Oj tak, z mierzeniem to lepiej polegac na sobie. Adaś na przykład w książeczce zdrowia ma takie cudo, że na początku grudnia jak go mierzyli przy przyjęciu do szpitala wyszło 62 cm a 3 miesiące później pielęgniarka w przychodni zmierzyła go i wpisała 60 cm! A 3 tygodnie później już 64 cm.
Monik, dobrze, że się wyjaśniło i już jesteś spokojna :-)
Wiecie, z tym przewijaniem to u nas ten problem, że nawet ja sobie nie radzę. Po prostu nikt. Przewijaka od dawna nie używamy - bo byłoby niebezpiecznie. Przewijam Adasia na łóżku a kończy się tym, że jest ubierany na stojąco, raczkująco i co by nie tylko. Rzadko kiedy w pozycji leżącej. I czasem mi wstyd jak u lekarza czy po ćwiczeniach po prostu nie mogę Adasia na spokojnie ubrać i ubieram go kiedy on raczkuje sobie po stole. Myślę sobie, że pewnie ktoś widząc jak się z nim męczę uważa mnie za matkę, która nie radzi sobie z własnym dzieckiem. Najlepsze jest to, że kto wie, czy kiedyś sama bym tak nie pomyślała. A teraz po prostu nie wiem - błędy wychowawcze czy taki egzemplarz mi się trafił.
Wczoraj Adaś zdrzemnął się pół godziny w żłobku i to by było na tyle. Wstawaliśmy o 5.30, ja o 16 już ledwo na oczy widzialam i marzyłam o małej drzemce, a Adaś nic...Do tego strasznie marudny się zrobił, wszystko nie tak, na wszystko reaguje płaczem albo wyłącza się, wtula się we mnie i ssie kciuka. Może odreagowuje żłobek, choć już na szczęście tak nie płacze jak go zostawiam.