reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Wszystko o karmieniu ;)

Widocznie nie miałaś pogrzewacza, bo ja też mam piętrowy domek (sypialnia na górze, kuchnia na dole) i w życiu nie schodziłam na dół żeby przygotwać mleczko, bo i po co. Wszytsko miałam pod ręką, butelki też nie miałam jednej (dlatego nie musiałam w nocy myć, sterylizować nigdy nie sterylizowałam, tylko myłam gorącą wodą z płynem i szczotką do butelek.
Po pół roku dziecko już nie wymaga takiego starannego izolowania od detergentów, których używamy na codzień.
Do tego nie je tak często w nocy, bo mleczko daję zagęszczone kaszką ryżową lub kaszkę ryżową smakową. Ja byłam przynamniej wypoczęta.
Teraz jak urodzę karmię pół roku i koniec. Wokół mnie koleżanki i kobiety z rodziny też się wypowiadały że wygodniejsze jest karmienie butelką. Przynajmniej dla matki, która może zostawić choć na chwilkę dziecko rodzinie i wyjść załatwić sprawy na mieście. Nakarmić może wtedy każdy, a mleko ściągać laktatorem to dla mnie była podwójna robota.

Kochana uwierz mi, że miałam dla swojego dziecka wszystko czego potrzebowałam. Akurat przynajmniej o to, że czegoś nie mam a bym chciała nie musiałam się martwić. Tak samo będzie teraz - jesli czegoś dla dziecka będe potrzebowała to na pewno w domu będę miała to pod ręką.
Każdy ma prawo do swojego zdania, ja też byłam wypoczęta, swoje mleko równiez od 4 m-ca zagęszczałam kleikiem ryżowym, więc dziecko ładnie przesypiało noce. Nie miałam problemu z wyjściem, ściąganie mleka to żaden problem wystarczy tylko chcieć. Cóż, są i mamy, które mają inne priorytety i choć nie potrafię tego pojąć to akceptuję to bo to nie moja sprawa.
 
reklama
Każdy ma prawo do swojego zdania, ja też byłam wypoczęta, swoje mleko równiez od 4 m-ca zagęszczałam kleikiem ryżowym, więc dziecko ładnie przesypiało noce. Nie miałam problemu z wyjściem, ściąganie mleka to żaden problem wystarczy tylko chcieć. Cóż, są i mamy, które mają inne priorytety i choć nie potrafię tego pojąć to akceptuję to bo to nie moja sprawa.

Syndrom Matki Polki ;) Wszystko dla dziecka, nic dla siebie. Trzeba uważać w tym zaangażowaniu i poświęceniu, żeby zgrabnie i mądrze wszystko wypośrodkować, bo żadna skrajność nie jest dobra i czasem źle się kończy (albo zaniedbaniem dziecka, albo zaniedbaniem siebie)...
 
ja karmiłam niecałe 8 miesięcy, byłam zadowolona, w nocy mała się obudziła- buchhh przykladałam ją do cyca i spałam dalej;) niemiałam żadnych problemów, no może oprócz nawału pokarmu po porodzie, 2 doby po, wyglądałam jak mleczna krowa, mleko poprostu ciurkiem ze mnie leciało, i mała trochę na początku poraniła brodawki, tak za leciało mleko razem z krwią, ale po około tygodniu wszystko było w porządku, nigdy też moję dziecko nie wisiało u cyca po pół godziny, poprostu napiła się, jak boga kocham, 2-3 minutki i pierś pusta, nigdy też nie domagała się jeszcze drugiej, więc karmiłam na zmianę, raz jedna pierś raz druga, jak miała 4 miesiące przesypiała już całą noc, potem pamiętam były upały, więc już nie spała całej nocy, ale i tak mam tylko dobre wspomnienia z karmienia piersią, więc teraz napewno nie będzie inaczej;-)
 
Syndrom Matki Polki ;) Wszystko dla dziecka, nic dla siebie. Trzeba uważać w tym zaangażowaniu i poświęceniu, żeby zgrabnie i mądrze wszystko wypośrodkować, bo żadna skrajność nie jest dobra i czasem źle się kończy (albo zaniedbaniem dziecka, albo zaniedbaniem siebie)...

ja karmilam 10 m-cy i nie uwazam, ze sie przez to zaniedbywalam. moje dziecko od 3 m-ca przesypialo noce tylko na moim pokarmie bez zadnego zageszczania. bardziej chyba bym sie umeczyla ze sztucznym. takze nie przesadzajmy z tym syndromem Matki Polki ...
 
ja karmilam 10 m-cy i nie uwazam, ze sie przez to zaniedbywalam. moje dziecko od 3 m-ca przesypialo noce tylko na moim pokarmie bez zadnego zageszczania. bardziej chyba bym sie umeczyla ze sztucznym. takze nie przesadzajmy z tym syndromem Matki Polki ...

Dlatego mówię, że wszystko trzeba wypośrodkować. Ja też zamierzam karmić naturalnie - minimum pół roku, a jeśli się uda to jakoś tak do roku może. Wyjdzie w praniu. I jak sobie o tym myślę, to nie czuję, że będzie mnie to w jakiś sposób ograniczało.
Ale chociażby moja Mama jest przykładem kobiety, która w 100% poświęciła się dzieciom (choć niekoniecznie w sprawie karmienia - ja byłam wcześniakiem z cesarki, po której Mama gorączkowała i nie mogła mnie karmić), i teraz - jak już wyszły z domu - to nie ma co ze sobą zrobić. Nawet na wakacje nie jeżdżą, bo bez dzieci nie potrafią...
 
