reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Weź udział w konkursie „Butelkowe S.O.S. - chwila, która uratowała nasz dzień” i opowiedz, jak butelka pomogła Ci w rodzicielskim kryzysie! 💖 Napisz koniecznie Do wygrania super nagrody, które ułatwią codzienne życie rodziców. Ekspres i sterylizator z osuszaczem od marki Baby Brezza

reklama

Kwietniówki 2010!!!

Katik-Zdjęcia z chrzcin dodam oczywiście, ale dostanę je dopiero za jakiś czas bo wujek robił... mam tylko kilka które sama zrobiłam wieczorem już po wieć jak znajdę chwilę to dodam :)
trzymam za slowo :-)


Mialam napisac dluzszy elaborat, o przemysleniach jakich dokonalam podczas dzisiejszego spaceru. (hehe, alez to zabrzmialo )
Tyle, ze na innym watku troche sie zdenerwowalam, wiec ide w diably do kuchni wyzyc sie na miesie. I - uwaga - NIE PODZIELE SIE NIM Z POLA!
Wroce wieczorkiem to Wam napisze co do mnie dzis dotarlo.
 
reklama
Obiad zrobiony, zjedzony, dziec nakarmiony padl i spi. Ojciec na kompie strzela do Niemcow :)eek:), matka pije herbatke na laktacje, klika, i drugim okiem oglada mecz :)eek:)


Szlam sobie dzis na spacerek (swoja droga zrobilam dzis 9198 krokow.. ktoras sie orientuje duzo to czy malo jak na zwykly spacerek??? ), i tak wpatrywałam się w Polusie , i myślałam…
Mam 29 lat, ponad 10 lat związku za soba, podczas którego setki razy poruszaliśmy temat dziecka. Dlugo, nawet bardzo dlugo na proby przekonania mnie do dziecka odpowiadalam: jeszcze nie pora, nie jestem gotowa. Owszem, dzieci uwielbialam zawsze, a one mnie, spędziłam ogrom czasu bawiąc dzieci siostry czy koleżanek. Nie raz potrafilam o 18stej wsiąść w autobus i jechac pol godziny do siostry tylko po to, by wykapac siostrzenice, czy potem gdy pojawily się bliźniaki - kapac oboje. Tylko, ze zawsze cieszylam się, ze jestem w tej sytuacji, ze jak mam dosyc – mogę ubrac się i wyjsc. Brak mi było cierpliowsci, drażnił mnie placz z niewiadomego powodu.
Wiec odwlekalam decyzje o dziecku, swego czasu twierdzilam, ze wogole dzieci mieć nie będę. Ale nadszedł wreszcie taki dzien, w którym chyba z dnia na dzien włączyła mi się lampka: baby…
Ł przekonywac nie musiałam, wiec praktycznie z dnia na dzien odstawilam antykoncepcje i czekaliśmy na dzidzie. No i zaczęło się czekanie. Rok czasu. Po kilku miesiącach coraz wieksza irytacja i zwątpienie, ze przegapilam swój czas, ze wszystkiemu jestem winna sama.
Ale wreszcie się udalo, dosłownie od dnia zapłodnienia wiedziałam, ze tym razem nam wyszlo.
Jak było z ciaza- same wiecie. Do 7mego miesiąca bosko, a potem już każdego dnia wieksze meki i poirytowanie.
Za to od momentu jak Polusia pojawila się na swiecie – nastapil u mnie rozkwit. Wszystkiego.
Jestem w 100% spelniona jako kobieta, jako matka, jako zona. Kazdego dnia budze się z uśmiechem na ustach, bo widze mój Skarb wyczekany i upragniony. Moglabym ja tulic w nieskończoność, i calymi dniami głaskać, dotykac, cmokac.
Odkrylam w sobie poklady cierpliowsci, o które się nigdy nie podejrzewalam.
Ciagle nie mogę uwierzyc, ze taki CUD jest z nami, i ze już zawsze będzie.
Wydaje mi się, ze to , ze w pelni doceniam uroki macierzyństwa ma związek z tym, ze tak pozno na Pole się zdecydowaliśmy, ze tyle na nia czekaliśmy. Ze była całkowicie przemyslana, i od samego początku wyczekiwana i kochana.
Nie zrozumcie mnie zle – zwłaszcza młodsze dziewczyny… ale mam wrazenie, ze w wieku 20 lat nie cieszyłabym się każdym dniem spedzonym z Pola tak jak ciesze się teraz.
 
