Hona, po Radzie Pedagogicznej zawsze tak jest. Jeszcze jak sama mam coś do opracowania to idzie w miarę szybko, ale teraz było nas sześć osób do stworzenia jednego dłuższego dokumentu. A wiadomo, gdzie kucharek sześć... Każda z owych kucharek opracowywała, jedną, dwie integralne części. A ja, mistrzunio patelni miałam dodatkowo wszystko to zebrać, przeczytać, ujednolicić i oddać. No i jak zaczęły mi dziewczyny podsyłać te swoje części to w niektóre musiałam bardzo się wczytać, żeby odgadnąć co poeta miał na myśli. Jeszcze tylko na ostatnią część czekam, więc mogę odetchnąć.
A oprócz tego musiałam przygotować się do rozmowy przed podpisaniem umowy z ośrodkiem kultury.
I czeka mnie jeszcze kolejna z rektorem uczelni katolickiej, która opiekuje się sceną, na której gramy dla dzieci spektakle. Jeszcze nie wiem o co mu chodzi. Muszę się nieoficjalnie dowiedzieć... Już wiem od którego kolegi.
No i ta strona internetowa... już odkryłam metodą prób i błędów, że sama nie wydolę, uruchomiłam siatkę wywiadowczą i od poniedziałku z jednym znajomym, który ma pojęcie, spróbujemy ją postawić, bo to nie może być blog. To musi być profesjonalna strona. UFFF... także tak... I weź tu jeszcze w międzyczasie zrób dzieciaka.

Żebym chłopów nie pomyliła przy tym bieganiu i załatwianiu, bo dopiero by było. HeHehe