Chciałam tak niesmiało o cos zapytać.
Czy którejś z Was zasugerowano przyczynę poronienia?
Bo spotkałam sie z opiniami, że nikt nic nie wie.
A u mnie było inaczej.....lekarz, który robił mi kolejne USG przed zabiegiem ewidentnie mi powiedziała, że przyczyna jest z zewnątrz. Zapytał czy sie nie uderzyłam, albo czy nie przezyłam jakiegoś dużego stresu, lub czy nie wykonywałam obciążających organizm prac. Powidział, że pewnie teraz mi trudno tak myśleć, ale powinnam się cieszyć, ze to nie jakaś wada dzieciątka, ani nie mojego organizmu....i, że mam dużą szansę na kolejną zdrową, donoszoną ciąże.
Sama nie wiem czy powinnam w to wierzyć skoro wszędzie piszą, że praktycznie nigdy nie poznaje się przyczyny, a tym bardziej bez badań dodatkowych. Czyżbym trafiła na wyjątkowo dokładnego, spostrzegawczego lakarza? Czy tylko mi chciał coś powiedzieć na pocieszenie?