marc trzymam kciuki,żebyś nam tu dobre wieści napisała!! :-(((( Mam nadzieję,że zadzwoniła na to pogotowie :-(
Poród
Jagodka - bardziej boję się drugiego porodu niż pierwszego. Chociaż mniej obawiam się opieki poporodowej bo nie będę już tak bezradna jak byłam wtedy. No i zażyczę sobie ochronę krocza bo po ostatnim cięciu miałam tak źle szwy założone,że przez 2 tygodnie nie mogłam się z łóżka ruszyć a ich ściąganie bolało bardziej niż zakładanie (poprostu tak były zaciągnięte,że sie wrosły). Blizna zresztą nadal pobolewa czasami.
Ale co do porodu jeszcze - u mnie w ogóle było dziwnie

Mialam już skurcze co 8-6minut a siedzialam na jakimś forum i zastanawiałam czy jechać do szpitala czy nie.
wątpliwości wzieły się stąd,że nie bolał mnie brzuch,nie napinał się. Bolało mnie w krzyżu jakby mi ktoś kręgosłup dociskał. Pojechałam do szpitala o 1-2 w nocy, tam wykazało skurcze co 5 minut, rozwarcie na dwa palce. Pod ktg lzałam z godzinę, potem pogadanka z lekarzem ( "Panie doktorze, czyli idę do domu?" "niee,rodzimy!" ). Kompletnie nie zdawałam sobie sprawy,że to JUŻ. Zero paniki.
Miałam swoją położną ( najlpiej wydane pieniądze!!) i było mnóstwo śmiechu "Czy mam ściągnąć już majtki???" "A co, myśli Pani,że dziecko z siekierką tam siedzi?"
Na sali porodowej byłam od 6.00, urodzilam o 12.00 . Skurcze bolą, nie ukrywajmy. Położna robiła wszystko by poród przyspieszyć. Ćwiczenia, kołysania, przebiła błony sama no i dała dolargan (
nie wzbraniajcie się. To naprawdę pomaga! Nie czując tak bólu mogłam zebrac siły do dalszej części porodu. A dany w odpowiednim momencie nie jest zagrożeniem dla dziecka.)
Najważniejsze, że ma się świadomośc,że ten ból jest PO COŚ.
I jedna moja rada- nie biegnijcie do szpitala zbyt wcześnie bo niepotrzebnie jeszcze położą Was na patologii i w stresującym towarzystwie będziecie leżeć do porodu.
Co do strachu z drugim dzieckiem
BOJĘ SIĘ POTWORNIE!!!
Nie wiem jak pokocham drugiego malucha, jaki będzie, jak zrobić by panująca królewna ni była zazdrosna. Do tego mam przed sobą naukę spania w łóżku ( w łózeczku na szczęście już bez marudzenia śpi) , potem spania w osobnym pokoju. W dodatku urządzenie tego pokoju od zera (w tej chwili jest nieuzywany i służy za suszarnię i zbieraninę różnych dokumentów).
Boję się jak sobie poradzę sama z dwójką (mąż w pracy od 9 do 18) i co dalej ze mną. Chciałam iść na studia,które odkładam już 3 lata a samo studiowanie trwa 6lat + 3-4 specjalizacji. :/