reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Znasz to? Dzień ledwo się zacznie, a Ty już masz na koncie przebieranie w półśnie, mycie części do laktatora i gorączkowe poszukiwania smoczka pod kanapą. Jeśli w tym chaosie marzysz choć o jednej rzeczy, która ułatwi Wam codzienność – weź udział w konkursie i wygraj urządzenia Baby Brezza, które naprawdę robią różnicę! Biorę udział w konkursie
reklama

Kwietniowe mamy 2017

Szanuję każdego, jego decyzję i opinię. Moja jest taka, że nigdy nie istnieje 100% pewność i dopiero jak dzieciątko się urodzi może się okazać czy jest zdrowe czy nie. W cuda nie wierzę ale w błędy medyczne jak najbardziej.
Dalszej znajomej mieli robić łyżeczkowanie bo niby płód obumarł. Lekarz prowadzący stwierdził to na 100%, a później przyszedł do niej jakiś młody lekarz może stażysta i powiedział szeptem żeby uciekała z tego szpitala i to sprawdziła. Okazało się że faktycznie dziecko żyje i urodziło się zdrowe. Młody lekarz bał się sprzeciwić ordynatorowi ale uratował życie maleństwa. Było to dawno temu ale jakoś tak zapadło mi w pamięć.
 
reklama
A ja szczerze powiem, że świadomie nie urodzilabym nieuleczalnie chorego dziecka. Może wydam się wam okrutna, ale życie z chorobą (ciężką, nieuleczalną) często nie jest życiem... jednocześnie mam świadomość, że mnie (nas, rodziców) wczesniej czy później zabraknie (lub po prostu będziemy za starzy) i co wtedy? Obarczę obowiązkiem starsze rodzeństwo? Oddam do placówki? ja wiem, że życie pisze różne scenariusze, ale świadomie nie podjęła bym takiej decyzji. Ps. Już możecie mnie "objechać" :(
 
A ja szczerze powiem, że świadomie nie urodzilabym nieuleczalnie chorego dziecka. Może wydam się wam okrutna, ale życie z chorobą (ciężką, nieuleczalną) często nie jest życiem... jednocześnie mam świadomość, że mnie (nas, rodziców) wczesniej czy później zabraknie (lub po prostu będziemy za starzy) i co wtedy? Obarczę obowiązkiem starsze rodzeństwo? Oddam do placówki? ja wiem, że życie pisze różne scenariusze, ale świadomie nie podjęła bym takiej decyzji. Ps. Już możecie mnie "objechać" :(
Nikt nikogo nie będzie osadzal. Każdy ma prawo podjąć decyzję zgodna z jego sumieniem.
Ja też nie wierzę już lekarzom. W rodzinie i na samej sobie miałam już tyle błędów lekarskich że głowa mała. My też kiedyś będziemy starzy lub poważnie chorzy i co? Ja wychowuje dzieci tak jak mnie wychowywano. Gdyby moi rodzice lub męża potrzebowali opieki zawsze od nas dostaną. Ale wiem że niektórych przerasta takie życie bo to niestety jest bardzo duży obowiązek który niestety zmienia życie o 180 stopni. Ja wiem ze rodzice moi by zaopiekować sie mną i ja ich też nie odpuszczę. Tak jak i moje dzieci mogą zawsze liczyć na mnie.
 
Ja też przeżyłam wiele błędów lekarskich na sobie :) np kilka miesięcy byłam leczona na piasek w nerkach a po latach okazało się że to jajnik na którym od urodzenia miałam potworniaka a później wyrósł obok niego torbiel i kilka razy zaczynało mi się to skręcać. Ale kto by wpadł na to, że 15 latka też ma jajniki? :) to jeden z wielu błędów ale to w sumie nie o tym.
Ja wolę nie zakładać czarnych scenariuszy i się za bardzo nie martwić. Wierzę, że moje dziecko szczęśliwie się urodzi, całe i zdrowe. Wolę nie doszukiwać się złego. O sobie wiemy tylko tyle na ile nas sprawdzono więc wydaje mi się, że nikt sprawdzony wolałby nie być w tej kwestii więc ja już wolę na te tematy nie pisać.
 
reklama
Do góry