Właśnie się poryczałam ze śmiechu:-). Obejrzałam sobie utwór Alane po polsku, to co wleiła mamusia na watek przydante linki...normalnie łzy mi ciurkiem leciały. Cichych dni ciag dalszy, twarda jestem...heheh a stary patrzył na mnie przed chwila jak na wariatke jak ja tak wyłam...heheh. Musze przyznac ze fajne takie ciche dni. Zawzięlam się i poszłam sama na spacer, znisołam mojego x-landera z 4 piętra. Normalnie jak kobita wkurzona to i sily więcej ma:-D. Herbatke jak ide sobie zrobic to nie musze ptac czy tez chce ..., nie musze mówic zeby Borysa wykąpal bo sam go bierze i idzie kąpac. O nic prosic nie musze, sam robi....a tak to wszystko trzeba palcem pokazac. Jak bardzo potzrebuje sie o cos zapytac to wysyła córcie...heheh. Mi tam na razie dobrze:-D:-):-)
 
Obiad zrobiony, zjedzony, dziec nakarmiony padl i spi. Ojciec na kompie strzela do Niemcow :)eek:), matka pije herbatke na laktacje, klika, i drugim okiem oglada mecz :)eek:)


Szlam sobie dzis na spacerek (swoja droga zrobilam dzis 9198 krokow.. ktoras sie orientuje duzo to czy malo jak na zwykly spacerek??? ), i tak wpatrywałam się w Polusie , i myślałam…
Mam 29 lat, ponad 10 lat związku za soba, podczas którego setki razy poruszaliśmy temat dziecka. Dlugo, nawet bardzo dlugo na proby przekonania mnie do dziecka odpowiadalam: jeszcze nie pora, nie jestem gotowa. Owszem, dzieci uwielbialam zawsze, a one mnie, spędziłam ogrom czasu bawiąc dzieci siostry czy koleżanek. Nie raz potrafilam o 18stej wsiąść w autobus i jechac pol godziny do siostry tylko po to, by wykapac siostrzenice, czy potem gdy pojawily się bliźniaki - kapac oboje. Tylko, ze zawsze cieszylam się, ze jestem w tej sytuacji, ze jak mam dosyc – mogę ubrac się i wyjsc. Brak mi było cierpliowsci, drażnił mnie placz z niewiadomego powodu.
Wiec odwlekalam decyzje o dziecku, swego czasu twierdzilam, ze wogole dzieci mieć nie będę. Ale nadszedł wreszcie taki dzien, w którym chyba z dnia na dzien włączyła mi się lampka: baby…
Ł przekonywac nie musiałam, wiec praktycznie z dnia na dzien odstawilam antykoncepcje i czekaliśmy na dzidzie. No i zaczęło się czekanie. Rok czasu. Po kilku miesiącach coraz wieksza irytacja i zwątpienie, ze przegapilam swój czas, ze wszystkiemu jestem winna sama.
Ale wreszcie się udalo, dosłownie od dnia zapłodnienia wiedziałam, ze tym razem nam wyszlo.
Jak było z ciaza- same wiecie. Do 7mego miesiąca bosko, a potem już każdego dnia wieksze meki i poirytowanie.
Za to od momentu jak Polusia pojawila się na swiecie – nastapil u mnie rozkwit. Wszystkiego.
Jestem w 100% spelniona jako kobieta, jako matka, jako zona. Kazdego dnia budze się z uśmiechem na ustach, bo widze mój Skarb wyczekany i upragniony. Moglabym ja tulic w nieskończoność, i calymi dniami głaskać, dotykac, cmokac.
Odkrylam w sobie poklady cierpliowsci, o które się nigdy nie podejrzewalam.
Ciagle nie mogę uwierzyc, ze taki CUD jest z nami, i ze już zawsze będzie.
Wydaje mi się, ze to , ze w pelni doceniam uroki macierzyństwa ma związek z tym, ze tak pozno na Pole się zdecydowaliśmy, ze tyle na nia czekaliśmy. Ze była całkowicie przemyslana, i od samego początku wyczekiwana i kochana.
Nie zrozumcie mnie zle – zwłaszcza młodsze dziewczyny… ale mam wrazenie, ze w wieku 20 lat nie cieszyłabym się każdym dniem spedzonym z Pola tak jak ciesze się teraz.
To ja się podpisuje pod tym. Po urodzeniu Weroniki miałam identyczne odczucia. Przedtem tez nie bylam gotowa, bo praca , bo studia itd. Zaczeliśmy sie starac jak skończyłam studia, wtedy poczulam,że jest właśnie ten moment i ,że chce miec dziecko. T tez chciał. Z tym,że my akurat nie czekaliśmy długo, zaszłam w ciąże w 3 cyklu:-). Jednak teraz moge powiedziec,że naprawde spełniona jestem w tym momencie. Jak mam swoją dwójkę najkochańszych skarbów na świecie. Do tej pory zadaje sobie pytanie...jak ja mogłam kiedyś zyc bez nich...;-)
 