Syndrom Matki Polki ;) Wszystko dla dziecka, nic dla siebie. Trzeba uważać w tym zaangażowaniu i poświęceniu, żeby zgrabnie i mądrze wszystko wypośrodkować, bo żadna skrajność nie jest dobra i czasem źle się kończy (albo zaniedbaniem dziecka, albo zaniedbaniem siebie)...


No wiesz akurat mnie Matką Polką nazywać to trochę tak jak trafić kulą w płot ;-)
Akurat mnie do typowej Matki Polki duużo brakuje. Dla siebie miałam duzo, bardzo dużo - każdy dzień spędzony z malcem, duzo przytulania i czułości, pierwszy usmiech, pierwszy kroczek, pierwsze słowa, pierwszy buziak - to wszystko przezyłam i przeżywam do tej pory. A kiedy miałam ochotę wyjść (nawet i na cały dzień) to to robiłam bo moja mama zawsze mogła z Julcią zostać i wiedziałam, że dobrze sie nią zajmie. Szczęśliwa mama = szczęśliwe dziecko. Ja nie czułam, że się poświęcam bo moje macierzyństwo było w pełni dojrzałe i byłam do niego dobrze przygotowana. Ale tam, gdzie niektórzy widzą oddanie tam inni będą dopatrywać się trudu, cierpienia i poświęcenia. Pozwalam sobie na błędy i nigdy nic nie robię z przymusu. Ja nie czułam, że cokolwiek musiałam poświęcic, a wrzucanie mnie do jednego wora z ciemiężniczymi, wiecznie niezadowolonymi i przemęczonymi Matkami Polkami jest mocno krzywdzące.
 
No wiesz akurat mnie Matką Polką nazywać to trochę tak jak trafić kulą w płot ;-)
Akurat mnie do typowej Matki Polki duużo brakuje. Dla siebie miałam duzo, bardzo dużo - każdy dzień spędzony z malcem, duzo przytulania i czułości, pierwszy usmiech, pierwszy kroczek, pierwsze słowa, pierwszy buziak - to wszystko przezyłam i przeżywam do tej pory. A kiedy miałam ochotę wyjść (nawet i na cały dzień) to to robiłam bo moja mama zawsze mogła z Julcią zostać i wiedziałam, że dobrze sie nią zajmie. Szczęśliwa mama = szczęśliwe dziecko. Ja nie czułam, że się poświęcam bo moje macierzyństwo było w pełni dojrzałe i byłam do niego dobrze przygotowana. Ale tam, gdzie niektórzy widzą oddanie tam inni będą dopatrywać się trudu, cierpienia i poświęcenia. Pozwalam sobie na błędy i nigdy nic nie robię z przymusu. Ja nie czułam, że cokolwiek musiałam poświęcic, a wrzucanie mnie do jednego wora z ciemiężniczymi, wiecznie niezadowolonymi i przemęczonymi Matkami Polkami jest mocno krzywdzące.

To się nie zrozumiałyśmy, bo ja tym "syndromem" nazwałam właśnie sytuację, której starałaś się (jak piszesz - z powodzeniem) uniknąć :)
Chociaż ja bym nie traktowała tego sformułowania tak negatywnie. Ja siebie chętnie nazwę Matką Polką, ale taką spełnioną i zadowoloną ;) Wiem, że wiele będę w stanie dla dziecka poświęcić, ale nie traktując tego jak poświęcenie właśnie i na pewno nigdy nie zapominając o sobie i o Mężu - gdybym traciła równowagę, to Mąż mnie jakoś do pionu sprowadzi na pewno. Póki co to oczywiście teoretyzowanie, ale wierzę, że da się być Matką Polką niekoniecznie uciemiężoną ;)
 
To się nie zrozumiałyśmy, bo ja tym "syndromem" nazwałam właśnie sytuację, której starałaś się (jak piszesz - z powodzeniem) uniknąć :)
Chociaż ja bym nie traktowała tego sformułowania tak negatywnie. Ja siebie chętnie nazwę Matką Polką, ale taką spełnioną i zadowoloną ;) Wiem, że wiele będę w stanie dla dziecka poświęcić, ale nie traktując tego jak poświęcenie właśnie i na pewno nigdy nie zapominając o sobie i o Mężu - gdybym traciła równowagę, to Mąż mnie jakoś do pionu sprowadzi na pewno. Póki co to oczywiście teoretyzowanie, ale wierzę, że da się być Matką Polką niekoniecznie uciemiężoną ;)


Ja w ogóle z Matką Polką sie nie utożsamiałam i utożsamiać nie będę - na szczęście kilkuletni pobyt w Irlandii nauczył mnie z dystansem patrzeć na pewne sprawy i nie koniecznie zawsze zwracać uwagę na to co mówią inni ludzie.
 
Ja w ogóle z Matką Polką sie nie utożsamiałam i utożsamiać nie będę - na szczęście kilkuletni pobyt w Irlandii nauczył mnie z dystansem patrzeć na pewne sprawy i nie koniecznie zawsze zwracać uwagę na to co mówią inni ludzie.

Chyba dalej się nie bardzo rozumiemy. Albo ja źle zrozumiałam odpowiedź. No nic - niech każda będzie mamą po prostu dobrą. Wszelkie etykietki zawsze powodują zamieszanie.

***
Ponieważ to wątek o karmieniu, to przerzucę tu też swoje pytanie o karmienie w zwykłym biustonoszu - wykonalne?
 
Ostatnia edycja:
reklama
Do góry