Jejku, co za dzień

Piotrusia coś chyba w dupkę ugryzło i postanowił pokazać różki

Pod koniec już nie mogłam na Niego patrzeć - miałam mord w oczach

W ramach robienia dziecku przyjemności, postanowiłam skorzystać z obecności mamy i wziąć Go na spacer na piechotkę (do tej pory jeździł w wózku - zalecenie pediatry). Masakra

Podobało się, a jakże - ale gdy po pół h zaczął charczeć i kasłać i uznałam, że wystarczy, urządził mi piekło

Było wycie, rzucanie się na ziemię, łzy i gluty do pasa i jeszcze sporo wycia

Zarzuciłam sobie na plecy i klnąc pod nosem zwiałam do domu. A w domu gdy usłyszałam świsty w oskrzelach i paskudny, uporczywy, suchy kaszel, to w 3 sekundy podałam lek rozkurczający

I zaczęłam wydzwaniać do lekarza

No i w sobotę jedziemy na pobranie krwi i badamy pod kątem alergii/astmy



Dobrze, że ten dzień się już kończy...
Dzagud no właśnie tak się czaję na tą Waszą Ustkę ;-) Miejsce nam się podoba, termin w sumie też - tylko chyba tam nie ma możliwości zaparkowania auta

A to spory problem, bo w takich miejscowościach latem tłok jak cholera i miejsc parkingowych (zwłaszcza darmowych) nie ma

Ale może jeszcze przedzwonię tam i zapytam
