Dziewczyny - cześć jestem nowa i mam parę pytań do Was odnośnie in vitro. Byłam tydzień temu z InviMedzie w Poznaniu i trzeci lekarz z z rzędu potwierdził moje obawy. Mam defekty i konieczne będzie in vitro (icsi) problem leży w moich jajnikach (PCO po plastyce rok temu), brak owulacji mimo stymulacji CLO.
I teraz rodzą mi się pytania - jak to wygląda z tym programem rządowym - na jaką refundację mogę liczyć? Lekarz mi powiedział, że muszę się liczyć z kosztem na 11 tysięcy razem z lekami i powiem, że jest to duża kwota. Poza tym, czy przy moim braku owulacji (pęcherzyki nie rosną, nie pękają, ale są) mam szansę na wykorzystanie ich? Czy lekarze - nie wiem? Hodują je? Karmią sterydami? Nie wiem jak to działa, chcę wiedzieć czy jest szansa, że dziecko urodzi się z moich jajeczek, nie dawczyni - to boli mnie najbardziej, chyba nawet bardziej niż fakt, że nie mogę zostać mamą w naturalny sposób.
Czy za drugą próbę płacę tyle samo, czy odchodzą mi jakieś koszty?
I jak to wygląda czasowo - ile tygodni potrzebuję, by zakwalifikować się do programu (już rok się staramy, wspomagałam jajniki lekami, więc ten warunek jest spełniony). A później, jak szybko dochodzi do procesu zapłodnienia? Muszę zaplanować finanse w domu (jako, że prowadzę firmę i muszę wiedzieć jakich zleceń i kiedy ich nie brać, żeby nie skupiać się na pracy / stresie, tylko na leczeniu. Z góry dziękuję Wam za odpowiedzi.
Załamana Ola.