reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Znasz to? Dzień ledwo się zacznie, a Ty już masz na koncie przebieranie w półśnie, mycie części do laktatora i gorączkowe poszukiwania smoczka pod kanapą. Jeśli w tym chaosie marzysz choć o jednej rzeczy, która ułatwi Wam codzienność – weź udział w konkursie i wygraj urządzenia Baby Brezza, które naprawdę robią różnicę! Biorę udział w konkursie
reklama

czerwcowe ploteczki :D

u mnie tez sie nazmienialo...bylam kiedys typem imprezowiczki....No moze nie az tak przesadnie-ale latwo mi przychodzilo jak ktos w ostatniej chwilipalnal lecimy na impreze...W sumie mozna powiedziec ze i j najczesciej spontanicznie cos wymyslalam...Ogolnie bylam typem"nocnego Marka"...Teraz lubie sie wyspac by miec sile dla niuni,nie wyobrazam sobie jej zostawic dluzej jak kilka godzin,wielka frajde robily mi kiedys wypady do sklepow po nowe szmatki-dzis najwieksza frajde mam w dziale dzieciecym....Jesli urlop to tam gdzie mnustwo luzi i imprez-dzis wybralabym jakies pokojniejsze miejsce przyjazne rodzinom z dziecmi...No i temat dzieci dla mnie na topie-nigdy mi sie nie nudzi...:-D pewnie wynalazlabym tu jeszcze wiele innych rzeczy...ale chyba juz starczy...:-D
 
reklama
Ja nie imprezowałam bardzo dużo i lubiłam domowy spokój. Ale teraz rodzinka jest dla mnie jeszcze ważniejsza. I tak jak napisała Kasia, w jakimś sensie stałam się doroślejsza. I do tego w pewnym sensie czuję się lepsza od tych znajomych którzy jeszcze się nie zdecydowali na dzieci, bo wolą imprezować. Bo ja wiem, co on tracą.
No i oczywiście mogłabym godzinami rozmawiać o dzieciach i dziecięcych sprawach.:-D:-D
 
hmmm... a mi trudno powiedzieć czy się zmieniłam.
Macierzyństwo samo w sobie mnie w pewnym sensie zaskoczyło. Nigdy nie przepadałam za dziećmi, bałam się że nie będę miała dla Izy cierpliwości itp. Po porodzie byłam zdziwiona , że można tak bardzo kogoś pokochać tak odrazu i bezgranicznie. Już wiedziałam że dla tej małej istotki zrobię wszystko i nie ważne są moje potrzeby, bo najważniejsza jest ona, nie drażni mnie jej płacz, tylko martwi czemu i co jej dolega , uwielbiam się z nią bawić i ją rozśmieszać.
tak zmieniłam się
a przede wszystkim myślałam że ja muszę pracować, że nie dam rady wysiedzieć w domu,a teraz siedzę w chacie i nie narzekam, i przynajmniej jestem spokojna że jej się krzywda nie dzieje.
 
Kilka dni temu z Wojciaszkiem został Dziadek. No i młody (zwany Królikiem) zrobił numer, bo nasikał na Dziadka na przewijaku, i to do tego właśnie wtedy, kiedy Dziadek schylił się po nowego pampersa i w związku z tym dostał po plecach.
W ten sposób powstał taki oto limeryk, jako komentarz:

Uwaga Królik!

Raz pewnie Królik krwiożerczy
Dał strugę z tego, co sterczy,
A Dziadek, chociaż stał z boku,
Poczuł wzruszenie w oku
I także w pobliżu nadnerczy.

:-)Taka to "produkcja" Dziadka.
 
Ha, ha swietny rezultat nianczenia Wojciaszka:-) Mamoot musicie czesciej zostawiac Wojciaszka z dziadkiem!
No i slowa podziwu dla talentu dziadka:-)
 
mnie macieżyństwo zaskoczyło... ale negatywnie.... myśłam ze bedę miala wiecej cierpliwości, bede miala wiecej ciepła i będe spokojniesza... A tu niestety... Nadal jestem kłębkiem nerwów (tylko przejmuje się innymi rzeczami niz przedtem - głównie Marysią)
Dopadła mnie okropna depresja po porodzie - nie czułam żadnej magii, poród wyglądął nie tak jak sobie wymarzyłąm - 10 dni w szpitalu jakos bardzo negatywnie odbiły się na mojej psychice. Długo nie mogłam dojs c do siebie i oparcie miałam tak naprawdę tylko w BB bo maż nie bardzo rozumial co się ze mną dzieje a moje przyjaciólki nie maja dzieci (no mze oprócz jednej) . Moja mama nie miała deopresji i od razu nas kochała miłością szaleńczą a ja patzryłąm na Marysię i nie czułam nic i czułam sie z tym bardzo źle. Czułąm ze zawiodłam, siebie, ją, męża... nie wiem kogo jeszcze, CZułam sie zamknięta w czterch ścianach.... Upał, pogoda, wakacje a jak z bolaca pipka i wrzeszczącym niemowlakiem.... A potem coś mi sie stało. Marysia zaczęła sie uśmiachać, machac łapkami, coraz mnije spać. Pierwsze czułe spojrzenia, głaskania po cycusiu, przytulanki i poczułam jak coś ciepłego i słodkiego wpływa do mojego serca... i poczułam ze ta mała istotka zawładneła moim światem. Ze jestem "mamą", "mamusią", "mamunią" i jestem dla niej całym światem. Ze jestem za nia odpwiedzialna, ze ona na mnie liczy, że nie moge jej zawieść. Poczułam, ze kocha moją córkę miłoscią bezwarunkową, spełnioną i dojrzałą. I wreszcie ze jestem spełniona i dopełniona. Bo ona mnie dopełnia. Stanowi moje odbice ale nim nie jest. Jest sobą.... po prostu......

Ale sie rozpisałam..... bosze... przepraszam
 
Mamoot- super .. uśmiałam się aż klienci na mnie diwnie patrzyli że się rechocze do monitora

Głuszek - gratulacje że z tego wyszłaś i chylę czoła bo mało kobiet przyznaje się że miało depresję poporodową. A przeciez to nie wina kobiet że jest im wtedy źle!!!
Ja na szczęście nie miałam negatywnych odczuć mimo że leżałam przed porodem 2 tygodnie w szpitalu, może dlatego że trafiłam na fajnę dziewczyny a szczegolnie jedna Olkę z która udaje się mi nadal utrzymywac kontakt.. oj cały czas się śmiałyśmy i rozrabiałyśmy, biegałyśmy po schodach aby szybciej urodzić itp. A na oddziale noworodkowym tez razem leżałyśmy Było Super mimo bólu.
 
reklama
Do góry