Katik- mam podobnie :-D z tym, że nie wiem jak by to było mieć dziecko w wieku 20-lat... hm... inaczej? Być może... Ale dzieci to najcenniejszy skarb jaki mam.

Wronia- bomba :-D znaczy się mąż na autopilota działa... I popatrz, jaki skubaniec sprytny- dobrze, że córcia gada, bo inaczej byłby bidulek ugotowany ;-)

Odwaliłam dzisiaj dwa spacerki, samopoczucie jakby lepsze, ale jeszcze nie doskonałe, gardło boli, katar jest, gorączki niet! Chłopaki o 20:00 poupychane po łóżkach, a my się delektujemy wolnością :-D Od razu przypomiał mi się kawałek Wyjechali na wakacje wszyscy nasi podopieczni... ileż w tym jest prawdy :-D
 
Doooooooooooooooooobry wieczór!!!!!!!!!!!!

Ale dzień!!!
tata nam zrobił niespodziankę i my na spacer -wracamy o 13.30 a tu rosołek i drugie danie sie robią!!!!! z pracy się zwolnił dziś i jutro!!!!!!!
Alicja jak tatę zobaczyła to koniec ze spaniem -ale za to teraz padła w drodze miedzy moim cycem a łóżeczkiem!!!
Tatuś z córeńką szalał a mamuska drzemkę sobie ucieła -a co tam:)

Ze złych wieści... wymiana hamulców 800zł!!! i to tylko tył -akurat teraz jak chrzciny ponad 2 tys fuck!!!
 
Właśnie się poryczałam ze śmiechu:-). Obejrzałam sobie utwór Alane po polsku, to co wleiła mamusia na watek przydante linki...normalnie łzy mi ciurkiem leciały. Cichych dni ciag dalszy, twarda jestem...heheh a stary patrzył na mnie przed chwila jak na wariatke jak ja tak wyłam...heheh. Musze przyznac ze fajne takie ciche dni. Zawzięlam się i poszłam sama na spacer, znisołam mojego x-landera z 4 piętra. Normalnie jak kobita wkurzona to i sily więcej ma:-D. Herbatke jak ide sobie zrobic to nie musze ptac czy tez chce ..., nie musze mówic zeby Borysa wykąpal bo sam go bierze i idzie kąpac. O nic prosic nie musze, sam robi....a tak to wszystko trzeba palcem pokazac. Jak bardzo potzrebuje sie o cos zapytac to wysyła córcie...heheh. Mi tam na razie dobrze:-D:-):-)
haha, a ja sie usmialam z Twojego posta :-D
co za zbiorowy bunt na forum, wszystkie po kolei przerobia ciche dni :-D:-D:-D
 
