reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Ciąża bliźniacza

U mnie też dużo lepiej, skurcze znikome, brzuch dalej się napina jednak już nie mam boli z krzyża i jakoś to leci. Boję się trochę tylko, że wypisza mnie do domu za pare dni i będę już całkiem niespokojna :(
 
reklama
Witajcie dziewczyny

Potrzebuje chyba rad doswiadczonych mam blizniakow.

Dzis u mnie na liczniku 35 tydzien i 2 dzien i zaczyna ogarniac mnie przerazenie jak to bedzie jak maluchy pojawia sie na swiecie szczegolnie ze ostatnio moja macica daje chyba znaki ze juz nie duzo czasu pozostalo mi w trojpaku.
Do tej pory z racji ze ta ciaza przebiegala z wieloma komplikacjami bylam x razy z tego powodu w szpitalu i to moje pierwsze dzieci mimo prawie 40stki traktowalam ja zadaniowo.Byly zalecenia lezenia to lezalam prawie od 12 tygodnia do konca 35 tygodnia i musze przyznac ze kondycja u mnie zerowa chyba z tego powowodu bo zadyszka mnie lapie po trzech krokach w mieszkaniu.
Cala wyprawke skompletowala rodzina i wszystko odnosnie przygotowania do pojawienia sie dzieciakow w domu dzialo sie jakby nie z moim udzialem ale kolo mnie z racji lezenia, jedynie co moglam to na cos sie zgodzic albo nie odnosnie rzeczy dla maluchow.

Poniewaz mieszkam za granica dociera do mnie ze poza pierwszymi kilkoma tygodniami meza w domu, to ja bede sie sama maluchami zajmowac.Przyznam ze dopada mnie strach jak sobie poradze ze wszystkim sama od rana do okolo 19stej wieczor.
Dziewczyny dawalscie sobie rade same czy to raczej niewykonalne przy dwojce maluchow jednoczesnie?
Co do karmienia to z racji moich problemow zdrowotnych z piersiami odrazu beda karmione butelka, zaczynam sie zastanawiac czy to plus czy minus, moze jednak zaryzykowac karmieniem naturalnym?
Jak wyglada sprawa powrotu do pracy?Z racji tego ze mam meza niestety takiego ze dla niego z jego pieniedzy nie jest wykonalne kupienie dla mnie przyslowiowych podpasek, musze wrocic chociaz na pol etatu do pracy po urlopie macierzynskim, bo bedzie mi grozic chodzenie gola i glodna, jak skoncza sie moje oszczednosci.
Czy zalatwienie niani po urlopie to dobry pomysl?Czy ja do tego nie podchodze zbyt optymistycznie?
Jak sobie dac rade by to jakos wszystko funkcjonowalo, bo jak narazie tylko slysze szczegolnie od rodzicow ze jestem zakopana w bagnie po szyje szczegolnie przy takim mezu sknerze, sami jednak nie moga mi ani finansowo ani czasowo pomoc.
Przyznam ze strach mnie paralizuje przed tym co nadejdzie i pojawjaja sie watpliwosci czy faktycznie decyzja o ciazy w tak poznym wieku byla rozsadna i co ja teraz poczne, chociaz zdaje sobie sprawe ze mleko sie juz rozlalo.

Za kazda podpowiedz z gory dziekuje.
 
