reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Znasz to? Dzień ledwo się zacznie, a Ty już masz na koncie przebieranie w półśnie, mycie części do laktatora i gorączkowe poszukiwania smoczka pod kanapą. Jeśli w tym chaosie marzysz choć o jednej rzeczy, która ułatwi Wam codzienność – weź udział w konkursie i wygraj urządzenia Baby Brezza, które naprawdę robią różnicę! Biorę udział w konkursie
reklama

Marcowe mamy 2026

Cześć, przepraszam, że się wtrącę, ale może Ci to pomoże. :) Ja w pierwszej ciąży też miałam luteinę i dokładnie taką sytuację jak Ty i od tamtego czasu Pani Doktor zamieniła mi ją na Utrogestan. W tej ciąży od początku go przyjmuję i jest zdecydowanie lepiej - miękkie, obłe kapsułki, nic podobnego się nie dzieje. Wszystkiego dobrego dla Was wszystkich, Dziewczyny! 🤗
O super dziękuję bardzo za podpowiedź, w piątek idę do ginekologa na wizytę stacjonarną z usg żeby zobaczyć czy widać zarodek i czy wszystko jest okej jak na ten etap ciąży to zapytam o zmianę leku ☺️ (wcześniej tylko konsultacje online i właśnie włączenie luteiny i progesteronu besins ze względu na niskie wyniki progesteronu z krwi).
 
reklama
Ja 16.07. Idę na wizytę z ubezpieczenia grupowego, a 17.07. Na NFZ. Stwierdziłam, że tę ciążę będę prowadziła na NFZ, a doraźnie z ubezpieczenia, chyba że coś mi nie będzie pasowało to wtedy przenoszę się do lekarza, który prowadził moją pierwszą ciążę.
A tak z innej beczki czy jak prowadzi się ciążę prywatnie i lekarz wystawi skierowanie na badania prenatalne to czy można je zrobić na NFZ nawet jeżeli lekarz nie ma umowy z NfZ?
Też stwierdziłam, że nie po to płacę składki żeby płacić prywatnie za lekarzy. No chyba, że się po drodze sprawy jakoś skomplikują, to może wtedy. Wydaje mi się, że jest to na tej samej zasadzie jak idziesz do innego lekarza, czyli za wszystkie badania na które Cię skieruje płacisz.
 
Też stwierdziłam, że nie po to płacę składki żeby płacić prywatnie za lekarzy. No chyba, że się po drodze sprawy jakoś skomplikują, to może wtedy. Wydaje mi się, że jest to na tej samej zasadzie jak idziesz do innego lekarza, czyli za wszystkie badania na które Cię skieruje płacisz.
Dokładnie, powiem Ci, że nic mnie tak nie irytuje jak to, że na NFZ terminy z kosmosu, numerków zawsze brak. Teraz też sobie powiedziałam koniec, nie będę co chwilę płacić za wizyty po 500 zł, bo tyle np płaciłam co miesiąc za endokrynologa, a gdzie jeszcze wyniki i inni lekarze. Teraz chodzę wszędzie na NFZ i na szczęcie trafiam na dobrych lekarzy. Pod koniec pierwszej ciąży chodziłam do poradnii szpitalnej, bo zaczynały się jakieś komplikacje to powiem szczerze byłam w szoku jak to działa wszystko, byłam tam na 4 wizytach ani razu nie zrobili mi USG, tylko badanie „ręczne” nie wiem jak to się dokładnie nazywa 😅 wizyta po 6 tygodniach od porodu również bez USG, poszłam prywatnie żeby sprawdzić czy wszystko dobrze się oczyściło. W prywatnym gabinecie Pani doktor była w szoku, że nie wykonano mi USG po połogu.
 
O to tak jak u mnie, w tej ciąży zrobiłam dwa razy betę, ale z lekarzem czekam idę dopiero 16.07. I 17.07. W pierwszej ciąży chodziłam prywatnie i wydaje mi się że trochę mnie naciągali na wizyty bo miałam je co parę dni. Raz był mały pęcherzyk, potem ciałko żółte, na trzeciej wizycie już zarodek. I tak w przeciągu miesiąca byłam na 4 wizytach. Teraz czekam dwa tygodnie od pozytywnego testu i dopiero idę.
Oj, to rzeczywiście naciągane. Z pierwszym dzieckiem też poszłam szybko i dopiero był pęcherzyk, później już jak serduszko było. Teraz czekam podobnie, jak Ty 😉
 
Oj, to rzeczywiście naciągane. Z pierwszym dzieckiem też poszłam szybko i dopiero był pęcherzyk, później już jak serduszko było. Teraz czekam podobnie, jak Ty 😉
Dlatego teraz nie płacę bo jedna wizyta z ubezpieczenia druga na NfZ to czekam, żeby się nie stresować, pójdę raz i może będzie więcej widać. U mnie przy nieregularnych cyklach to jest duża rozbieżność terminów porodu. Teraz chociaż wiem kiedy miałam owulację i wiem, że ciąża może być młodsza niż z OM. Termin z OM mam na 06.03.26, a z dnia zaplodnienia na 17.03.26 więc różnica jest.
 
