reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Znasz to? Dzień ledwo się zacznie, a Ty już masz na koncie przebieranie w półśnie, mycie części do laktatora i gorączkowe poszukiwania smoczka pod kanapą. Jeśli w tym chaosie marzysz choć o jednej rzeczy, która ułatwi Wam codzienność – weź udział w konkursie i wygraj urządzenia Baby Brezza, które naprawdę robią różnicę! Biorę udział w konkursie
reklama

Czy są na forum przyszle mamy z Piły???wlkp??

Olu Witaj wyrodna kobieto! Opuściłaś nas i nawet się nie odzywałaś :-:)wściekła/y: Jak tak można :baffled::confused:
A tak w ogóle to fajnie, że tu zajrzałaś, bo bez ciebie wątek umiera ... nie ma z kim pisać :-( Jak się czujesz? Jak fasolka, wiadomo już co będzie? A jak ma się Maksio? Już jakoś oswoiliście się z Wa-wa?
 
reklama
Kimel, może teraz po remoncie sale na oddziale są też ładniejsze i może jakoś lepiej rozwiązane (np. drzwi, które da się zamknąć i same się nie otwierają hihi) .W każdym razie sala jednoosobowa, w której nie ma drugiego płaczącego noworodka, a w ciągu dnia osób odwiedzających drugą mamę, w których towarzystwie możesz czuć się niekomfortowo.... to jest jednak fajne rozwiązanie!
Jednak podziwiam chęć jazdy tak daleko żeby rodzić... rzeczywiście nie wiadomo kiedy jechać, a potem nie wiadomo, jak długo potrwa zanim będziesz czuła się na siłach wysiedzieć w aucie tyle godzin! Powiem Ci, że przez pierwsze tygodnie po porodzie ja nie byłam w stanie siedzieć.... a co dopiero tyle godzin w aucie.... no i podróż z psami i noworodkiem to może być wyzwanie - duże macie psy? Poza tym jeszcze domyślam się, że mieszkanie w Pile to mieszkanie z rodziną/teściami? to może być ciężkie wyzwanie... ja na przykład wszystkich grzecznie poprosiłam, żeby odwiedzali nas dopiero gdy Maks miał miesiąc... chciałam te pierwsze tygodnie spędzić z dala od osób, które wiedza wszystko z zasady lepiej, choć własne dzieci rodziły 30 lat temu lub w ogóle nie mają dzieci...
A w ogóle to czemu zniknęłaś z Majówek 2008, moja droga?? ;-);-)

Moniko, wiem to okropne, że tak zniknęłam, ale naprawdę dużo czasu zajęło jako takie ogarnięcie życia tutaj w sensie rozpakowania rzeczy, a przede wszystkim ich odnalezienia, organizacji życia dla Maksia, dla nas.... Tyle się dzieje... Teściowa zmarła w sobotę, co było ogromnym szokiem dla wszystkich, bo nie mieliśmy właściwej informacji o jej stanie zdrowia. Teść załamany, strasznie mi go szkoda...! Mimo wszystko dobrze wyszło, że mieszkamy teraz w tym samym domu, bo przynajmniej nie jest sam - staramy się go angażować w nasze życie, oczywiście na razie delikatnie i po trochu...

A w ogóle to tęsknię za Piłą, często śni mi się, że jestem w IBI na zakupach, albo jadę sobie gdzieś autem po pilskich ulicach.... widzę piękny widok z "naszych" okien na rzekę wiosną i latem...
Ale tutaj też nie jest mi jednak aż tak źle - Maks chodzi do bardzo fajnego żłobka (pomijając drobiazg że od 2 tygodni siedzi w domu chory i sprzedał mi zapalenie oskrzeli). Widujemy się z rodziną. Mamy różne plany... ale z planów to wiadomo, może coś wyjść albo mogą się pozmieniać. Piłę będę zawsze wspominać bardzo pozytywnie - bo poznałam tam świetnych ludzi, spędziliśmy cudny czas - tam urodził się Maks... no i bardzo doceniam dom w którym mieszkaliśmy, szczególnie w porównaniu z tym, w którym mieszkamy teraz :baffled:
Szkoda, że to nie mogło trwać dłużej...!
Moniko, jak mały Wituś? Jak Ci idzie w pracy? Co tam słychac na Zielonej Dolinie? Wiem że "nasz" dom już wynajęty więc pewnie nie wygląda smutno z opuszczonymi roletami.... ach lecę bo się rozkleję!
A propos płci dziecięcia to nie jest ona niestety znana, gdyż dziecię miało na usg połówkowym ściśle skrzyżowane nóżki, szkoda! jest jednak podejrzewane o bycie kolejnym chłopcem! Czuję się dobrze, lecz dziś właśnie ginka mnie poinformowała, że szyjka nie jest już tak pięknie i ściśle zamknięta jak jeszcze 3 tygodnie temu i mam się poważnie oszczędzać :-( Ale mam nadzieję, ze wszystko będzie dobrze i będę na pewno na siebie uważała!
 
