Właśnie wróciłam z zakupków.Zapomniałam wam napisać jaki wczoraj miałam HICIOR-byliśmy w Thurles w banku i przy okazji w duunsie na zakupkach-kupiliśmy 2pary spodni dla Dawidka,kapciochy nowe,bluzeczkę i szlafroczek dla Dadzi,skarpety,i parę innych drobiazgów-łącznie ponad50euro wydaliśmy...Wróciliśmy do domku,J zabrał dzieci do domku,ja otwieram bagażnik,zabieram zakupki z tesco(w którym też byliśmy)i pytam J-a gdzie torba ze storsa?On wielkie oczy-idzie do autka i słyszę"o k...a",.Co się stało-torba została we wózku sklepowym!!!!!!Masakra...Troszkę się wkurzyłam-bo to jak 50e.na ulicy zgubić...J zadzwonił do kolegi z Thurles,ten pojechał ale co-oczywiście,że nie było po torbie śladu...Ale co tam.Nie będę zołza i powiedziałam mojemu kochanie,żeby się nie przejmował,że go kocham oczywiście też,i że moja mama kiedyś tak torebkę zostawiła(na pocieszenie dla niego).I tyle.A i właśnie dziś pojechałam do dunnsa kupić dokładnie to samo-Dawid od rana swoich nowych kapcioszków szukał.
A teraz lecę bo z wózia wydobywa się lament głodnego Danielka.
pa