Marluna, odpowiem ze swojego punktu widzenia. Mam bliźniaki, które w czerwcu skończyły dwa lata i córkę, która lada dzień skończy 8 lat. Mąż pracuje za granica. Gdy urodziły sie bliźniaki miał miesiąc wolnego, pózniej wyjechał i zostałam sama z cała trojka. Cały dom na mojej głowie i dzieci. Gdy bliźniaki miały trzy miesiące dopadła mnie depresja, przez dwa tygodnie nie wstawałam z łóżka, nie mogłam nawet patrzeć na dzieci. Od razu rozpoczęłam leczenie farmakologiczne i jakoś zaczęłam funkcjonować. W międzyczasie przeprowadzka, mimo iż mam obok rodzine, babcie i ciocie to nie narzucam sie nikomu i nie błagam o pomoc. Jest bardzo cieżko, bo dzieciaki daja mi mega w kość to jakoś sobie radzę. W domu jest w miarę porządek, jakiś tam obiad ugotowany a i ja mam czas żeby zadbać trochę o siebie. Do pracy nie chodzę, bo nie mam z kim zostawić dzieci, znalezienie opiekunki jest bez sensu, bo cała moja wypłata poszła by na przejazdy i na nią, także siedzę sobie w domu i na chwile obecna powrót do pracy planuje za rok jak dzieci pójdą do przedszkola a jak będzie zobaczymy.


Wysłane z iPhone za pomocą Tapatalk
 
Witam wszystkie mamy bliźniąt, dawno mnie tutaj nie było. U mnie 35 tydzień rozpoczęty od 2 tyg. Przebywam w szpitalu cały czas skurcze na ktg, napinanie się brzucha i bole brzucha. Dziewczynki ważą już 2180 i 2035. Nie wiem jak długo wytrzymam, ale czuję że mój koniec coraz bliżej :/ pozdrawiam wszystkie mamusie
 
Marluna, ja całą ciążę przeszłam bezstresowo, a w końcówce dopadł mnie mega stres jak to będzie, czy dam radę, zaczęłam zdawać sobie sprawę, że zmieni się całe moje życie i nic już nie będzie wyglądało tak samo. No i faktycznie wszystko się zmieniło. Ja miałam od początku pomoc mojej cudownej mamy i jestem jej mega wdzięczna bo bez niej nie dała bym rady dlatego, że moje dziewczyny miały mega kolki, a mój mąż całe dnie pracował i pracuje. Jak minęły kolki to wszystko zaczęło się układać i zaczęłam sobie radzić sama. Dużo będzie zależało od tego czy maluszki nie będą miały kłopotów brzuszkowych. Jeżeli będzie ok, to z mojego punktu widzenia najważniejszy jest stały harmonogram dnia - razem śpią, razem jedzą, drzemki, kąpiele zawsze mniej więcej o tej samej porze. U nas jest tak do dziś, a dzieci mają ponad dwa lata.
Ja również ze względu na wcześniejsze kłopoty z piersiami nie karmiłam ich piersią. Z punktu widzenia dzieci, to pewnie nie dobrze ale z mojego punktu widzenia karmienie było o wiele łatwiejsze. Kładłam obie do fotelików samochodowych i karmiłam z butelki jednocześnie.
Do pracy wróciłam jak dziewczynki miały 14 m-cy ale tu miałam sprawę ułatwioną, bo zostawała z nimi moja mama. Teraz od października idą na parę godzin do przedszkola :errr::-D.
Co do wieku mi też było bliżej do 40 niż do 30 :rolleyes2:. Wysiłek fizyczny jest ogromny ale żyję :laugh2:.
Przykre, że rodzina nie może Ci pomóc, a jeszcze Cię dołuje.

Abstrahując od wszystkiego, bądź pewna jednej rzeczy: DASZ RADĘ NA 100%. Jak będziesz potrzebowała rady, to pisz. Zagląda tu kilka doświadczonych mam i na pewno wspomożemy Cię radą.
 
Witam wszystkie mamy bliźniąt, dawno mnie tutaj nie było. U mnie 35 tydzień rozpoczęty od 2 tyg. Przebywam w szpitalu cały czas skurcze na ktg, napinanie się brzucha i bole brzucha. Dziewczynki ważą już 2180 i 2035. Nie wiem jak długo wytrzymam, ale czuję że mój koniec coraz bliżej :/ pozdrawiam wszystkie mamusie
To dobra waga jak na bliźniaki także jaby co będzie dobrze. oby jak najdłużej. A w którym szpitalu w końcu?

