Byłysmy z Marta w parku i spotkałyśmy jej 2 kolezanki z przedszkola. Zdziwałam sie, ze nie chciały bawic się razem z Martą.
Zapytałam córe o co chodzi. A Marta na to:"Mamo, ale ty sie przejmujesz-niepotrzebnie!My sie po prostu nie lubimy!One nigdy nie chciały sie ze mna bawić".Pytam więc Martę czy nie jest jej przykro z tego powodu, a Marta na to:"No co ty! gdybym lubiła sie ze wszystkimi z mojej grupy, to w nocy musiałabym siedziec w tym przedszkolu, zeby sie z nimi bawic.A ja mam 7 najlepszych kolezanek z przedszkola.Przciez nie musze sie przyjaźnic, ze wszystkimi!"
Bardzo pozytywnie zaskoczyła mnie wypowiedź Marty, jestem ogromnie dumna z tego jak poradziła sobie z taka rówiesniczą nieprzychylnością, która dla mnie była jakimś ciosem. Pierwszy raz widziałam zeby dzieci(kolezanki z przedszkola!) odmówiy Marcie wspólnej zabawy na placyku. A Marta wyluzowana, w ogóle nie zniechęcona ich odmowa, podeszła do innych dzieci, zapoznała sie z nimi i po chwili kompletnie zatraciła się w swietnej zabawie. To przedszkole to musi byc niezła szkoła życia-ciesze sie nawet, ze nie widze tego wszystkiego, bo pewnie bardzo bym przezywala takie sytuacje.Nie wiem dlaczego, ale nie przyszło mi wczesniej do głowy , ze moje dziecko, moze nie byc przez kogos akceptowane. Na szczescie Marta radzi sobie z tym o wiele lepiej niz ja-uff.