reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Bycie rodzicem to codzienna przygoda pełna wyzwań, ale też pięknych chwil. Chcemy poznać właśnie te momenty, które sprawiają Ci największą radość! Napisz w kilku zdaniach , co najbardziej cieszy Cię w rodzicielstwie, a możesz wygrać atrakcyjne nagrody ufundowane przez Bella Baby Happy 💛<

reklama

Krok po kroczku... czyli postępy

reklama
Pola no szok....może Maję do Mensy zapisz....zdolna bestyjka.....
Ewa rozbroiłaś mnie tym typowym chłopem:-D
Sikoreczka super musiało być dużo śmiechu....Lilek na tyle jeszcze nie rozumie żeby mówić ja jak się o nią coś zapytam...
dziś moje dziecko mnie też zadziwiło....zawsze rano muszę wycierać okna w zimę lub na jesień, bo u mnie taka dupna wentylacja że po nocy z okien leje się woda...a dzisiaj nie bardzo byłam w stanie i olałam sprawę to Lilka za szmatkę i heja balanga pucuje mi okienko:tak:...
co do karmienia to ja nie bardzo pozwalam Lilce na samodzielne jedzenie bo mnie to bardzo drażni...ten syf....ja jestem trochę obrzydliwa i jak widzę zbełtane jedzenie albo ręce całe w żarciu to od razu do kibla mogę lecieć....ale zawsze daje Lili łyżkę albo coś tam i ona sobie grzebie delikatnie w talerzyku. no przyznam się że nie raz żarcie wystrzeliło na mnie ale ja od razu za ściereczkę i sprzątam....wiem, chora jestem....ale to chyba moja fobia.....
 
Hohoho....w jakim piorunującym tempie rozwijają sie nasze szkraby, BRAWO!!!!

Anii trochę Cię rozumiem z tym jedzeniem, z tego powodu że nie mam na to czasu, choć w niedzielę daję Oli trochę rosołku (z przewagą makaronu) ale cała ubabrana i oczywiście uchachana
mnie momentami trafia :wściekła/y: jak sie tak osprzątam a zaraz syf, ręce można załamać, co za praca syzyfowa, a na dodatek nasz pies jak tylko wejdzie na chwilkę do domu to moment i dywan pełen jego kłaków, a raczej kołtunów....
 
to musialbyscie zobaczyc dziewczyny moj dywan tragedia:no:normalnie wszystko na nim mam musiabym prac kilkanascie razy dziennie juz po prsatu nie nadazam:wściekła/y:jeszcze maly diabelak potrafi zarelko rozrzucic i pieknie mamie wdeptywac w dywan:wściekła/y:
 
Jestem w szoku jesli chodzi o umiejetnosci listopadowych dzieci.
Moja mala jak tata wraca z pracy,tez lazi za nim jak cien.Mnie to sie podoba choc czasem bywa ze poczuje sie odrzucona.No ale tatusia tyle czasu nie widzi to chce sie nim nacieszyc a ja mam chwile dla siebie:-)
Samodzielnie tez nie je ani widelcem ani lyzeczka bo podobnie jak u was jedzenie laduje wszedzie tylko nie w buzi. Paroweczke czy chlebek itp dostaje do raczki i wcina az milo a na nauke jedzenia lyzeczka mamy jeszcze czas;-)
 
Co do jedznia..Wczoraj mieliśmy pyzy na obiadek, nakarmiła małego dwiem i ryk, łapa do widelca on chce sam.No to mu dałam.Jadł przepięknie!!!Pare kawałków nabił nawet na widelec reszte łapką, ale sam zjadł całą pyze:tak::-)Tylko musiałam go pilnować bo Karollo lubi wywracać talerzyk do góry nogami:-)
 
Toż to cała ekipa zdolniachów :szok::szok::szok:. Fakt fajnie by się spotkać w większym gronie i zobaczyć się na żywo.
Z Martynką to jest tak, że ona cały dzień (no prawie) jest z tatą i jak wracam z pracy a mąż idzie po zakupy i wraca, to ona leci do przedpokoju i woła "tata", a jak ja wracam, to tak nie reaguje :dry:. Ale we wtorek usiadłam z nią przed kompem, a mój mąż ma na tapecie moje zdjęcie i ja się pytam córki, kto to jest, a ona spojrzała na mnie i "mama", ale się ucieszyłam :-D:-D:-D. Zostało jej wybaczone.
Z takich śmiesznych rzeczy, to moje dziecko trenuje język japoński - gada do teletubisiów, które dostała na urodziny i zaczęła odpychać się na jeździku, bo do tej pory jej nie interesował. Prosi żeby posadzić ją na osiłka na biegunach, ale tylko z jakąś inną zabawką ;-) i rozbiera lalę. To chyba tyle z takich nowych umiejętności. Acha, rozumie, jak się prosi np. o auto, książeczkę z calineczką lub chmurkami, wie której szukać.
 
reklama
Brawa dla Martynki!
A moja zaczęła śpiewać, co prawda powtarza tylko baaardzo proste sylaby lub słowa, ale łapie szybko i domaga się konkretnych piosenek lub książek. Cholera, mobilizuje sie w święta i nagrywam.
A wczoraj kupiliśmy w sklepie papier do pakowania prezentów taki nawinięty na długą tubę. Potem poszliśmy do sklepu z odzieżą. Ja przymierzałam dżinsy, a Majka dorwała papier, włożyła między nogi i śpiewała (pam, pam...) i jeździła jak na koniku po sklepie. Rewela. Nam co prawda zdarza się tak "dziukać" na basenie na długiej rurce z gąbki, którą wkładam pomiędzy nogi, biorę Majkę przed siebie i skaczemy a ja śpiewam "pam, pa rarampampam" na melodię "lekkiej kawalerii" i jej sie skojarzyło...
 
Do góry