałam pojęcia....Proponuję, żeby administator przykleił ten wątek na góre, żeby nie przepadł w gąszczu innych i zawsze był widoczny. Napewno niejedna kobieta w potrzebie bedzie błogosławić autorkę;-):tak:
 
Witam. Właśnie także przechodzę nierówną walke z urzędami i lekarzami. Dzisiaj jest tydzień od zabiegu. I niestety nie moge przebrnąc przez lekarza który co prawda wypisał mi pisemne zgłoszenie urodzenia dzieci (miałam bliźniaki) z określeniem bliżniak 1 i bliźniak 2 ale nie wpisał płci dzieci. W USC nawet nie chcieli ze mną rozmawiac. I sama się zastanawiam co dalej począc. Jeśli nawet zrobie badania sama i na podstawie ich określa mi płec moich dzieci czy lekarz nie powie że mi nie wpisze w pisemne zgłoszenie. O uprawdopodobnieniu płci nawet nie chciał ze mną rozmawiac. Mam weekend przed sobą i milion myśli co dalej czy podołam czy dam rade.


Pozdrawiam wszytkie mamy aniołków i mocno przytulam do serca bo wiem co czują.
 
reklama
Witam. Właśnie także przechodzę nierówną walke z urzędami i lekarzami. Dzisiaj jest tydzień od zabiegu. I niestety nie moge przebrnąc przez lekarza który co prawda wypisał mi pisemne zgłoszenie urodzenia dzieci (miałam bliźniaki) z określeniem bliżniak 1 i bliźniak 2 ale nie wpisał płci dzieci. W USC nawet nie chcieli ze mną rozmawiac. I sama się zastanawiam co dalej począc. Jeśli nawet zrobie badania sama i na podstawie ich określa mi płec moich dzieci czy lekarz nie powie że mi nie wpisze w pisemne zgłoszenie. O uprawdopodobnieniu płci nawet nie chciał ze mną rozmawiac. Mam weekend przed sobą i milion myśli co dalej czy podołam czy dam rade.


Pozdrawiam wszytkie mamy aniołków i mocno przytulam do serca bo wiem co czują.

a w ktorym tyg? moje dziewczynki ochrzcily polozne,nadalismy imiona i w USC nei bylo zadnych problemow.dostalam akty urodzenia z dopiskiem ze dzieci martwo urodzone.Gloria coprawda wykazywala czynnosc oddechowa ale lekarze stwierdzili,ze to nic nie znaczy
 
Do góry