Olu Przykro mi bardzo z powodu śmierci teściowej :sad: Dla was wszystkich to na pewno szok. Dobrze, że mieszkacie razem z teściem, bo on przynajmniej nie jest sam, a wy możecie mieć z jego strony chociaż jakąś pomoc. Piszesz, że mieszkacie w domu, a mi się coś kojarzy, że pisałaś kiedyś o mieszkaniu. Czyżby się coś pozmieniało w międzyczasie? Dobrze, że jakoś udało wam się zorganizować ;-) Szkoda tylko, że z twoją ciążą jest ciut gorzej, chodzi mi o tą szyjkę. Ale dasz radę i jakoś przemęczysz się. Ważne by dzidzia była zdrowa, prawda? ;-):tak::-D My kobiety dla naszych dzieci jesteśmy w stanie wszystko zrobić i znieść ;-):-D

Ja jestem obecnie od miesiąca na L4 - znowu problem z okiem. Niestety w święta zaniewidziałam na prawe oko i okazało się, że mam zapalenie wewnątrzgałkowe :-( Od 26 grudnia do 15 stycznia byłam w szpitalu (tydzień w Pile, a dwa tygodnie w Poznaniu). Wypuścili mnie do domu akurat w dniu 1 urodzin Witusia :-D Zrobili nam niezłą niespodziankę :tak: Niestety mały zdążył się ode mnie odzwyczaić :szok::sad::sad::sad: Teraz na nowo się przyzwyczaja. Niestety nic mi nie wolno robić, mam się ostro oszczędzać :wściekła/y: Nawet przy dziecku nic nie mogę zrobić :wściekła/y::wściekła/y::wściekła/y::wściekła/y::wściekła/y: A to mnie najbardziej wkurza :wściekła/y:
 
Moniczko, ojjj ależ Ty masz straszne przejścia z tymi oczami naprawdę! A już miałam nadzieję, że będzie u Ciebie coraz lepiej..... nadal za to mocno trzymam kciuki!!
Pewnie jeszcze długo posiedzisz na zwolnieniu? Jak oczka w ostatnich dniach?
Wituś prześliczny na zdjęciu... ma niesamowite oczy! I mam wrażenie, że jest do Ciebie bardzo podobny, mam rację?

Dobrze pamiętasz że mamy mieszkanko w Wawie, ale własnie chcemy je sprzedać, bo jest dla nas za małe (jeden duży pokój z otwartą kuchnią).. bo nas trójka, starszy syn Tomka no i jeszcze niebawem maleństwo.... tak naprawdę dobrze to nam się tam mieszkało we dwoje, a większa rodzina potrzebuje przestrzeni i prywatności, więc to lokum idzie pod młotek.
Z szyjką to myślę, że wszystko będzie ok, teraz rzeczywiście już nie podnoszę Maksia, nie noszę go na rękach, nie wysilam się.
Maks dziś po 3 tygodniach przerwy poszedł pierwszy raz do żłobka. Spodziewałam się płaczu przy rozstaniu, ale miałam miłą niespodziankę - był bardzo zadowolony. A gdy po niego przyjechałam po południu, bardzo się ucieszył, przytulał się i opowiadał co robił z dziećmi. Fajny ten żłobeczek mu znaleźliśmy!
 