Właśnie się poryczałam ze śmiechu:-). Obejrzałam sobie utwór Alane po polsku, to co wleiła mamusia na watek przydante linki...normalnie łzy mi ciurkiem leciały. Cichych dni ciag dalszy, twarda jestem...heheh a stary patrzył na mnie przed chwila jak na wariatke jak ja tak wyłam...heheh. Musze przyznac ze fajne takie ciche dni. Zawzięlam się i poszłam sama na spacer, znisołam mojego x-landera z 4 piętra. Normalnie jak kobita wkurzona to i sily więcej ma:-D. Herbatke jak ide sobie zrobic to nie musze ptac czy tez chce ..., nie musze mówic zeby Borysa wykąpal bo sam go bierze i idzie kąpac. O nic prosic nie musze, sam robi....a tak to wszystko trzeba palcem pokazac. Jak bardzo potzrebuje sie o cos zapytac to wysyła córcie...heheh. Mi tam na razie dobrze:-D:-):-)


nic tylko milczec :-D


Obiad zrobiony, zjedzony, dziec nakarmiony padl i spi. Ojciec na kompie strzela do Niemcow :)eek:), matka pije herbatke na laktacje, klika, i drugim okiem oglada mecz :)eek:)


Szlam sobie dzis na spacerek (swoja droga zrobilam dzis 9198 krokow.. ktoras sie orientuje duzo to czy malo jak na zwykly spacerek??? ), i tak wpatrywałam się w Polusie , i myślałam…
Mam 29 lat, ponad 10 lat związku za soba, podczas którego setki razy poruszaliśmy temat dziecka. Dlugo, nawet bardzo dlugo na proby przekonania mnie do dziecka odpowiadalam: jeszcze nie pora, nie jestem gotowa. Owszem, dzieci uwielbialam zawsze, a one mnie, spędziłam ogrom czasu bawiąc dzieci siostry czy koleżanek. Nie raz potrafilam o 18stej wsiąść w autobus i jechac pol godziny do siostry tylko po to, by wykapac siostrzenice, czy potem gdy pojawily się bliźniaki - kapac oboje. Tylko, ze zawsze cieszylam się, ze jestem w tej sytuacji, ze jak mam dosyc – mogę ubrac się i wyjsc. Brak mi było cierpliowsci, drażnił mnie placz z niewiadomego powodu.
Wiec odwlekalam decyzje o dziecku, swego czasu twierdzilam, ze wogole dzieci mieć nie będę. Ale nadszedł wreszcie taki dzien, w którym chyba z dnia na dzien włączyła mi się lampka: baby…
Ł przekonywac nie musiałam, wiec praktycznie z dnia na dzien odstawilam antykoncepcje i czekaliśmy na dzidzie. No i zaczęło się czekanie. Rok czasu. Po kilku miesiącach coraz wieksza irytacja i zwątpienie, ze przegapilam swój czas, ze wszystkiemu jestem winna sama.
Ale wreszcie się udalo, dosłownie od dnia zapłodnienia wiedziałam, ze tym razem nam wyszlo.
Jak było z ciaza- same wiecie. Do 7mego miesiąca bosko, a potem już każdego dnia wieksze meki i poirytowanie.
Za to od momentu jak Polusia pojawila się na swiecie – nastapil u mnie rozkwit. Wszystkiego.
Jestem w 100% spelniona jako kobieta, jako matka, jako zona. Kazdego dnia budze się z uśmiechem na ustach, bo widze mój Skarb wyczekany i upragniony. Moglabym ja tulic w nieskończoność, i calymi dniami głaskać, dotykac, cmokac.
Odkrylam w sobie poklady cierpliowsci, o które się nigdy nie podejrzewalam.
Ciagle nie mogę uwierzyc, ze taki CUD jest z nami, i ze już zawsze będzie.
Wydaje mi się, ze to , ze w pelni doceniam uroki macierzyństwa ma związek z tym, ze tak pozno na Pole się zdecydowaliśmy, ze tyle na nia czekaliśmy. Ze była całkowicie przemyslana, i od samego początku wyczekiwana i kochana.
Nie zrozumcie mnie zle – zwłaszcza młodsze dziewczyny… ale mam wrazenie, ze w wieku 20 lat nie cieszyłabym się każdym dniem spedzonym z Pola tak jak ciesze się teraz.


