Mam dzisiaj doła. Powodem jest mój mąż, który czasem jest taki aspołeczny. Mieliśmy jechać dzisiaj na piknik urodzinowy syna mojego kolegi z Hiszpanii. Mały skonczył rocze i rodzice urządzili mu impreze w parku. Cieszyłam się bo nie znamy za wiele par z dziecmi a tam mialo być ich trochę. Widziałam, że P. od początku nie pali się na wyjscie wiec jak zaczeo padac to wyraznie sie ucieszyl. Potem niby pogoda sie poprawila ale jego nastawienie odebralo mi ochote by isc. I tak jest prawie zawsze. Jak wychodzę ze znajomymi to przewaznie bez niego. Jego znajomych praktycznie nie znam... Odkąd Zosia się urodziła to co drugi dzień wpada ktos z mojej paczki w odwiedziny a on jeszcze nikomu się dzieciakiem nie pochwalil.... Nie czuje takiej potrzeby. Dla mnie to nie jest normalne. Jak nie mielismy dziecka to nie przeszkadzalo mi, że na imprezy najczesciej chodze bez niego. Ale teraz chcialabym bysmy mieli jakis wspolnych znajomych na weekendowe wypady czy wakacje itd:-(A on jest taki oporny, mimo, że ludzie go lubią jak się otworzy przed nimi. A przewaznie jest na dystans. Ostatnio to juz w ogole. Wraca z pracy, pobawi sie z Zosia i siada przed kompa grać w durne gierki. Kiedyś to przynajmniej chodzil pograć w pilke z kumplami itd a ostatnio totalny len i domator. Pod tym wzgledem jestesmy jak noc i dzien.....Martwi mnie to.Mam męża a chodzę na imprezy jak singielka

Jakby bycie mamą nie bylo wystarczająco trudne w aspekcie towarzyskim....