Ja z posiłkami już nie eksperymentuje, mam pare wypróbowanych zestawów i na tym jade. Boje się wprowadzać coś innego żeby cukier nie skoczył. Ale nie wiem czy taka monotonia od 2 miesięcy jest dobra, waga na minus ok 2 kg.
I tak śniadanie to kromka ciemnego pieczywa z wędliną (dwie to już za dużo cukier wtedy dobija do 150) i albo 2 parówki drobiowe, albo lekki serek wiejski wrzucam do niego rzodkiewkę, szczypiorek, pestki dyni albo jajecznica z 2 jaj, zawsze dodatkowo warzywa : pomidory, ogórki, papryka.
II śniadanie kromka i jakiś owoc(e).
Obiad zazwyczaj rozkładam na 2 części. Najpierw zupa warzywna z ziemniakami (kalafiorowa, fasolowa) pomidorowa troche ryżu lub makaron, czasem rosół.
Drugie danie po 2-3 godzinach: ziemniaki, jakieś gotowane mięso (piersi, schab, udko) czasem ryba do tego albo ogórek (świeży lub kiszony) kalafior, brokuł, fasolka. Ziemniaki wymieniam też na ryż brązowy lub kotlety sojowe. Robie też czasem taki sos z pomidorów, papryki, cebuli i kawałków piersi z kurczaka.
Kolacja 2 kromki, galareta drobiowa lub ryba (makrela wędzona, śledź) plus warzywa, jogurt. Jeśli kolacje zjem wcześnie (przed 20) to potem jeszcze coś dogryzam przed snem.
I w zasadzie na tym mój repertuar się kończy. Cukry po nich w miare się trzymają, choć zdarzają się wyskoki 140-150 (ale przypuszczam że to może być wynik stresu)
O słodkościach już dawno zapomniałam, nawet mnie do nich nie ciągnie, ale chciałabym w końcu zjeść coś innego bez „odmierzania” porcji i czasu od posiłku do posiłku…