Marluna nie da się ukryć, że jest ciężko, a małe dzieci nie dają jeszcze tyle radości nie ukrywajmy. Ja ostatnio też się zastanawiam, czy nie dopada mnie ta depresja, udaję przed mamą i teściową, ze super sobie radzę i nie chcę, żeby przychodziły, najchętniej sama bym była cały dzień. A dzieciaki nieraz denerwują mnie. Kolki nie mają ale są bardzo marudni i zestresowani popołudniami. Dużo rozczarowań - postawiłam sobie poprzeczkę wysoko a nie wychodzi, np karmienie piersią nie wyszło.A i z mężem się sprzeczam ciągle o durnoty. Stwierdził ostatnio, ze da dziecku więcej mleka bo skończyły 4 miesiące a na opakowaniu mleka jest napisana większa dawka. No i ulał dzieciak wszystkimi otworami.
Wydaje mis się, ze karmienie piersią zajmie więcej czasu (słyszałam, ze np 18 godzin na dobę dzieci wiszą na piersi) a mleko sztuczne to duże ułatwienie. Ja moim odciągałam jak byli w szpitlau ale w domu z nimi było cieżko. Ale i tak mam wyrzuty sumienia, ze tylko 3 miesiące moje mleko dostawali.
Trzymam kciuki za ciebie. Jak masz możliwośc skorzystania z pomocy to nie ma się czego wstydzić. Jak nie niania to może ktoś do sprzątania i gotowania kilka razy w tygodniu - mi taka pomoc jest najbardziej potrzebna, żeby pranie ogarnąć itp.
 
reklama
Witajcie dziewczyny

Potrzebuje chyba rad doswiadczonych mam blizniakow.

Dzis u mnie na liczniku 35 tydzien i 2 dzien i zaczyna ogarniac mnie przerazenie jak to bedzie jak maluchy pojawia sie na swiecie szczegolnie ze ostatnio moja macica daje chyba znaki ze juz nie duzo czasu pozostalo mi w trojpaku.
Do tej pory z racji ze ta ciaza przebiegala z wieloma komplikacjami bylam x razy z tego powodu w szpitalu i to moje pierwsze dzieci mimo prawie 40stki traktowalam ja zadaniowo.Byly zalecenia lezenia to lezalam prawie od 12 tygodnia do konca 35 tygodnia i musze przyznac ze kondycja u mnie zerowa chyba z tego powowodu bo zadyszka mnie lapie po trzech krokach w mieszkaniu.
Cala wyprawke skompletowala rodzina i wszystko odnosnie przygotowania do pojawienia sie dzieciakow w domu dzialo sie jakby nie z moim udzialem ale kolo mnie z racji lezenia, jedynie co moglam to na cos sie zgodzic albo nie odnosnie rzeczy dla maluchow.

Poniewaz mieszkam za granica dociera do mnie ze poza pierwszymi kilkoma tygodniami meza w domu, to ja bede sie sama maluchami zajmowac.Przyznam ze dopada mnie strach jak sobie poradze ze wszystkim sama od rana do okolo 19stej wieczor.
Dziewczyny dawalscie sobie rade same czy to raczej niewykonalne przy dwojce maluchow jednoczesnie?
Co do karmienia to z racji moich problemow zdrowotnych z piersiami odrazu beda karmione butelka, zaczynam sie zastanawiac czy to plus czy minus, moze jednak zaryzykowac karmieniem naturalnym?
Jak wyglada sprawa powrotu do pracy?Z racji tego ze mam meza niestety takiego ze dla niego z jego pieniedzy nie jest wykonalne kupienie dla mnie przyslowiowych podpasek, musze wrocic chociaz na pol etatu do pracy po urlopie macierzynskim, bo bedzie mi grozic chodzenie gola i glodna, jak skoncza sie moje oszczednosci.
Czy zalatwienie niani po urlopie to dobry pomysl?Czy ja do tego nie podchodze zbyt optymistycznie?
Jak sobie dac rade by to jakos wszystko funkcjonowalo, bo jak narazie tylko slysze szczegolnie od rodzicow ze jestem zakopana w bagnie po szyje szczegolnie przy takim mezu sknerze, sami jednak nie moga mi ani finansowo ani czasowo pomoc.
Przyznam ze strach mnie paralizuje przed tym co nadejdzie i pojawjaja sie watpliwosci czy faktycznie decyzja o ciazy w tak poznym wieku byla rozsadna i co ja teraz poczne, chociaz zdaje sobie sprawe ze mleko sie juz rozlalo.

