Silva - a charakterek kotka podobny do "króla Juliana" :-)
Cinamon - ja dopiero w tej ciąży zostałam zmuszona do chodzenia na pobrania krwi w samotności a też mdlałam i to jak i tego najbardziej się bałam. Zawsze prosiłam o pobranie na leżąco, żeby nie paść, później siedziałam na korytarzu, podjadałam coś słodkiego i dopiero jak czułam, że wszystko jest ok, to zbierałam się do wyjścia. Na szczęście po każdej wizycie czułam się pewniej a dzisiaj doszłam do takiego stanu umysłu, że już wiem, że mogę śmiało jechać sama na pobranie krwi i nie padnę :-)
Zołza - myślę, że Igor bardziej pamięta test na alegrię, kiedy pielęgniarka mu wszczepiała pod skórę 10 alergenów a on biedny z wielkimi oczami i bólem patrzył na to... Myślę, że podświadomie myślał, że taki sam ból go czeka teraz :-( Jak chodziłam na pobrania krwi na początku tej ciąży, to dawał mi swojego misia, żeby mi było weselej i żebym się tak nie bała :-)
Larvunia - ja czasami idę jak pokraka, bo ciągnie mnie w pachwinie, czasami kręgosłup czuje... jednak staram się nie biegać ze ścierką i sprzątać całego mieszkania. Wiem, że mój organizm by tego nie zaakceptował. Póki mąż w domu jest, wrzucam np łaszki do pralki ale jego wołam aby wsypał proszek i wlał płyn /płyn i proszek są w szafce, gdzie trzeba się schylić/.