Anabuba
czarownica mroźnego lądu
hej
ehhhh
ledwo zyje....
jutro bede umierac z bolu
od poczatku.rano jak Pauline wyslalam do szkoly,rozaplilam w piecu,wstawilam zupke,poczytalam gazetke.no i mala wstala zaraz po 8



a mialam siasc na komp.aok.dokoczylam zupke cos tam ogranelam i o 11 polecilasymy do szkoly.o godz 11 bylo sluchajcie AŻ +4 stopnie i piken sloneczko
























az moja rozerwana dusza i zszragane nerwy sie uspokoily.a ze jak ide do szkoly to slonce mam prosto w gebe to cieszylam sie jak glupia do slonca















no cudnie poprostu!!!!!!!!!!!!!!!!!!
droga dobra i nie moiwe tu o chodnikach


znow tak jak wczoraj wracalam z dzieciakami taka boczna droga,snieg ubity to sie dobrze i piekna pogoda....zyvc nie umierac.Weronika droge powritna tez szla na piechote
przyszlismy do domu,Paulinie juz buty niezle przemiekaja a nie szla po kaluzach





dalam dzieciom jesc,zrobilam sobie kawke i nagle slyszymy potworny halas.od razu wiedzielismy ze sie snieg z dachu zzusnal,bo od poludnia wczoraj polecial
teraz polecial od polnocy,tam gdzie mam furtke a dom stoi 3m od ogrodzenia ta sciana.
poszedl z dachu caly snieg z tych 2misiecy!!!!!!!!!
my z p przez okno i patrzymy a tam w polowie dlugosci akurat jak dom, sitaka nie dosc ze sciagnieta do 3/4 wys slupka to jeszcze na dole odgieta jak balon











a siataka byla mocno linkami naciagnieta
to co w doslownie sekunde potrafi tyle ton sniegu zrobic z siatka
dobrze ze nikt nie szedl bo zaraz za siatka mamay chodniczek i jak poszedl ten snieg to zanlazl sie na podworku,pogila siatke i jeszcze wysypal sie na jakie 4metry wglab uliczki







praktycznie na cala odsniezona szerokosc
przyszedl za chwile szwagiewr oznajmic nam co sie stalo-brat p zza plotu.wiec p do niego czy mu nie pomoze bo ten snieg potwornie ciezki,a czasu mial malo bo to bylo jakos 13.30 a o 16 do roboty
podobno braciszek powiedzial mu ze jego zona chora i poszedl do domu
wyszlam za chwile sprawdzic jak to wyglada i patrze ze p jest sam
a siatke trzeba bylo ratowac,bo nie ma kasy na nowa.
wlaczylam dziewczynom bajke i kazalam wolac w razie potrzeby.zalapalm za lopate i dawaj kopac
dobrze ze poszlam bo wzdluz siatki jest ulozone drzewo-normlanie to jest tam przerwa ok30cm a teraz zrobilo sie ponad pol metra tyle ze siatak od gory zagieta.
p by tam nie wlazla zeby wybierac snieg wiec ja musialam
i do teg przerzucac snieg za siatke.
odgarnelismy-wladsciwie ja wieoszosc odranelam i p wzial sie za poprawianie siatki
na szczescie dalo sie ja jakso naprostowac,tylko trzeba bedzie jedna linke dolozyc zeby psy nie odgiely badziej
w miedzyczasei jak p walczyl z naciaganiem siatki ja sie wzielam za odgarnianie przejscia bo jutro bym z wozkiem nie przefrunela.
zeszlo nam sie 1,5 godziny



ale cala uliczka jeszcze nie odsniezona
co najlepsze po uplywie ponadgodziny wychodzi szwagier na podworko wywozic snieg i do nas z tekstem-"jeszcze wlaczycie?"





alez sie





rzucilam mu tekstem "noie dziwne!" i jego szczescie ze zniknal mi z oczu
jego zona ponoc chora



i w ciagu akurat tej godziny zachorowala i wwyzdrowiala











brak mi ***** slow.taki *******ony braciszek










i pozniej dalej spokojnie cos tam robil na podworku
drugi raz w takim dosc waznym momencie tak zrobil






ze mial jakis wazny powod
to nic ze ja sie na****lam z tym sniegiem jak dziki osiol,to nic ze wszytsko mnie boli,ze nie mialam pozniej sily nawet szklanki do gory podneisc a jutro nie bede mogla nawet noga ruszyc,gdyby to byl puch to nic bym nie mowila a to snieg z lodem z 2miesiecy
wszytsko nic zeby nie to ze dziewczymny same siedzialy w domu przez 1,5godz a ten *******ony bo zona chora i pewnie dzieckiem sie zajmowal
sra ta ta ta











pewnie obiad jadl i mu sie nie chcialo
a mi juz niezle nadgarstek w prawej rece spuchl






nosz brak slow
zeby nie poszla to moj z zyciu by sie nie wyrobil poza tym nie wiem jakby sie wcisnal miedzy siatje a deski,a szwagier jest mniejszy
do tego buty mi sie niezle poodklejaly,przemokly
spocilam sie tak ze cala bylam mokra
calkiem




wzielam prysznic i nie mialam sily nic mowic.zjadlam troche i normlanie spalam przy stole pol godziny bo nie bylam w stanie przejsc na lozko
ale juz odzylam
p pojechal do roboty,dziewczynom wlaczylam bajke.....
koniec eseju
sorki ze tak wulgarnie ale musialam sie wygadac
ehhhh
ledwo zyje....
jutro bede umierac z bolu
od poczatku.rano jak Pauline wyslalam do szkoly,rozaplilam w piecu,wstawilam zupke,poczytalam gazetke.no i mala wstala zaraz po 8




