reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

zdrada

Lulilaj może wybierz sie na wczasy z mężem na taki zasłużony odpoczynek, najlepiej tylko dla was by poznać sie na nowo. Czasem taki wypad może uświadomić bardzo dużo. Przekonasz się jak tak naprawde się znacie i ile zgubiliście siebie w ciągu ostatnicz miesięcy, lat. Wtedy będziesz mogła podjąć właściwą decyzję. nie moge mówić co bym tak do końca zrobiła bo nie jestem w Twojej sytuacji. Chociaż jest różnica seks z dziwka a długo trwały romans.
Piszesz o zaniedbywania się na wzajem, ktos mi kiedyś powiedział, że faceci zdradzają bo szukają tego czego nie dostają w domu. Czy to seks czy dobry obiad (to już kochanka) zawsze jakiś powód się znajdzie. Trzymaj się cieplutko i dbaj o dzidzie;-)
 
reklama
Myślę sobie,że nic nie dzieje się bez przyczyny.Po coś to wszystko się wydarzyło w moim życiu, jeszcze nie wiem po co bo za mało czasu upłynęło ale niebawem pewnie się o tym przekonam.

Jeśli chodzi o wyjazd tylko ze starym bez dzieci,żeby się odnaleźć na nowo to za wcześnie bo karmię piersią jeszcze i malutkiego szkrabika bym nie zostawiła ale za jakiś czas pomyślę bardzo dobry pomysł.:-)

Myślę ,że na 99,99% dam mu jeszcze jedną szansę.Jesteśmy przecież tylko ludźmi a ludzie popełniają przecież czasem błędy.
Nie zapomnę nigdy !! Nie wybaczę jeszcze długo długo!!:crazy:
 
Zdrada to najgorsze co może być w związku.Jestem mężatką prawie
10 lat i jeszcze nie ufam mężowi w tej kwestii
do końca.I gdy tak sobie
myślę to też wybaczyłabym ALE TO ciągnęłoby się za nami pewnie przez długie lata:sad:!!!!!!! My kobiety takie już jesteśmy,zbyt uczuciowo
podchodzimy do życia.Z całego serca życzę Ci aby się wszystko ułożyło
ale wyćwicz go sobie teraz,myślę że to najlepszy moment.POWODZENIA!!!!!!!:angry::angry::angry:
 
wiesz co powiem Ci tak to że Twój zdradził nie oznacza że cały świat nie robi nic innego jak zdradza się nawzajem:eek:
to,że Ciebie oszukał ktoś komu ufałaś bezgranicznie nie oznacza,że inne też muszą się na swoich zawieść:eek:
są jeszcze ludzie dla których instytucja małżeństwa cośoznacza
a Tobie pozostawiam tą nadzieję,że nigdy (ponownie) się nie dowiesz.....
Bez urazy, ale jak dla mnie to się trochę zapedziłaś. To, że ktoś w życiu został zdradzony przez swojego partnera nie znaczy, że dla osoby zdradzonej instytucja małżeństwa "nic nie oznacza". Większosć ludzi którzy stają przed ołtarzem twierdzą tak jak Ty. Ponadto - żadna zdradzona kobieta drugiej tegożyczyć nie będzie, nie rozumiem więc skąd Twoje wnioski.
Po przeczytaniu tego postu odniosłam wrazenie, że czujesz się lepsza - bo - przecież Ty i Twój małżonek macie "zasady", bo nie zostałaś zdradzona... bo innym "zostawiasz nadzieję"...

Xandii nie uraziłaś mnie bo nie masz czym forum jest po to,żeby dyskutować i o ile robi się to w sposób kulturalny to jest ok
ja oczywiście szanuję Wasze zdanie i Wasze doświadczenie
ale mam odmienne zdanie na ten temat i już
jestem z mężczyzną któremu ufam i który ufa mnie
jestem po prostu osobą która nie lubi gdybać co by było gdyby,jeśli coś jakieś zdarzenie zasiałoby u mnie taka niepewnośc to na pewno wyjaśniłabym to z mężem a nie czekała na rozwój sytuacji,szpiegowała czy zastanwaiała się co by było gdyby
ile ludzi tyle charakterów co nie oznacza że każdy zdolny do zdrady

