reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Kto po in vitro?

Myśle ze mogę się tylko podpisać pod Twoimi słowami, ze jest tak samo. Kiedyś rozmawialiśmy o tym, ale moj mąż na dzień dzisiejszy nawet nie chce o tym słyszeć, ze będziemy się starac do skutku, ale kto wie.
Ja myśle ze bym mogła. Mamy kota Sisi i bratanków na których przelewam cała miłość i mimo całej reszty która jest całkiem fajna, brakuje nam „tylko” i ogromnie dziecka...
Ahhh gdyby sie tak dalo za pomoca czarodziejskej różdzki wszystkim NAM tutaj wyczarowalabym piekne ciąże :)
 
reklama
Dziewczyny dzisiaj jest Międzynarodowy dzien adopcji.
Czy w obliczu tego ze kazda z nas stanela tu z problemem "biologicznym" zastanawiałyscie sie kiedys o adopcji?
Ja gdzies z tylu glowy daleko zawsze rozmyslam o tym jesli przegram ta walkę.
Moj mąz niestety nawet nie chce o tym myslec. Tak samo jak nie zgodzilby sie na adopcje komorki. Zawsze twierdzi ze albo ze mna albo wcale. Ja mysle ze gdyby jednak stanął w sytuacji bez wyjscia i moglby mnie uszczesliwic to pewnie by sie zgodzil ale wiem ze strasznie duzo by go to kosztowalo. Ja sama wiem ze mam bardzo duze poklady milosci i nie radze sobie z tym bo poza mezem i dwoma psami musze miec jeszcze kogos swojego do kochania. I pomimo tego ze mam wspanialego meza, dom, fajna prace kochanych przyjaciół to jednak jestem baaaardzo niespełnioną kobietą...
Wiesz, niby mówimy że nie rozważamy adopcji, a jak okazuje się że to jedyna szansa to jednak ludzie zmieniają zdanie. Ale myślę że komórki dawczyni to taki trochę złoty środek, jeśli własne nie dają rady. Bo jednak dziecko noszone w brzuchu przez 9 miesięcy to coś niesamowitego, nie ma wątpliwości że więź buduje się dokładnie tak samo jak gdyby to było biologicznie nasze dziecko. Ja tam wierzę, że Wam się w końcu uda. Ale też myślę, że gdyby tak nie było, to Twój mąż na pewno zmieni zdanie.
 
Dziewczyny dzisiaj jest Międzynarodowy dzien adopcji.
Czy w obliczu tego ze kazda z nas stanela tu z problemem "biologicznym" zastanawiałyscie sie kiedys o adopcji?
Ja gdzies z tylu glowy daleko zawsze rozmyslam o tym jesli przegram ta walkę.
Moj mąz niestety nawet nie chce o tym myslec. Tak samo jak nie zgodzilby sie na adopcje komorki. Zawsze twierdzi ze albo ze mna albo wcale. Ja mysle ze gdyby jednak stanął w sytuacji bez wyjscia i moglby mnie uszczesliwic to pewnie by sie zgodzil ale wiem ze strasznie duzo by go to kosztowalo. Ja sama wiem ze mam bardzo duze poklady milosci i nie radze sobie z tym bo poza mezem i dwoma psami musze miec jeszcze kogos swojego do kochania. I pomimo tego ze mam wspanialego meza, dom, fajna prace kochanych przyjaciół to jednak jestem baaaardzo niespełnioną kobietą...
Doskonale cię rozumiem:) Może mąż zmieni jeszcze zdanie, ale życzę wam żeby nie musial:) My też myśleliśmy o tym i zdecydowaliśmy że jak do końca następnego roku nam się nie uda to składamy wniosek o adopcje. Wiadomo że wolelibyśmy swoje, ale moim zdaniem rodzicem jest ten co wychowuje więc nie mamy jakiś barier żeby zaadaptować. Nie wiem co prawda jaka będzie reakcja rodziny, ale w sumie to mnie mało obchodzi:)
 
Wiesz, niby mówimy że nie rozważamy adopcji, a jak okazuje się że to jedyna szansa to jednak ludzie zmieniają zdanie. Ale myślę że komórki dawczyni to taki trochę złoty środek, jeśli własne nie dają rady. Bo jednak dziecko noszone w brzuchu przez 9 miesięcy to coś niesamowitego, nie ma wątpliwości że więź buduje się dokładnie tak samo jak gdyby to było biologicznie nasze dziecko. Ja tam wierzę, że Wam się w końcu uda. Ale też myślę, że gdyby tak nie było, to Twój mąż na pewno zmieni zdanie.
Tak masz całkowita racje. Ja uwazam podobnie cd komorki dawczyni ale faceci to takie malo skomplikowane istoty :) dla mojego meza wszystko jest albo czarne albo biale. Dziekuje kochanie za dobre słowa tez jestm pełna wiary mysle ze jak w nowym roku machina ruszy to nie beda mi glupie mysli przychodzic do głowy. Teraz bedac w takim zawieszeniu mama bardzo duzo obaw, ale ktora z nas tutaj ich nie ma :)
 
