Miska - widze ze u was tez nie ciekawie sie zrobilo przed swietami. Bardzo was wspolczuje... ja kiedys w podobny sposob zostalam zwolniona jak Twoj maz tylko to bylo w PL. Podejrzewal ze maz w szoku jest...
Kwiateczek- plecki to ciezka sprawa. Mnie dlugo bolaly po porodzie bo mialam bole krzyzowe i odzywaly sie dlugi czas. Tez nic na to nie pomagalo. Poki co jakis czas mam spokoj....
Izka - dla chlopakow przsylamy syropek malinkowy :-)
Katarzynko i inne mamy co beda na mikolajkach- udanej zabawy !
A U nas.... eehhhhh coz my przezylismy osatniej nocy....
W dzien temperatura krecila sie okolo 39 stpopni i caly czas na nurofenie po 10 ml co 3 godziny i nie spadlo ponizej 38

A wieczorem jak dostala temperatury to juz nie wiedzielismy co poczac. Gdy zmierzylam miala 39,7 Byla taka rozpalona...normalnie wrzala, zdjelismy jej pizamke, dostala nurofen ... oczy miala jak ognie i takie metne... oddychala szybko.... nic jej nie przechodzilo...po 1 h znow dastala nurofen i jak za pol godziny zmierzylam temp a ona zamiast spadac rosla. Miala 39.9. Mierzylam i nie moglam uwierzyc.

Zadzwonilismy po pogotowie bo nastka zaczela nam sie slaniac...byla taka blagajaca o pomoc. Pogotowie przyjechalo natychmisat ale stwierdzili ze oni nic nie moga zrobic i ze natychmisat musi dziecko zobaczyc lekarz. Wiec zawiezli nas na pogotowie. A na pogotowiuuuu...napotkalam wielkie rozczarowanie.... kazali nam sie zarejsetrowac i powiedzieli zeczas oczekiwania 1h lub 2 do wizyty z lekarzem.... nawet gdy ta pani z karetki powiedziala ze dziecko ma bardzo wysoka temp oni powiedzieli ze nic na to nie moga poradzic bo inni ludzie tez czekaja. Zdecydowalismy sie ze poczekamy...czekalismy 2,5 godziny ...Nastka rozpalona jak ogien, temp wogole nie spada...Moj poszedl sie spytac ile jeszcze musimy czekac i uslyszelismy ze jeszcze 4 osoby i wtedy my wejdziemy- jeszcze czas oczekiwania 1 h do 1,5

poprostu wyszlismy...Do domu dotarlismy o 4 nad ranem z Nastka i temp 39,8...
Dzis juz o 11 bylismu u GP bo Nastka miala 39.9.... jakis horror, no ale nic innego niz paracetamol nie uslyszelismy... wiec walczymy z jakims wirusem. Ja juz opadam z sil.
A tatko...lezy od wczoraj na oddziale. Wlasnie niedawno do niego dzwonilam bo jest u niego mama z bratem. No i tak jak przez polowe oka widzial przez gesta mgle tak na dzien dzisiejszy prawie juz nic nie widzi...a do poniedzialku musi czekac na operacje... :-( rece idzie zalamac... A jak go badano to powiedziano ze kwalifikuje sie do natychmisatowej operacji.... ale natychmiastowa znaczy za kilka dni...
