Hej !
Macie blisko siebie terminy z
@monika1708 cobyście nie zaczely rodzic razem.
Ja rodzilam w maju. To byky pierwsze zakazy rodzinnych porodow. Zalapalam się na jeden z pierwszych rzutów. Bardzo chcialam aby maz był ze mną jak się skurcze zaczna. Na samej sali porodowej ciesze sie ze go nie było. U mnie tez tak byko ze rzeczy można było dowieźć. Przychodziły na portoernie i potem polozne donosiły. (Ja wtedy martwiłam się bardzo o jedzenie
). Co do walizki to ja za namową jednej z dzirwczyn spakowałam w witchena mniejsza i zewnetrzny plecak. Tam przygotowałam rzeczy na porod. Podkłady, wode, przekąski, koszule nocna itp. Przydała się butelka dafi bo nie trzeba bylo targac wody.
ja akurat zgłosiłam się po terminie a balam się że wpadnę akcja porodowa i juz sie nie spakuje.
Ale poszlo i polozne mialay latwo odnaleźć rzeczy które mi podawały z plecaka.
Na sale poporodowa trafiłam w tej samej koszuli co rodzilam po 2 h langurowania. Akurat mnie przewieźli bo mialam 70/50 ciśnieniem. Normalnie bym poszła gdyby nie to. 2 h dziecka nie mkalam. Potem przywieźli i juz ciagke mkalam corke ze sobą.
chociaz ledwo moflam wstac. Dobrze ze noworodki spia.
az sie wzruszyłam. Porod (sama koncowka) to najpiekniejszs rzecz jaka mnie spotkała. To przecudowne uczycie rozpierajacej miłości. Mam nadzieję ze bedzie mi dane jeszcze to przeżyc. Noworodki są takie cudne
zazdroszcze tych pierwszych chwil. Ja dzien przez porodem czułam się rewelacyjnie. Sorki za opowieść ale nie mogłam się powstrzymać.