Dziewczyny dzisiaj jest Międzynarodowy dzien adopcji.
Czy w obliczu tego ze kazda z nas stanela tu z problemem "biologicznym" zastanawiałyscie sie kiedys o adopcji?
Ja gdzies z tylu glowy daleko zawsze rozmyslam o tym jesli przegram ta walkę.
Moj mąz niestety nawet nie chce o tym myslec. Tak samo jak nie zgodzilby sie na adopcje komorki. Zawsze twierdzi ze albo ze mna albo wcale. Ja mysle ze gdyby jednak stanął w sytuacji bez wyjscia i moglby mnie uszczesliwic to pewnie by sie zgodzil ale wiem ze strasznie duzo by go to kosztowalo. Ja sama wiem ze mam bardzo duze poklady milosci i nie radze sobie z tym bo poza mezem i dwoma psami musze miec jeszcze kogos swojego do kochania. I pomimo tego ze mam wspanialego meza, dom, fajna prace kochanych przyjaciół to jednak jestem baaaardzo niespełnioną kobietą...
A my oboje na dzien dzisiejszy glosno przed sobą mowimy,ze poki co adopcja nie wchodzi w gre.. bo oboje boimy się, ze nie bedziemy potrafili pokochac obcego dziecka... mimo,ze kochamy dzieci w naszej rodzinie, w przypadku jednej siostrzenicy bierzemy bardzo czynny udzial w wychowaniu, wrecz mozna powiedziec, ze zastepujemy jej brak rodzicow, traktujemy ja jak córkę, to poki mozemy walczymy o swoje. Nie wiem jak zmieni się nasze nastawienie kiedy okaze się,ze nie bedziemy mieli dzieci. Czas nam wszystko okaze.. podziwiam Was wszystkiez ktore juz teraz sa pewne,ze by mogly.
 
A my oboje na dzien dzisiejszy glosno przed sobą mowimy,ze poki co adopcja nie wchodzi w gre.. bo oboje boimy się, ze nie bedziemy potrafili pokochac obcego dziecka... mimo,ze kochamy dzieci w naszej rodzinie, w przypadku jednej siostrzenicy bierzemy bardzo czynny udzial w wychowaniu, wrecz mozna powiedziec, ze zastepujemy jej brak rodzicow, traktujemy ja jak córkę, to poki mozemy walczymy o swoje. Nie wiem jak zmieni się nasze nastawienie kiedy okaze się,ze nie bedziemy mieli dzieci. Czas nam wszystko okaze.. podziwiam Was wszystkiez ktore juz teraz sa pewne,ze by mogly.
Ja wierzę, że się Wam uda!!! I będziecie mieli swoje ukochane maleństwo!!!
 
❤❤❤Trzymamy kciuki za wgryzanie się Kropków w nowe 9 miesięczne domki Mamuś❤❤❤

! Ruszamy do boju po nasze szczęścia.
Czekamy na pozostałe dziewczyny i spełnienie największego marzenia każdej z nas bycia mamą :):* Trzymamy kciuki za same dobre wiadomości!

Shake it up baby, twist and shout :)
Będzie sie działo
💕💕💕💕💕

Skontrolujcie kalendarz i uzupełnijcie pod linkiem:
Link do: Kalendarz

"Masz problem z dopisaniem się do kalendarza? Masz zainstalowaną aplikację ""Arkusze Google""?"
Jeśli nie - zrób to!
Sklep Play -> wyszukaj arkusze google -> zainstaluj -> po zainstalowaniu otwórz kalendarz

2019-11-09 nuna85 transfer ❤❤❤
@nuna85 Trzymamy Kciuki**


2019-11-13 goffa13 echografia 1 trymestru
2019-11-14 Artemida90 decyzja o transferze
2019-11-14 nadzieja xxx transfer ❤❤❤
2019-11-14 Netiaskitchen decyzja o transferze
2019-11-15 cikulinka BETA❤✊
2019-11-17 Babeczki termin porodu
2019-11-20 Sterlicja wizyta serduszkowa ❤❤❤
2019-11-21 Apola wizyta serduszkowa ❤❤❤
2019-11-26 Mitotaj termin porodu
2019-11-28 Vinszka termin porodu
2019-11-28 Elizabeth68 USG❤❤❤
2019-12-01 pini88 termin porodu
2019-12-03 Pala termin porodu
2019-12-20 Skarbulenka termin porodu
2020-02-05 Konstancja27 termin porodu
2020-02-19 AleAle27 termin porodu
2020-06-08 Gość gość ANNA termin porodu
 
