piorunem
Fanka BB :)
- Dołączył(a)
- 4 Styczeń 2018
- Postów
- 1 179
@Dita_333 może już jakieś przesilenie jesienne - w końcu to już ostatnie dni lata ;p Mnie też coś ugryzło, ale trzeba się ogarnąć 
Moja szwagierka stwierdziła wczoraj, że przekichana jest praca mojego Męża... i w sumie chyba muszę przyznać jej rację, choć ja już się do tego przyzwyczaiłam i chyba jest to po prostu dla mnie normalne - teraz może trochę bardziej mi to doskwiera ze względu na L-4, ale mam dużo zajęć, więc jakoś czas sobie zorganizowałam i chyba już jest lepiej jak chodziłam do pracy to praktycznie nie odczuwałam tego ile On pracuje (sama też pracowałam przeważnie dłużej)...
 jak chodziłam do pracy to praktycznie nie odczuwałam tego ile On pracuje (sama też pracowałam przeważnie dłużej)...
Aczkolwiek wczoraj umówiliśmy się ze szwagierką i jej narzeczonym, że zrobimy sobie na obiad grilla. Umówiłam się z nimi na 16:30, po drodze zrobiłam zakupy i jak dojechałam akurat zadzwonił mój Mąż, że niestety on będzie koło 18 (wyszedł z domu przed 7, miał być początkowo koło 17...), międzyczasie przygotowałyśmy wszystko i stwierdziłam, że bez sensu na niego czekać, bo jak go znam na tą 18 nie będzie... oczywiście miałam rację, bo po 17 zadzwonił, że niestety ale dalej jest u kontrahenta i najwcześniej będzie o 20... No i w sumie był niewiele przed.
Dzisiaj pewnie będzie jeszcze później - co prawda poszedł po 8 do biura, ale dopiero po 13 jedzie na uruchomienie linii produkcyjnej do zakładu, gdzie ma prawie 200 km... na szczęście to chyba ostatni dzień wyjazdowy w tym tygodniu 
 
Tak sobie dzisiaj siedzę i myślę - ciekawe jak to będzie jak Mała się urodzi... niby mówi, że nie będzie tyle pracował, bo właśnie teraz to robi, żeby pracownicy później jeździli sami, ale jakoś trudno mi w to uwierzyć ;p to jest taki typ człowieka, że wszystko musi sam skontrolować i nad wszystkim musi mieć nadzór... wątpię, że z tego da się wyleczyć ;( dzisiaj Mu mówię - moźe niech jadą sami, po co tam Was 4 będzie... a On oczywiście, a jak okaże się że coś nie działa to i tak będą dzwonić, a trzeba podpisać papiery, a ja nie podpiszę w ciemno... ehh... zero zaufania do ludzi ;(
Choć przyznam, źe ja też wszystko muszę sama zawsze sprawdzić ;p ale On mnie tym denerwuje ;p
Pomarudziłam.
Na szczęście mam mojego psiaka, który zawsze jest i nigdzie się nie wybiera i dużo ludzi, którzy często wpadają lub mogę z nimi spędzać czas
 i dużo ludzi, którzy często wpadają lub mogę z nimi spędzać czas 
No dobra, źeby nie było że tak tylko narzekam to my w zamian spędzamy chyba dużo więcej czasu na wyjazdach niż inni... bo urlopujemy się naprawdę często, ale coś za coś... nie wiem sama co wolę ;p
				
			Moja szwagierka stwierdziła wczoraj, że przekichana jest praca mojego Męża... i w sumie chyba muszę przyznać jej rację, choć ja już się do tego przyzwyczaiłam i chyba jest to po prostu dla mnie normalne - teraz może trochę bardziej mi to doskwiera ze względu na L-4, ale mam dużo zajęć, więc jakoś czas sobie zorganizowałam i chyba już jest lepiej
Aczkolwiek wczoraj umówiliśmy się ze szwagierką i jej narzeczonym, że zrobimy sobie na obiad grilla. Umówiłam się z nimi na 16:30, po drodze zrobiłam zakupy i jak dojechałam akurat zadzwonił mój Mąż, że niestety on będzie koło 18 (wyszedł z domu przed 7, miał być początkowo koło 17...), międzyczasie przygotowałyśmy wszystko i stwierdziłam, że bez sensu na niego czekać, bo jak go znam na tą 18 nie będzie... oczywiście miałam rację, bo po 17 zadzwonił, że niestety ale dalej jest u kontrahenta i najwcześniej będzie o 20... No i w sumie był niewiele przed.
Dzisiaj pewnie będzie jeszcze później - co prawda poszedł po 8 do biura, ale dopiero po 13 jedzie na uruchomienie linii produkcyjnej do zakładu, gdzie ma prawie 200 km... na szczęście to chyba ostatni dzień wyjazdowy w tym tygodniu
Tak sobie dzisiaj siedzę i myślę - ciekawe jak to będzie jak Mała się urodzi... niby mówi, że nie będzie tyle pracował, bo właśnie teraz to robi, żeby pracownicy później jeździli sami, ale jakoś trudno mi w to uwierzyć ;p to jest taki typ człowieka, że wszystko musi sam skontrolować i nad wszystkim musi mieć nadzór... wątpię, że z tego da się wyleczyć ;( dzisiaj Mu mówię - moźe niech jadą sami, po co tam Was 4 będzie... a On oczywiście, a jak okaże się że coś nie działa to i tak będą dzwonić, a trzeba podpisać papiery, a ja nie podpiszę w ciemno... ehh... zero zaufania do ludzi ;(
Choć przyznam, źe ja też wszystko muszę sama zawsze sprawdzić ;p ale On mnie tym denerwuje ;p
Pomarudziłam.
Na szczęście mam mojego psiaka, który zawsze jest i nigdzie się nie wybiera
No dobra, źeby nie było że tak tylko narzekam to my w zamian spędzamy chyba dużo więcej czasu na wyjazdach niż inni... bo urlopujemy się naprawdę często, ale coś za coś... nie wiem sama co wolę ;p
 
 
		 
 
		 
 
		 ..u gina bywalam tylko na cytologii ..żadnych infekcji..zawsze wszystko ok i ten po ostatniej cytologii co pół roku wrrrr ale  ujdzie i zobaczymy jak będzie po porodzie
 ..u gina bywalam tylko na cytologii ..żadnych infekcji..zawsze wszystko ok i ten po ostatniej cytologii co pół roku wrrrr ale  ujdzie i zobaczymy jak będzie po porodzie  hahaha
 hahaha może faktycznie to ta rwa ..nigdy nie miałam ale od znajomej słyszałam że ból przeokropny
 może faktycznie to ta rwa ..nigdy nie miałam ale od znajomej słyszałam że ból przeokropny  
 
		 
			 
			 
			 
 
		 
 
		 
 
		 
 
		 
 
		 
 
		 
 
		