Olu Oko po malu dochodzi do siebie. A do pracy wracam już teraz w poniedzialek. Wystarczy, że mnie nie było 5 tygodni. Jak dostałam teraz wypłatę to się przeraziłam :szok::wściekła/y: Nie wiem jak wyżyjemy w tym lutym :no::crazy:
A Witek cały czas się zmienia. Najpierw był bardzo podobny do taty, a teraz jest do mnie ;-):-D W końcu :-D:-D:-D:-D
Widzisz, pamiętałam, że macie mieszkanko w W-awie, ale umknęło mi, że takie małe :zawstydzona/y: Faktycznie ciężko było by wam wszystkim się pomieścić na jednym pokoju. Wasza czwórka (z maleństwem włącznie) i Maciuś to zbyt duży tłok na takim metrażu :szok::baffled: Ale to dobrze rozumiem, że to mieszkanko sprzedajecie i będziecie teraz mieszkać u teścia? On ma domek? Czy też jest to jakaś krótkoterminowa opcja (może macie jakieś plany budowlane)?
A jak z pracą Tomka? Bo ty to wiem, że zawsze i wszędzie będziesz miała zamówienia na tłumaczenia ;-)
Fajnie, że Maksio dobrze znosi pobyt w żłobku. Uważam, że dzieci inaczej, lepiej się rozwijają jak są z rówieśnikami :tak:
A tobie odpoczynek od niego też dobrze zrobi ;-):-D A jak on odbiera twój rosnący brzuszek?
 
Moniko, ciekawa jestem jak sobie będziesz dawała teraz radę w pracy.... przecież siedzenie przed komputerem przez większą część dnia chyba musi być dla Ciebie w tej chwili dość męczące? Mam nadzieję, że powrót do pracy Ci nie zaszkodzi....!

Mieszkamy teraz z teściem, tu jest duży dom, teść ma swoje oddzielne piętro i my także - są to niezależne "mieszkania", więc nie wchodzimy sobie w drogę, bo nie musimy np korzystać z jednej kuchni... ale z drugiej strony jestesmy blisko i staramy się go zajmować, bo bardzo przeżywa....
Planujemy budowę domu pod Warszawą, mamy działkę, ale najpierw trzeba sprzedać mieszkanko, żeby były fundusze na początek. Na razie niestety niewiele się dzieje w tej kwestii :-:)-(

Tomek coś tam zaczął robić w związku z pracą, ale trudno powiedzieć, czy będzie to sprawa długofalowa, podejrzewam że nie i zastanawiam się czy za jakiś czas znów nas nie wywieje w inną część Polski... z jednej strony jest to fajne i ekscytujące, ale z dwójką dzieci już trochę trudniej (ja mam lekkie skrzywienie na punkcie tego, żeby Maksiowi jak najbardziej ułatwiać takie zmiany, i boję się wyrywania go ze środowiska, w którym jest mu dobrze - tu np. ze żłobka). A Maksio wczoraj nas zaskoczył - od jakiegoś czasu nie wspominał o Pile, a tymczasem wczoraj tematem przewodnim dnia było "nie chcę mieszkać w Zielonce, chcę mieszkać w Pile. Mamusiu jedziemy do Piły, proszę proszę!". Cóż miałam biedakowi powiedzieć... synku też bym chciała wrócić? ;-)

Do dzidzi w brzuchu był do niedawna nastawiony w taki oto sposób "dzidzia sio!", a teraz mówi, że u mamy w brzuchu mieszka chłopczyk (chociaż nie wiemy na pewno, czy rzeczywiście chłopczyk) i mówi, że będzie mamie podawał pieluszki dla dzidzi. Ale nie jest zachwycony, że nie mogę go już brać na ręce - chociaż wystarcza mu siedzenie na kolanach u mnie i przytulanie.

A co nowego u Witusia, poza tym że przystojniak z niego jak zwykle? Czy już zaczął chodzić? Ale fajnie byłoby się spotkać z maluchami na placu zabaw... szkoda że to niemożliwe! Moniczko ucałowania dla Ciebie i Witusia!!!


Kimel, niedawno w Pile urodziła moja koleżanka, mówiła mi że blok porodowy wyremontowany, ale oddział położniczy już nie... byłaś tam w ogóle?
 
