reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Zasypianie w lózeczku

reklama
dotmar3 dzięki za podpowiedz :-) ale nie będe miała potem problemu z podawaniem obiadków itp.z łyżeczki??

Trudno z góry zapewnić,że problemu nie będzie;-).Ale z tego co się orientuję to na naszym rynku są butelki zakończone nie smoczkiem,ale łyżeczką.Za jakiś czas możesz spróbować w ten sposób podać zupkę.Jak będzie starsze(ok roku)może próbować jeść samo:tak:,osobiście jestem za tym by dzieci jadły z dorosłymi wówczas nawyki nabierają od nas:-).Może warto będzie zaprosić starsze dziecko,które samo je i wasze będzie mogło poobserwować jak je inne dziecko.Maluchy lubią rywalizować między sobą,więc też będzie chciał spróbować sam.Im wcześniej tym lepiej,w wieku 3lat nie będzie problemu z nauką samodzielnego jedzenia:-D(ale syf wokół zapewniony przy takich "Zosiach samosiach"):-D:-D
 
Zuzia też nie chciała jeść zupek z łyżeczki. Najpierw sama robiłam, potem kupowałam Bob... i też nie chciała ale zmieniłam firmę i Ger... jej smakował. Widocznie tak sobie upodobała. Do dzisiaj muszę kupować słoiczki i chociaż próbuje dawać teraz to co gotuje to i tak jest uparta
 
Mam dokladnie ten sam problem... Zaczelam uczyc malutka zjadac troche lyzeczka- nie ma szans... Pakuje normalnie wszystko do buzi, poczowszy od jej rak, na sliniaczku i moich palcach skonczywszy, ale jak tylko zobaczy lyzeczke to koniec, zaciskamy buzie i nie damy sie nakarmic... Dam jej butle i jest w siodmym niebie... Zakochana w butli- byc moze ( ja sama podobno chcialam butle do 7go roku zycia) ale kiedys musi sie nauczyc, bo wszystkiego z butelki jesc nie moze...
kita333 twoja mala przynajmniej zje 3 lyzeczki, ja nie mam szans...

A jakie zupki dajecie maluszkom?Może one po prostu im nie smakują,tak się zdarza:-).Albo delikatnie posolić?Wiem,wiem,ze sól to absolutnie wykluczona ma być,ale czasami zdarzają się dzieci smakosze od urodzenia:-D(mój brat i ja takimi byliśmy).Moja córa znowu nie chciała zupek z cielęciną,ze szpinakiem.
Mój mąż mi podpowiada,by zmienić łyżeczkę do karmienia.Są przecież różne kształty i mogą być różnej grubości plastiki.
 
Ostatnia edycja:
Hehehe, po kolei lecą rady łyżeczkowe a ja się tylko uśmiecham. Nie nie, spokojnie, mądrze radzicie dziewczyny...tylko czasem zdarza się, uparciuch jakich mało i już się pomysły kończą co jeszcze można zrobić. Bo dziecięcych łyżeczek jest więcej w szufladzie niż sztućców rodziców, bo butelka canpol lovi z łyżeczką się nie sprawdza, bo na głodnego źle, a na najedzonego jeszcze gorzej. I gęste i rzadkie, i słodkie i niesłodkie, i słoiczek i gotowane, i warzywo i owoc, i mleko i kaszka....NIE NIE NIE, tyle ma mi do powiedzenia moja córka jak widzi łyżeczkę. Za dużo frustracji mnie kosztuje codzienna walka w histerii o choć jedną zjedzoną łyżeczkę. Hania świetnie gryzie, preferuje ręczne żywienie- co ma w ręku to zje, a z płynnymi lub półpłynnymi potrawami ...no kiepsko jest. I tu przestrzegam mamy przed podaniem zupki czy deserku butelką ze smoczkiem z dużą dziurą. Wprawdzie dzieci są różne i pewnie niektóre po takim butelkowym obiedzie zatrybią łyżeczkę, ale wzg. Hani to był najpoważniejszy błąd jaki popełniłam. Wydawało mi się , że przecież pół roczne dziecko nie może żyć o samym mleku, a do łyzeczki w końcu dorośnie. Guzik prawda!!! Po co - cwana Hanka- ma się męczyć z łyżeczką skoro wie że i tak dostanie to samo w butli???
Dziś - mądrzejsza - bym tego nie zrobiła. Nie chce jeść łyżeczką to marchewka, pietruszka do ręki i niech tak je, nawet kawałek ugotowanego mięsa. Ale nie idzcie dziewczyny na łatwiznę- bo potem może Was czekać horror. Od pół roku walczę o łyżeczkę i nic sukcesu nie wróży.

A wracając do tematu. Właśnie naprawiamy błąd: zasypianie przy butli. Hania już w nocy nie je, zębów ma 6 więc czas o nie solidnie zadbać. Łatwo nie jest. Najpierw przeżyliśmy etap usypiania we wrzasku na rękach- ale bez butli. Odkładaliśmy do łóżeczka taką półśpiącą. Teraz uczymy zasypiania w łóżeczku, tyle, że jest problem bo mała już chodzi przy szczebelkach i stosując metodę T. Hogg " uspokajanie i odkładanie" Hania robi fik i już stoi przy szczebelkach i zalotnie się śmieje. I tak w koło Macieju. Nie powiem , zasypianie zrobiło się dłuższe...bo jak nie wyczaimy odp. momentu do snu to i godzinę się bawimy w przekładańca, ale są już pierwsze sukcesy. A jak dobrze uchwycimy moment to położona do łóżeczka , pogada, potrze uszy( o dziwo to ją uspokaja) i zaśnie.
Za wsześnie na ogłaszanie pełnego sukcesu, choć generalnie wcześniej czy później Hania zasypia sama w tym łóżeczku...ale mamy kochane, siły i konsekwencji, bo to działa!!!!
 