ja nie mam doświadczenia w kwestii zdrady. Jestem po ślubie niecałe 3 lata, w sumie z moim mężem prawie 7. Mamy wspaniałą córę, drugą w drodze. Wiadomo - bywa różnie, ale jestem zdania, ze w całym tym porąbanym swiecie gdzie coraz mniej jest zasad i wartości - jesteśmy naprawdę dobrym małżeństwem. Kochamy się, szanujemy, jedno stoi za drugim murem. Nie myślę i nie biorę pod uwagę zdrady - ale nie nie jestem w stanie stwierdzic nic napewno. Jestem pewna uczuć swoich i swojego męża - ale gdzieś w głębi siebie mam swiadomość, że w życiu rózne rzeczy mogą się nam przydarzyć - gdyż dzieją sie - bez względu na siłe uczuć i staż partnerski. Żaden człowiek dziś nie moze przewidzieć jaki bedzie za 20 lat, bogatszy o doświadczenia, o których w tej chwili nie ma pojęcia...
Nigdy - w każdym swoim znaczeniu - jest słowem, które używam niezmiernie rzadko.
 
Ostatnia edycja:
Bez urazy, ale jak dla mnie to się trochę zapedziłaś. To, że ktoś w życiu został zdradzony przez swojego partnera nie znaczy, że dla osoby zdradzonej instytucja małżeństwa "nic nie oznacza". Większosć ludzi którzy stają przed ołtarzem twierdzą tak jak Ty. Ponadto - żadna zdradzona kobieta drugiej tegożyczyć nie będzie, nie rozumiem więc skąd Twoje wnioski.
Po przeczytaniu tego postu odniosłam wrazenie, że czujesz się lepsza - bo - przecież Ty i Twój małżonek macie "zasady", bo nie zostałaś zdradzona... bo innym "zostawiasz nadzieję"...



ja nie mam doświadczenia w kwestii zdrady. Jestem po ślubie niecałe 3 lata, w sumie z moim mężem prawie 7. Mamy wspaniałą córę, drugą w drodze. Wiadomo - bywa różnie, ale jestem zdania, ze w całym tym porąbanym swiecie gdzie coraz mniej jest zasad i wartości - jesteśmy naprawdę dobrym małżeństwem. Kochamy się, szanujemy, jedno stoi za drugim murem. Nie myślę i nie biorę pod uwagę zdrady - ale nie nie jestem w stanie stwierdzic nic napewno. Jestem pewna uczuć swoich i swojego męża - ale gdzieś w głębi siebie mam swiadomość, że w życiu rózne rzeczy mogą się nam przydarzyć - gdyż dzieją sie - bez względu na siłe uczuć i staż partnerski. Żaden człowiek dziś nie moze przewidzieć jaki bedzie za 20 lat, bogatszy o doświadczenia, o których w tej chwili nie ma pojęcia...
Nigdy - w każdym swoim znaczeniu - jest słowem, które używam niezmiernie rzadko.

bez urazy ale to chyba Ty się zapędziłaś:szok:
przeczytałaś raptem moje pare postów a smiesz twierdzić,że czuję się lepsza???bo co bo ufam swojemu mężowi???no sorry..... ale nie tobie oceniać ani mnie ani moje poglądy ani tym bardziej mojego małżonka....

skąd moje wnioski?z tego,ze taka już jestem...a poprzedni post był odpowiedzią na pytanie forumowiczki więc zanim wygłosisz swój pogląd przeczytaj co było wcześniej...nigdzie nie napisałam,że ja albo mój małżonek lepsi jesteśmy....:baffled:
piszesz,że różne rzeczy dzieją się pomimo siły uczuć i stażu - dla mnie zdrada to nie są różne rzeczy
to,że ktoś zdradził nie oznacza,że robią to wszyscy inni, tak samo to że ktoś zabił nie oznacza że ja też muszę...głupie porównanie wiem ale nikt nie każe się do mojego zdania przychylać
masz prawo wyrażać swoje poglądy tak samo jak i ja,ale proszę zanim coś na mój temat napiszesz może przeczytaj trochę więcej niż dwa moje posty bo czuję się po prostu urażona...szanuję zdanie Twoje i innych i nie ingeruję w Wasze deficnicje małżeństwa,ale mam prawo mieć swoje zdanie i wyrażać je w taki a nie inny sposób.
Pozdrawiam
 
Ostatnia edycja:

bez urazy ale to chyba Ty się zapędziłaś:szok:
przeczytałaś raptem moje pare postów a smiesz twierdzić,że czuję się lepsza???bo co bo ufam swojemu mężowi???no sorry..... ale nie tobie oceniać ani mnie ani moje poglądy ani tym bardziej mojego małżonka....

