Cześć Dziewczyny, przeczytałam tylko kilka ostatnich stron...
Chciałam napisać Wam kilka słów o swojej historii...
Niedługo będzie rocznica, jak straciłam swoją pierwszą ciążę. Kończyłam pierwszy trymestr. Miałam pochwalić się szefowi w pracy w nadchodzącym tygodniu. Była niedziela, leżałam na kanapie, wstałam do łazienki-trzeba było jechać do szpitala, po drodze mieliśmy stłuczke, pojechałam sama taksówką a po usłyszeniu diagnozy musiałam jeszcze wracać, zeznawać przed policją.Mężowi musiałam przekazać tą tragiczną wiadomość przez telefon.Gorzej być nie mogło, jednym słowem trauma...
Długo nie mogłam sie pozbierac, to była długo starana ciąża. Najgorzej było jak przyszła wiosna, lato-wszędzie pełno dzieci, na rolkach, rowerkach, w piaskownicy.Wszedzie dzieci, dzieci. Minął termin, w którym miał sie urodzić Adaś (tak go nazwaliśmy) -26 maj, dzień matki. Ja nawet w ciąży drugiej nie bylam, psychicznie coraz bardziej sie rozsypywalam...
Teraz mam synka, prawie 2,5 roku.Też jest z maja.Rozrabia, urwisuje, doszedł bunt dwulatka.Wystarany, po wielu miesiącach wizyt, monitoringow, stymulacji-jest moim cudem.A teraz bedzie mial w grudniu siostrę i to nieplanowaną!Bo świadomie nie chciałam przechodzic znów tego medycznego maratonu, zdałam się na "los". Teraz się śmieję, że przynajmniej drugie dziecko mam w gratisie :-) Choć ciąża nie jest latwa, ponad 2msc musze teraz leżeć do rozwiązania.Ale wierzę, że będzie dobrze.
I Wam też się uda i doczekacie się Waszych małych cudow!
Trzymam za Was wszystkie kciuki!