reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Weź udział w konkursie „Butelkowe S.O.S. - chwila, która uratowała nasz dzień” i opowiedz, jak butelka pomogła Ci w rodzicielskim kryzysie! 💖 Napisz koniecznie Do wygrania super nagrody, które ułatwią codzienne życie rodziców. Ekspres i sterylizator z osuszaczem od marki Baby Brezza

reklama

Kto po in vitro?

reklama
Kate, nie traćcie nadziei. Wiem, że to trudne, ale każda z nas to przechodziła. Jednym udało się wcześniej, innym później, ale każda rozumie co to znaczy. U nas też nie obyło się bez powikłań, przeszkód itp, a jednak udało się z najsłabszego zarodka. Nie wierzyłam, że się uda, potem też problemy na początku, bo lekarz nastraszył, że nie ma pęcherzyka żóltkowego, potem wizyta na IP i strach, bo lekarka nie widziała zarodka przy becie ponad 3tys. A jednak maluszek się rozwija i teraz jestem w 24tc. Co prawda jest strach, bo problemy nas nie opuszczają i tylko czekam aż czas szybko minie i córeczka będzie już z nami bezpieczna. In vitro tak jak pisała Kasik, to loteria i musi przyjść odpowiedni moment. Trzymam mocno kciuki żeby ten moment na Was wszystkie przyszedł jak najszybciej, bo czekanie jest najgorsze.

Kiki, masz jeszcze 3 mrozaczki, więc nie trać nadziei. Jak pisałam - u nas udało się z najsłabszego zarodka, który został nam ostatni z 1 podejścia. I już nawet szykowałam się do kolejnej stymulacji i układałam sobie plan co dalej. Co prawda u nas była blastka, ale był pewien czas na forum, że właśnie z 3-dniowych udawało się częściej jak z 5-dniowych. A na klasę nie patrz, bo z tych najlepszych się nie udawało, a te najsłabsze właśnie walczą i one okazują się potem cudem w naszych brzuszkach ;-)

GizaS, niech maluszki wgryzają się i zostaną z Tobą już na zawsze. Po tylu przejściach, przeciwnościach doszło wreszcie do transferu, to niech nie denerwują mamusi i ładnie się zadomawiają w brzuszku :tak:
 
kiki te mutacje często występują ja mam taką samą jak Kasik36 C677T. Jedną kopie genu dziedziczymy po mamie, a drugą po tacie. Zatem, przyjrzyj się w rodzinnie czy były poronienia, jeśli nie ja bym brała witaminki. Dziewczyny biorą tez acard, ginekolodzy normalnie przepisują nawet jak nie mam problemu w wywiadzie. Ja uważam, że to dobry lek, jednak, każdy ma inną krzepliwość krwi. Czytalam mnóstwo o tych mutacjach i tak naprawdę mutacje hetero nic nie mówią złego. Wykonuje się to badania głownie w celu znalezienia homozygotycznych mutacji, razem z czynnikiem Leiden, czy czynnikiem V. Te badania robiłaś?
 
Anulla28 dzięki:-) jak dobrze patrze 4 transfer, no i jaki wyjątkowy nie dość że udany to jeszcze dziewczynka, a to rzadkość w przypadku ivf, chyba?

GizaS trzmam palce nawet u stóp za twoje maleństwa:-)

Minni27 miło Cię poznać:-) a jak to u was było?
 
dziewczyny pisze w imieniu Asia77 napisala mi sms ze jest na oddziale w klinice po abrazji, dostała potwornego krwotoku w drodze do kliniki. jest załamana i kazała przekazac zebyscie sie nie martwiły o nią


kate- nawet nie wiem o co pytasz...robilam ten pakiet nieplodnosci z invicty. i wyszlo tylko to. ja biore teraz i acard i fragmin 5 tys, oraz kw foliowy 15 mg , femibion natal, prewenit intensiv, wiec nie wiem.
 
Ostatnia edycja:
Kate: U mnie 4 lata starań i ciągłych wizyt w szpitalu na Karowej w poradni leczenia niepłodności. Badanie nasienia OK, laparoskopia ok, hormony też ok ( brałam tylko bromergon na zbicie prolaktyny ), owulacja co miesiąc była pęcherzyk pękał, wszystko książkowo, a jednak nie wychodziło. Podeszliśmy do IVF w Novum i udało się za pierwszym podejściem :)

Trzymam za Was dziewczyny bardzo mocno kciuki :)
 
reklama
Dziewczyny to i ja wyjdę z krzaczorów skoro wywołane zostały ciężarówki :)

Rzadko to zaglądałam, ale dziewczyny z tego forum pomogły mi podjąć decyzje co do dalszych badań i wtedy troszkę tu pisałam.
Moja historia w skrócie spisana jest na dole, nie będę się rozpisywać bo mam dziś problemy z netem. Ogólnie - 4 lata starań, w tym ponad 2 lata leczenia z ciągłymi przygodami, ciążą pozamaciczną, torbielami... Ogólnie niby byliśmy super zdrowi.
Tak na szybko co mi pomogło - genetyk - też mam mutacje i wizyta u immunologa - prof Malinowskiego w Łodzi - do którego wysłał mnie mój gin. U prof, w szpitalu Matki Polki w Łodzi zrobili mi też histeroskopię bo w szpitalu w Gdyni nie potrafili sobie poradzić ze względu na to, że mam nietypowe ujście wew szyjki macicy. Zrobiono mi histero jakoś w 7 czy 8 dc z biopsją endometrium + zaczęłam brać encorton i euthyrox (do całej garści suplementów, które już brałam) bo pomimo super wyników okazało się, że mam przeciwciała przeciwjądrowe, rozjechaną subpopulacje limfocytów i za wysokie przeciwciała przeciw tyreoglobulinie (TGA), czyli że mam Hashimoto. Po miesiącu kuracji miałam zgłosić się do kliniki na transfer. W tym czasie balowaliśmy też nieźle z M :-) Nie doczekałam się następnej @, zaszłam w ciążę naturalnie :-) Nie wiem jakim cudem, bo przy zdrowym jajniku nie mam jajowodu, ale mój gin zawsze twierdził że nie jest mi on potrzebny :)

Trzymam za Was mocno kciuki i stale Wam kibicuje. Zwłaszcza za GizaS którą znam już spooooro czasu (jeszcze z wątku o iui) :-)
Asia trzymaj się, ważne że jesteś już w dobrych rękach.
 
Do góry