skąd moje wnioski?z tego,ze taka już jestem...a poprzedni post był odpowiedzią na pytanie forumowiczki więc zanim wygłosisz swój pogląd przeczytaj co było wcześniej...nigdzie nie napisałam,że ja albo mój małżonek lepsi jesteśmy....:baffled:
piszesz,że różne rzeczy dzieją się pomimo siły uczuć i stażu - dla mnie zdrada to nie są różne rzeczy
to,że ktoś zdradził nie oznacza,że robią to wszyscy inni, tak samo to że ktoś zabił nie oznacza że ja też muszę...głupie porównanie wiem ale nikt nie każe się do mojego zdania przychylać
masz prawo wyrażać swoje poglądy tak samo jak i ja,ale proszę zanim coś na mój temat napiszesz może przeczytaj trochę więcej niż dwa moje posty bo czuję się po prostu urażona...szanuję zdanie Twoje i innych i nie ingeruję w Wasze deficnicje małżeństwa,ale mam prawo mieć swoje zdanie i wyrażać je w taki a nie inny sposób.
Pozdrawiam

Aniu nie bardzo wiem, w którym momencie oceniłam poglądy Twoje lub szanownego małżonka.. oświeć mnie proszę, bo chciałabym być świadoma swoich błędów. Nigdzie też nie napisałam, że czujesz sie lepsza bo ufasz mężowi - to twoja nadinterpretacja. Napisałam jedynie, że zdradzone zony mogłby się poczuć urażone stwierdzeniem napisanym w stylu "niektorzy mają zasady, dla niektórych małżeństwo coś znaczy". To zabrzmiało tak - jakby zdradzanym obietom tych zasad odmawiać... a w imię czego?
Na koniec - każdy ma prawo wypowiadać swoje zdanie na forum jak słusznie zauważyłaś, natomiast nie bardzo zgadzam się, ze każdy ma prawo wyrażać je w taki czy inny sposób - zgodnie z regulaminem kazdej grupy dyskusyjnej - swoje zdanie należy wyrażac tak by nie naruszać dóbr innych. I żeby było jasne - cieszy mnie bardzo, że jesteś kolejną kobietą która ma udane życie rodzinne, która ufa swojemu mężowi i ma jasno wyrobione sporzenie na swiat - w moim poście, a właściwie w tej częsci która jak mniemam tak cię obraziła chodziło jedynie o to, że czasem dobrze swoje wypowiedzi odpowiednio wyważyć, tak by nie były krzywdzące dla innych. Sama o to walczysz.

Pozdrawiam
peace&love:-D
 
podczytuje sobie ten watek od jakiegos czasu....czytajac rozne mysli nachodzily mi do glowy i sama sie zastanawialam co mysle, co czuje..co by bylo gdyby...

tak samo jak Anna ufam swojemu mezowi, wiem czym dla nas jest malzenstwo i dosyc niedawno rozmawiajac z kolezanka tez jej powiedzialam ze jestem pewna ze moj maz mnie nigdy nie zdradzi, nawet jakbym sama go o to prosila - taki juz jest, tak zostal wychowany. Ja zawsze kierowalam sie zasada "nie rob innym tego co tobie nie mile". Natomaist mimo tej swojej pewnosci jest jakies tam ziarenko w postaci "nigdy nie mow nigdy". Czemu tak? a no z tego prostego wzgledu ze kazdy czlowiek popelnia bledy i wystarczy ze w malzenstwie jakis mniejszy badz wiekszy kryzys bedzie, maz bedzie czul sie niechciany, odepchniety, niedoceniany (z tym panowie najgorzej sobei chyba radza) i....no wlasnie i nadarzy sie okazja...nie zapominajmy ze to okazja czyni zlodzieja.... z glupoty popelni ten blad (ktorego byc moze na sucho z premedytacja by nie zrobil) za ktory bedzie dluuugo placic...co nie zmienia faktu ze kocha zone, chce z nia byc bo to ona jest ta jedyna...a on poprostu w chwili, w ktorej czul sie nieszczeliwy zrobil cos dzieki czemu wydawalo mu sie ze sie lepiej poczuje....a byc moze poczul sie jeszcze gorzej ale czasu juz niestety nie cofnie....czy warto przekreslac dlatego cale malzenstwo? chyba nie... sama przynajmniej wiem ze gdyby mojemu sie jednak to zdarzylo nie odeszlabym - bolaloby...bardzo by bolalo to ze tak w niego wierzylam, tak mu ufalam a on mnie tak zranil...ale dalabym mu szanse. Wiadomo - dlugo musialby pracowac ale za bardzo kocham tego swojego wariata zeby go tak poprostu zostawic bez dania mu choc jednej szansy na poprawe....za bardzo szczesliwa jestem teraz zeby tak z jedna chwila wszystko to wyrzucic do smieci....
.....gdyby jednak po pierwszym razie pojawily sie kolejne to jak pisala muszelka - pokazalby ze nie uczy sie na bledach i wtedy bym wiedziala ze nie ma co czasu marnowac na kolejne takie "rozrywki" i wtedy dopiero bym odeszla.
 
