Widzę, że rozmawiacie o chrzestnych, to ja tez dorzucę dwa słowa.
Najpierw o swoich chrzestnych - rodzeństwie moich rodziców. Powiem tylko tyle: porażka. Nie byli na żadnych ważnych dla mnie uroczystościach, nie utrzymujemy żadnego kontaktu. Pokłóceni z rodzicami postanowili też odciąć się od córki chrzestnej. Ja nie cierpię z tego powodu, choć nie powiem, jest mi trochę przykro, kiedy pomyślę, że nawet kartki z życzeniami na ślub nie przysłali.
Teraz druga strona medalu - bycie chrzestnym. Moja najbliższa koleżanka doskonale była zorientowana w naszych bezowocnych próbach walki o dziecko, o poronieniach, niechęci do małych dzieci i w ogóle o całej naszej ponad trzyletniej traumie. Poroniłam drugi raz w maju, a ona w październiku urodziła syna. I poprosili mojego męża o bycie chrzestnym. Powiem wam, że to był dla nas koszmar. Ja wyłam przez wiele dni, nie mogłam patrzeć na to dziecko, mąż się wił jak węgorz, bo przecież niezręcznie opowiadać komuś, kto o wszystkim wie, po raz kolejny o naszych przezyciach...No i odmówić bycia chrzestnym nie mógł, bo przecież dziecku sie nie odmawia. Zrobił to niechętnie, ale zrobił. Powiem szczerze - nie wydaje mi się, żeby sprawdził się w tej roli...Ja do dziś jakoś nie mogę z radością patrzeć na to dziecko...Do dziś nie wiem, dlaczego nam to zrobili...
A teraz o nas, o przyszłych chrzestnych naszej Lenki - nie wiem, czy umiałabym podjąć decyzję, wiedząc że można komuś sprawić tym przykrość. Dlatego bardzo się ciesze, że mamy i kandydatkę i kandydata na chrzestnych, którzy sami się zgłosili!! I super. To nie jest rodzina, ale nasi dobrzy znajomi. Bez najmniejszych nacisków ani próśb z naszej strony. I taka sytuacja najbardziej mi odpowiada.
Wniosek: wg mnie chrzestny wcale nie musi być z rodziny i nie ma się co obrażać, jak siostry czy brata się nie poprosi, po drugie przed poproszeniem kogoś o pełnienie tej funkcji należałoby się zastanowić, jaka jest "sytuacja emocjonalna" w rodzinie chrzestnego (a nie tylko brać pod uwagę to, czy będzie mógł kupić drogie prezenty i czy nasz dzidziuś na tym skorzysta!) i po trzecie najlepsza opcja jest taka, kiedy chrzestni "zaproponują się" sami :-)