Za kazda podpowiedz z gory dziekuje.


Marluna, ja jeszcze aż tak strasznie doświadczona nie jestem, bo moi chłopcy mają dopiero niecałe 3 miesiące i w wielu kwestiach sama mam mnóstwo pytań, ale musiałam się odezwać, żeby Cię pocieszyć ;)
Przede wszystkim na 100 % dasz sobie radę i sluchaj tylko dobrych rad, a nie jakichś pierdół od ludzi, którzy nie mają pojęcia jak to jest. Ja też już nie jestem pierwszej młodości (39) i jakos daję radę bez niczyjej pomocy. Mam wprawdzie ogromne oparcie w mężu, ale on jest w domu dopiero po 17.00 i wiekszosc dnia jestem sama. Jak nasze mamy oferują pomoc, proszę, żeby coś nam ugotowały do jedzenia. Wszystko to kwestia organizacji. Na początku bylismy z mężem ponad miesiac we dwójkę z dziećmi i było dość ciężko, bo dopiero sie wszystkiego uczylismy - to też nasze pierwsze dzieci. Teraz, jak juz większość sytuacji mamy przećwiczone, jest duzo lżej i tez stres dużo mniejszy. Miałam ogromne obawy, co to będzie jak mąż wróci do pracy i zostanę z dziećmi sama, ale okazało się, że jest lepiej niż myślałam.
Po pewnym czasie wyrabia się rytm dnia i dla mnie najwazniejsza jest synchronizacja maluchów. Persi mi odmówiły posłuszeństwa, więc karmię butelką. Staram się karmić obydwu jednocześnie (jak się nie uda to trudno, najważniejsze wrzucić trochę na luz i nie wymagać od siebie perfekcji), kąpiel i spanie zawsze o stałej porze - moi śpią już o 20.00 i wtedy mogę odpocząć zanim pójdę spać;) Jak chłopaki mają dobry dzień i ja mam dobry dzień, to jestem w stanie ogarnąć obiad, pranie i sprzątanie, a jak gorszy, to trudno- sprząta i gotuje mąż albo zamawiamy kebaba;). Pewnie że są trudne momenty, np. parę razy jak chlopcy darli się jednocześnie i nie mogłam ich uspokoić, to płakałam razem z nimi, wkurza mnie czasem ich marudzenie i mam ochotę trzasnąć drzwiami i wyjść w cholerę, ale to wszystko mija. Żeby się mniej stresować, jako plan b miałam opcję wynajęcia kogoś na parę godzin dziennie do pomocy przy dzieciach, ale póki co nie jest to konieczne.
Co do pracy, ja wracam po wykorzystaniu urlopu w maksymalnym wymiarze (rok i 3 miesiące plus urlop wypoczynkowy), czyli urlop mam do konca przyszlego roku. Już od wrzesnia chcemy dać chlopaków do żłobka na trochę, żeby się zaaklimatyzowali, a od stycznia już na 'pełny etat'. Pewnie będzie ciężko się z nimi rozstać nawet na te parę godzin, ale co zrobić, takie życie.
Głowa do góry!!! Dasz radę. Trzymam kciuki:)
 
Do góry