a mialam siasc na komp.aok.dokoczylam zupke cos tam ogranelam i o 11 polecilasymy do szkoly.o godz 11 bylo sluchajcie AŻ +4 stopnie i piken sloneczko

























az moja rozerwana dusza i zszragane nerwy sie uspokoily.a ze jak ide do szkoly to slonce mam prosto w gebe to cieszylam sie jak glupia do slonca
















no cudnie poprostu!!!!!!!!!!!!!!!!!!
droga dobra i nie moiwe tu o chodnikach



znow tak jak wczoraj wracalam z dzieciakami taka boczna droga,snieg ubity to sie dobrze i piekna pogoda....zyvc nie umierac.Weronika droge powritna tez szla na piechote
przyszlismy do domu,Paulinie juz buty niezle przemiekaja a nie szla po kaluzach






dalam dzieciom jesc,zrobilam sobie kawke i nagle slyszymy potworny halas.od razu wiedzielismy ze sie snieg z dachu zzusnal,bo od poludnia wczoraj polecial
teraz polecial od polnocy,tam gdzie mam furtke a dom stoi 3m od ogrodzenia ta sciana.
poszedl z dachu caly snieg z tych 2misiecy!!!!!!!!!
my z p przez okno i patrzymy a tam w polowie dlugosci akurat jak dom, sitaka nie dosc ze sciagnieta do 3/4 wys slupka to jeszcze na dole odgieta jak balon












a siataka byla mocno linkami naciagnieta
to co w doslownie sekunde potrafi tyle ton sniegu zrobic z siatka
dobrze ze nikt nie szedl bo zaraz za siatka mamay chodniczek i jak poszedl ten snieg to zanlazl sie na podworku,pogila siatke i jeszcze wysypal sie na jakie 4metry wglab uliczki








praktycznie na cala odsniezona szerokosc
przyszedl za chwile szwagiewr oznajmic nam co sie stalo-brat p zza plotu.wiec p do niego czy mu nie pomoze bo ten snieg potwornie ciezki,a czasu mial malo bo to bylo jakos 13.30 a o 16 do roboty
podobno braciszek powiedzial mu ze jego zona chora i poszedl do domu
wyszlam za chwile sprawdzic jak to wyglada i patrze ze p jest sam
a siatke trzeba bylo ratowac,bo nie ma kasy na nowa.
wlaczylam dziewczynom bajke i kazalam wolac w razie potrzeby.zalapalm za lopate i dawaj kopac
dobrze ze poszlam bo wzdluz siatki jest ulozone drzewo-normlanie to jest tam przerwa ok30cm a teraz zrobilo sie ponad pol metra tyle ze siatak od gory zagieta.
p by tam nie wlazla zeby wybierac snieg wiec ja musialam
i do teg przerzucac snieg za siatke.
odgarnelismy-wladsciwie ja wieoszosc odranelam i p wzial sie za poprawianie siatki
na szczescie dalo sie ja jakso naprostowac,tylko trzeba bedzie jedna linke dolozyc zeby psy nie odgiely badziej
w miedzyczasei jak p walczyl z naciaganiem siatki ja sie wzielam za odgarnianie przejscia bo jutro bym z wozkiem nie przefrunela.
zeszlo nam sie 1,5 godziny




ale cala uliczka jeszcze nie odsniezona
co najlepsze po uplywie ponadgodziny wychodzi szwagier na podworko wywozic snieg i do nas z tekstem-"jeszcze wlaczycie?"






alez sie






rzucilam mu tekstem "noie dziwne!" i jego szczescie ze zniknal mi z oczu
jego zona ponoc chora




i w ciagu akurat tej godziny zachorowala i wwyzdrowiala












brak mi ***** slow.taki *******ony braciszek











i pozniej dalej spokojnie cos tam robil na podworku
drugi raz w takim dosc waznym momencie tak zrobil







ze mial jakis wazny powod
to nic ze ja sie na****lam z tym sniegiem jak dziki osiol,to nic ze wszytsko mnie boli,ze nie mialam pozniej sily nawet szklanki do gory podneisc a jutro nie bede mogla nawet noga ruszyc,gdyby to byl puch to nic bym nie mowila a to snieg z lodem z 2miesiecy
wszytsko nic zeby nie to ze dziewczymny same siedzialy w domu przez 1,5godz a ten *******ony bo zona chora i pewnie dzieckiem sie zajmowal
sra ta ta ta













pewnie obiad jadl i mu sie nie chcialo
a mi juz niezle nadgarstek w prawej rece spuchl







nosz brak slow
zeby nie poszla to moj z zyciu by sie nie wyrobil poza tym nie wiem jakby sie wcisnal miedzy siatje a deski,a szwagier jest mniejszy
do tego buty mi sie niezle poodklejaly,przemokly
spocilam sie tak ze cala bylam mokra
calkiem





wzielam prysznic i nie mialam sily nic mowic.zjadlam troche i normlanie spalam przy stole pol godziny bo nie bylam w stanie przejsc na lozko
ale juz odzylam
p pojechal do roboty,dziewczynom wlaczylam bajke.....
koniec eseju

sorki ze tak wulgarnie ale musialam sie wygadac