popieram, mimo ze jestem ciut mlodsza, to nie zdecydowalabym sie na dziecko w wieku 20 lat. te 5 lat temu nie mialam w sobie tego czegos, co teraz pozwala smiac sie ze mam kupe na sobie, na meblacha, na panelach itd. nie mialam takiego spokoju i dojrzalosci... ech jakie to madre co pisze ;-)
poza tym mam stabilizacje- chlopa ktory jest dla mnie podpora i ostoja, prace i finanse na zadawalajacym poziomie, i wszytko co pozwala mi spokojnie myslec o jutrze z nasza Bonią :-)

ps.
zdjecia za chwile powklejam, bo juz sie wgrywaja ;-)
bedziecie mialy przesyt mnie i mojego dziecia :-D
 
Za to od momentu jak Polusia pojawila się na swiecie – nastapil u mnie rozkwit. Wszystkiego.
Jestem w 100% spelniona jako kobieta, jako matka, jako zona. Kazdego dnia budze się z uśmiechem na ustach, bo widze mój Skarb wyczekany i upragniony. Moglabym ja tulic w nieskończoność, i calymi dniami głaskać, dotykac, cmokac.
Odkrylam w sobie poklady cierpliowsci, o które się nigdy nie podejrzewalam.
Ciagle nie mogę uwierzyc, ze taki CUD jest z nami, i ze już zawsze będzie.
Wydaje mi się, ze to , ze w pelni doceniam uroki macierzyństwa ma związek z tym, ze tak pozno na Pole się zdecydowaliśmy, ze tyle na nia czekaliśmy. Ze była całkowicie przemyslana, i od samego początku wyczekiwana i kochana.
Nie zrozumcie mnie zle – zwłaszcza młodsze dziewczyny… ale mam wrazenie, ze w wieku 20 lat nie cieszyłabym się każdym dniem spedzonym z Pola tak jak ciesze się teraz.

rewelacyjnie opisane, podobne przemyślenia miałam jak urodził się Igor (chociaż miałam 26 lat). Od dnia w którym się pojawił przepełnia mnie poczucie, że nie ma rzeczy niemożliwych, skoro taki cud się zdarzył.
 
reklama
nic tylko milczec :-D





popieram, mimo ze jestem ciut mlodsza, to nie zdecydowalabym sie na dziecko w wieku 20 lat. te 5 lat temu nie mialam w sobie tego czegos, co teraz pozwala smiac sie ze mam kupe na sobie, na meblacha, na panelach itd. nie mialam takiego spokoju i dojrzalosci... ech jakie to madre co pisze ;-)
poza tym mam stabilizacje- chlopa ktory jest dla mnie podpora i ostoja, prace i finanse na zadawalajacym poziomie, i wszytko co pozwala mi spokojnie myslec o jutrze z nasza Bonią :-)

ps.
zdjecia za chwile powklejam, bo juz sie wgrywaja ;-)
bedziecie mialy przesyt mnie i mojego dziecia :-D

never
 
Do góry