Ja probowalam roznych rzeczy, kaszek, warzywek, gotowych obiadkow ze sloiczka, bo tez myslalam, ze to moze smak i nic... Mala tak uparta, nie chce lyzeczki i koniec... Zageszczam mleko i podaje przez smoczek z wieksza dziura... Saly sugerujesz, ze mam byc konsekwentna? Bo tez jak ty probowalam, i na glodnego zle, bo wrzeszczy glodna, a jak podaje 2 godziny po jedzeniu, to corcia cwana nie zje, bo glodna jeszcze nie jest i nie da sie przekonac... Powoli trace cierpliwosc do lyzeczki... :-D
 
witajcie dziewczyny... moj maly ma 16 miesiecy... jesli chodzi o karpienie to jakos nigdy nie mialam z nim klopotu... wrecz przeciwnie jak juz widzial miseczke i lyzeczke to az wariowal z radosci... na samym poczatku dawalam mu przecierki z owocow... nie wiem czy to dlatego tak to polibil... nie wiem czy jest na to jakas regula... ja sie ciesze bo jak pisalam wiekszych problemow nie bylo... jedyne z czym byl klopot to bardzo nie lubil tartego jabluszka i nic nie moglo go zmusic do jedzenia...
dzis juz mamy 16 zabkow wiec jabluszko dzis to pestka dla niego;-)

a jesli chodzi o spanko... no coz tu rowniez bez wiekszych klopotow - od samego poczatku kladlam malego do lozeczka wiedzialam ze jak zaczne kombinowac to na rekach to we wozku to zaczna sie klopoty... i tak po kilku miesiacach maly zrozumial ze kapiel butka i spanko... i staralam sie to robic zawsze to tej samej porze no i tak weszlismy w nasz rytm dnia i nocy :)
 
Dzięki dziewczyny za rady :-Ddam znać która zadziałala:tak:
 

Załączniki

  • DSC00039 (2).JPG
    DSC00039 (2).JPG
    22,8 KB · Wyświetleń: 41
  • DSC00034.JPG
    DSC00034.JPG
    47 KB · Wyświetleń: 39
Witam:-)
Mam pytanie do mam ktore juz uporaly sie z ta cala nauka samodzielnego zasypiania. Powiedzcie mi ile wasze dzieciaczki potrzebowaly czasu zeby sie tego nauczyc??? Bo u nas to wszystko ciagnie sie juz dwa miesiace i dalej jest tak samo jak pierwszego dnia, wieczorne zasypianie trwa bite dwie godziny!!! Zawsze po kapieli jest butla i wkladam malego do lozeczka i wtedy sie zaczyna... dwu godzinne marudzenie i placz nie wiem juz co mama robic a maly wieczorem jest ledwo zywy, oczy mu sie same zamykaja ale spac nie pojdzie:no:
 
reklama
Ja już w zasadzie jestem na końcówce nauczania zapypiania w łóżeczku i widzę postępy. w sumie około 2 miesięcy to juz trwa ale czas zasypiania znacznie się skrócił( max 20 minut). Hania wybrała całkowite zasypianie samemu, ja siedam przy niej, spiewam kołyskanki/czytam bajki a ta w tym czasie wyprawia harce w łóżeczku i sie " kokosi" trąc oczka. Całuję i wychodzę. Zazwyczaj zasypia od razu, jeśli popłakuje to po 5 minutach wracam , lulam i odkładam. W tak w kółko. Ale działa. Początkowo zabawa ta trwała w nieskończoność a teraz szybciutko zasypia. A w dzień to już lepiej żebym się nie zbliżała z tymi kołyskankami, bo tylko jej przeszkadzam. Widzę, że już spiąca, wkładam do łożeczka, mała chwilkę pomarudzi i zasypia. Potem tylko przekręcam i nakrywam , bo Hania zasypia np. z nóżkami na szczebelkach w poprzek łóżeczka, albo na lali.
Jednak u nas zdała egzamin konsekwencja.
I, JOKLIS, w każdej dziedzinie bo moje dziecię, mając 10 miesięcy wreszcie zaczęło jeść łyżeczką, po pół roku codziennych starań. Na razie tylko deserki, ale to i tak jest niesamowity postęp. Joklis, jeśli nadal masz kłopot z łyżeczką, a mogę coś poradzić.... Hania zatrybiła łyżeczkę pierwszy raz podczas rodzinnego obiadu . Siedzieliśmy w 4 przy stole, i by móc zjeść w spokoju Hania z nami w swoim krzesełku do karmienia. Spontanicznie wzięłam widelec i bez nadziei podałam brokuła. I otwarła buzię!!! Szybko więc podgrzałam jej zupkę i kilka łyżeczek zjadła. Powtarzaliśmy to kilka dni i dzisiaj bez problemu zje deserek. No z obiadkiem nie jest tak różowo, ale nie od razu Rzym zbudowano.
więc powodzenia:-p
 
Do góry