KingaMz-tak jak ty poczytuje ten wątek ale nie wypowiadalam się bo że tak powiem nie mam "doświadczenia";-)w 100% sie zgadzam z tym co napisałaś,mam tak samo....nadobrą sprawę człowiek nie zawsze wie jak zachowa się w danej sytuacji...
 
reklama
Ja też podczytuję ten wątek, kocham swojego męża, ale jakoś nie mogłabym powiedzieć, że jestem granitowo pewna, że nigdy mnie nie zdradzi. W każdym razie - bo nie o pewności co do naszych facetów jest ten wątek - pozwolę sobie skomentować sytuację Lulilaj.

Lulilaj, pewnie dobrze robisz dając mężowi drugą szansę. Ludzie są ludźmi i popełniają błędy. Niektórzy wyciągają z tego naukę, czego życzę Ci odnośnie Twojego męża.
Moim zdaniem jednak nie powinnaś go zbyt łatwo tłumaczyć - że się czuł niechciany, że go zaniedbałaś, że nic się nie dzieje bez przyczyny, itd. itp. Mogło tak być, ale wydaje mi się jednak, że po urodzeniu dziecka to kobieta znajduje się nagle w zupełnie innej sytuacji, niż było przedtem - jest zwykle koszmarnie niewyspana, przemęczona, nie ma czasu dla siebie, wydaje jej się, że świat nagle skurczył się do rozmiarów mieszkania, nagle nie ma na nic czasu, a punktem centralnym życia stało się niemowlę. Szczęśliwe te mamusie, które mają wokół siebie sztab babć i cioć do pomocy, ale nie każdemu jest to dane - piszę o swoich doświadczeniach i odczuciach po obu porodach. Ja i zapewne wiele innych kobiet czuje się wówczas bardzo samotne, niekochane, nieatrakcyjne, największym marzeniem jest kilka godzin spokojnego snu, ochota na seks na poziomie zerowym, brakuje ludzi, itd, itp. Po pracy wraca mąż i oczywiście wiem, że jest wielu cudownych mężów, którzy z niesamowitym entuzjazmem wyręczają umęczone mamy w obowiązkach związanych z opieką nad niemowlęciem, lecz jest również liczna rzesza mężów, którzy przychodzą z pretensjami, że "przecież siedziałaś cały dzień w domu, a tu tylko zupa na obiad" i oczekują na gorący seks podczas gdy żonie oczy same się zamykają i generalnie po kilku krytycznych uwagach ze strony męża mają go raczej ochotę zdzielić patelnią.
Piszę to dlatego, że moim zdaniem - jakie by nie były wyjątki, jakich wspaniałych facetów mają niektóre z nas - facetowi jest łatwiej znaleźć sobie odskocznię, jego życie zmienia się w mniejszym stopniu, jemu łatwiej jest odpocząć od tego całego stresu, idzie do pracy, spotka się z kolegami na piwku. I cóż robi mąż Lulilaj - zamiast jakoś pomóc, wesprzeć żonę, on wybiera łatwą opcję rozrywki w ramionach jakiejś dz...ki. No niestety ja dla tego zrozumienia nie znajduję.
Dlatego Lulilaj, jeżeli kochasz swojego faceta to bądź z nim, ale jako kobieta BŁAGAM nie szukaj winy w sobie ("bo ja go zaniedbałam"), wiesz bardzo bym nie chciała, żebyś pewnego dnia zaczęła myśleć, że jego zdrada jest Twoją winą (wiem, jak czasem można się zakręcić we własnych myślach). Jego zdrada jest wyłącznie jego winą i powinien mocno się napracować, żeby tę winę naprawić. Życzę Ci wszystkiego dobrego.
 
Do góry