Dziewczyny ja się musze pożalić na swoją głowę
Jestem 3 tygodnie po lyzeczkowaniu, puste jajo. Obraz pustego jaja był charakterystyczny, pęcherzyk się splaszczyl, beta kiepsko przyrastala. W szpitalu podanie tabletki I krwawienie można powiedzieć bezboleśnie, zabieg beż powikłań, dojście do siebie bardzo szybkie.
Wczoraj dzwoniłam do szpitala czy jesy wynik hist pat, bo jutro mam kontrole. Jak ostatnio odbierałam wynik to pani do mnie zeszła do holu, a wczoraj przez telefon mi powiedziala żebym wyszła do góry, a gdyby mnie portier nie chciał puścić to mam powiedzieć że muszę coś podpisać. I ja sobie wtedy wymyśliłam, że ja napewno mam zasniad na tym wyniku, że muszą mi te informacje przekazać, dlatego mam tam iść, że się rok nie będę mogła starać o ciaze... No ogolnie w momencie stres. Jeszcze znałam gdzieś na forum, że dziewczyna miala zasniad przy pustym jaju i słabym przyrośnie bety, dopiero hist pat to pokazał. W moim wyniku jest doczesna i fragmenty lozyska. Czyli ok.
No i do rzeczy... to mi pokazało w jakim stanie jest moja głowa. Jak ja od razu panikuje, jak jest coś wątpliwego i jak ja chce w takich warunkach być w ciazy. Przecież ja się wykończę psychicznie. Ogolnie jestem cały czas w terapii ale dzis naszła mnie taka refleksja że muszę się skupić na pracy nad tym moim lekiem i czarnowidztwem. Przez to co mnie spotkało doszukuje się wszędzie najgorszych scenariuszy
czas wziąć się za siebie i swoja głowę bo tak nie może byc