Historia dość skomplikowana... z Pawłem staraliśmy się o dziecko 10lat włączając w to stymulacje, monitoring, inseminacje ale bardzo źle znosiłam hormony i odpuściliśmy in vitro. Potem pochorowałam się mocno, wyszły autoimmunologiczne rzeczy, teraz wyciszone. Immunolog przewrotnie zalecił wyjechać na wakacje, oddać się chwili i zmienić partnera nie mówiąc nic mężowi. Na pierwszą chwilę wydawało mi się jak tak można ale po głębszych przemyśleniach ma to sens. Jakkolwiek zapominając o radzie i nie wnikając w szczegóły faktycznie udało mi się uzyskać ciążę z innym partnerem. Powiedziałam o tym Pawłowi od początku i cała ciąża to było psychiczne piekło, po porodzie też, teraz lepiej. No i chcielibyśmy mieć nasze własne skoro okazuje się, że ja mogę zajść i utrzymać-mimo że 2 miesiące na początku leżałam bo krwawiłam i bardzo źle się czułam. Od porodu praktycznie nie zabezpieczaliśmy się i nic z tego nie wychodziło dalej, więc postanowiliśmy od razu uderzyć do kliniki. I całe szczęście, bo okazało się że Paweł ma teratozoospermię i w naturalnym podejściu ciąży by nie było. Co wchodzi w grę poza tym nie wiem. Teoretycznie wszystko ok.
O kuźwa, niezła historia. Tak czy siak masz upragnione dzieciątko i życzę drugiego
 
reklama
Trochę się wystraszyłam bo ja w ciąży miałam 0.4 do 12tc i M2 do 16tc i potem nic... Nie miałam stwierdzonych innych mutacji.. Czyli wtedy mogło się coś też stać.. :confused:

Mogło i nie, zdania lekarzy są w tej kwestii podzielone... Lepiej jednak dmuchać na zimne tym bardziej, że dawka 0.4 jest profilaktyczne a sama ciąża i połóg zwiększa ryzyko zakrzepicy (jest o tym artykuł na blogu mama ginekolog). Jak masz gina co ci przepisze to bierz.

Dziewczyny dzisiaj jest Międzynarodowy dzien adopcji.
Czy w obliczu tego ze kazda z nas stanela tu z problemem "biologicznym" zastanawiałyscie sie kiedys o adopcji?
Ja gdzies z tylu glowy daleko zawsze rozmyslam o tym jesli przegram ta walkę.
Moj mąz niestety nawet nie chce o tym myslec. Tak samo jak nie zgodzilby sie na adopcje komorki. Zawsze twierdzi ze albo ze mna albo wcale. Ja mysle ze gdyby jednak stanął w sytuacji bez wyjscia i moglby mnie uszczesliwic to pewnie by sie zgodzil ale wiem ze strasznie duzo by go to kosztowalo. Ja sama wiem ze mam bardzo duze poklady milosci i nie radze sobie z tym bo poza mezem i dwoma psami musze miec jeszcze kogos swojego do kochania. I pomimo tego ze mam wspanialego meza, dom, fajna prace kochanych przyjaciół to jednak jestem baaaardzo niespełnioną kobietą...

Zanim przystapilismy do ivf rozwazylismy z mężem wszystkie opcje - ivf z naszymi zarodkami, komórka dawczyni, nasienie od dawcy, adopcje zarodka i adopcje dziecka. Doszliśmy do wniosku, że będziemy w stanie poradzić sobie z każdą z opcji. My też duzo przebywalismy i zajmowaliśmy się dziećmi w bliższej i dalszej rodzinie czy wśród znajomych. Mój mąż to ulubiony wujek większości z nich.
Ale wiem, że temat jest trudny, bo w sąsiedztwie była rodzina z adoptowanymi dziećmi i wiem, że wymaga to dużo trudu że strony rodziców i ze strony samego dziecka.
Dziewczyny, wierzę że każda ze staraczek doświadczy tego cudu!

Mam jeszcze w grudniu inna lekarkę która podobno jest super jeśli chodzi o immunologie itd wiec spróbuje u niej tez z heparyna zadziałać co ona na ten temat sądzi

A skąd jesteś? Może któraś z dziewczyn poleci swojego gina, żeby przepisał ci heparyne na refundację
 
Do góry