traschka
Mama Marysi
Larvunia czasem tak jest, że wybierasz osobę na chrzestną dla swojego dziecka w najlepszej wierze, a ona potem nie okazuje się tego godna. Moją chrzestną jest ciocia, siostra taty. Ciocia w wieku 20 lat wyjechała z chłopakiem do Niemiec, tam się pobrali, ukończyli studia i oczywiści zostali na stałe. Oboje są kierownikami w wielkim firmach komputerowych i własnie kupili nowy wielki dom z parkiem po Monachium. To ludzie kariery, którzy zapomnieli zupełnie o swojej rodzinie. Ja nie dostałam od chrzestnej nigdy nic. Nie dzowniła, nie pisała, mój tata nawet do niej dzwonił i mówił o mojej komunii, bierzmowaniu, ślubie i prosił, żeby chociaż kartkę z życzeniami wysłała. DOstałam zdawkowego maila. Jest mi czasem przykro, ale chyba bardziej ze względu na tatę i babcię. Jedyne, co ciotka robi w ramach kontaktu to przysyłanie raz w roku swoich zdjęć z kolejnych podróży dookoła świata. Smutne.