Olu Jakoś w pracy sobie daję radę. Nie muszę już teraz tyle siedzieć przed kompem i dobrze, bo było by kiepsko. Jak czasem czuję zmęczone oko to wyłączam monitor i zajmuję się czymś innym ;-)
Wituś rośnie i ogólnie jest zdrowy. Teraz jest na etapie wstawania i chodzenia boczkiem oparty przy czymś. Czasem pójdzie do przodu przy popychaczu, ale to rzadkość. Na szczęście nie chce by trzymać go za rączki, tego nie lubi bardzo. Woli sam wstawać :tak: Oczywiście siniaki są na porządku dziennym :baffled:
Olu, jeśli za jakiś czas okaże się, że musicie przenieść się w inną część kraju, to chyba niezbyt dobrze byłoby zaczynać budowę domu, co? Przynajmniej ryzykowne się to wydaje. Ja wam życzę by Tomek dostał taką pracę by zadowalała was finansowo i byście mogli mieszkać tam gdzie chcecie, np. w Pile ;-):-D Szkoda, że już cię tu nie ma :-( Mogłybyśmy z dzieciaczkami pójść na spacer czy na plac zabaw. W tym roku Witek będzie mógł pierwszy raz się tam pobawić ;-):-D
Uśmialam się jak przeczytałam jak Maksio rozmawia z dzidzią w brzuszku :-D:rofl2::-D Pytanie tylko jaka będzie jego reakcja jak się maleństwo urodzi.
Pozdrawiam was serdecznie i przytulam! :-D
 
Jaki dzielny i niezależny chłopczyk z Witusia...! Brawo! To chyba nawet lepiej że nie lubi za rączki... lepiej także dla Waszych (Rodziców!) kręgosłupów ;-);-)
Mam nadzieję że Twoje oczy już się trochę uspokoją, na pewno jesteś pod stałą i ścisłą kontrolą, prawda? Co mówią lekarze?

A propos budowy domu to chcemy mieć zawsze taką "bazę" - swój dom, w którym będziemy czuli się całkiem swobodnie, który będzie zaprojektowany tak jak my tego chcemy,,, itd. Takim miejscem było nasze mieszkanko, lecz z niego wyrośliśmy ;-) No a tutaj... jednak nie u siebie.
Poza tym już widzimy wyraźnie, że przy pracy mojego mężusia wszelkie przeprowadzki to będą prawdopodobnie takie 2-3 letnie kontrakty, więc i tak chcemy mieć własne gniazdo w swoich okolicach.

Maksio chodzi do żłobka, zadowolony, choć ostatnio przestał lubić swojego przyjaciela niejakiego Kubusia, ponieważ ów Kubuś zabrał mu z rączki misia... no i podpadł Maksiowi - dziś jak zobaczył Kubę to podobno się rozpłakał (nie widziałam bo wyjątkowo Tomasz go odwiózł) i chciał wracać do domu. Pani opiekunka określa Maksia jako "delikatne dziecko" - coś w tym jest ;-)

Serdeczne pozdrowienia dla Was... i dla całej Piły... dla "naszej" Zielonej Doliny...!
 
Olu, faktycznie Maksio wydaje się być wyjątkowym i delikatnym (w sensie wrażliwości) dzieckiem :tak: Ale z czasem oswoi się z różnymi zachowaniami dzieci i powinien się umieć znaleźć w różnych sytuacjach życia żłobkowego i nie tylko ;-)
Jeśli chodzi o własne gniazdko, takie wymarzone, to macie w sumie rację. Będziecie mieli taką "bazę", do której zawsze możecie wrócić. A już na pewno przyda wam się coś takiego skoro Tomasz ma pracę kontraktową i tak na prawdę nigdzie nie zagrzejecie miejsca na dłużej.

Ja oczywiście jestem pod kontrolą lekarzy z poznańskiej kliniki. Jeżdżę tam co dwa tygodnie. A oni twierdzą, że kwestia tego na ile będę widzieć na to oko zależy oczywiście od samego oka i jak bardzo i w jakim tempie wróci do normy. Nie gwarantują na ile to widzenie wróci, to się okaże. A może to trwać nawet do kilku miesięcy. Więc czasowo określana jestem jako jednooczna, ale do tego to ja w sumie już się w miarę przyzwyczaiłam ;-) Najważniejsze jest to bym się nie przemęczała z tym okiem no i muszę być dobrej myśli, bo to ma też wpływ na rekonwalescencję :tak:
A pozdrowieni przekaże miastu i osiedlowi :-D;-):tak:
 
reklama
Do góry