Dokładnie, powiem Ci, że nic mnie tak nie irytuje jak to, że na NFZ terminy z kosmosu, numerków zawsze brak. Teraz też sobie powiedziałam koniec, nie będę co chwilę płacić za wizyty po 500 zł, bo tyle np płaciłam co miesiąc za endokrynologa, a gdzie jeszcze wyniki i inni lekarze. Teraz chodzę wszędzie na NFZ i na szczęcie trafiam na dobrych lekarzy. Pod koniec pierwszej ciąży chodziłam do poradnii szpitalnej, bo zaczynały się jakieś komplikacje to powiem szczerze byłam w szoku jak to działa wszystko, byłam tam na 4 wizytach ani razu nie zrobili mi USG, tylko badanie „ręczne” nie wiem jak to się dokładnie nazywa 😅 wizyta po 6 tygodniach od porodu również bez USG, poszłam prywatnie żeby sprawdzić czy wszystko dobrze się oczyściło. W prywatnym gabinecie Pani doktor była w szoku, że nie wykonano mi USG po połogu.
Ja mam wrażenie, że teraz żeby chodzić do lekarzy trzeba wiedzieć czego się od nich chce i samemu wymagać pewnych rzeczy i zanim się pójdzie na wizytę to już się samemu ,,zdiagnozować''. Bo tak to olewają pacjenta (nie mówię, że wszyscy ale większość), i lecą na szybko, żeby tylko go jak najszybciej obrobić. Ja właśnie wczoraj od rana się próbowałam do położnej dodzwonić, to jak się łaskawie połączyłam, to miała mi oddzwonić czy się uda mnie wcisnąć wcześniej niż mam zaplanowaną wizytę (miałam na 16.07 być z wynikami z cytologii). Miała zadzwonić za 30 minut i dać mi znać, to w efekcie sama zadzwoniłam tam po dwóch godzinach. To zapytała mnie dopiero wtedy kiedy miałam ostatnią miesiączkę i mi mówi ,,eee... to jeszcze wcześnie jak była 12 czerwca, to jeszcze nic nie będzie widać ale jak dla spokoju ducha chce Pani przyjść to na środę''. Aczkolwiek nie wiem jak ale bete wczoraj miałam już prawie 5 tysi, to nie wiem czy nic nie będzie widać, bo mam wrażenie, że mój okres, to był pseudookres. ;D i to nie jest już taka wczesna ciąża. W dodatku robiłam badania i zrobiłam też progesteron i wyszło mi 9,2. Też zaczęłam czytać, że powinien być wyższy i zadzwoniłam do niej jeszcze raz, bo wiadomo jak to w internecie czasami jest napisane. To mi powiedziała, że to zależy ale to już lekarz się wypowie. Oj, będą miały ze mną masakre, bo ja jestem upierdliwiec w takich rzeczach ;D
 
Ja mam wrażenie, że teraz żeby chodzić do lekarzy trzeba wiedzieć czego się od nich chce i samemu wymagać pewnych rzeczy i zanim się pójdzie na wizytę to już się samemu ,,zdiagnozować''. Bo tak to olewają pacjenta (nie mówię, że wszyscy ale większość), i lecą na szybko, żeby tylko go jak najszybciej obrobić. Ja właśnie wczoraj od rana się próbowałam do położnej dodzwonić, to jak się łaskawie połączyłam, to miała mi oddzwonić czy się uda mnie wcisnąć wcześniej niż mam zaplanowaną wizytę (miałam na 16.07 być z wynikami z cytologii). Miała zadzwonić za 30 minut i dać mi znać, to w efekcie sama zadzwoniłam tam po dwóch godzinach. To zapytała mnie dopiero wtedy kiedy miałam ostatnią miesiączkę i mi mówi ,,eee... to jeszcze wcześnie jak była 12 czerwca, to jeszcze nic nie będzie widać ale jak dla spokoju ducha chce Pani przyjść to na środę''. Aczkolwiek nie wiem jak ale bete wczoraj miałam już prawie 5 tysi, to nie wiem czy nic nie będzie widać, bo mam wrażenie, że mój okres, to był pseudookres. ;D i to nie jest już taka wczesna ciąża. W dodatku robiłam badania i zrobiłam też progesteron i wyszło mi 9,2. Też zaczęłam czytać, że powinien być wyższy i zadzwoniłam do niej jeszcze raz, bo wiadomo jak to w internecie czasami jest napisane. To mi powiedziała, że to zależy ale to już lekarz się wypowie. Oj, będą miały ze mną masakre, bo ja jestem upierdliwiec w takich rzeczach ;D
Może to było plamienie implantacyjne? U mnie ostatnia miesiączka 30.05., 22.06. Owulacja potwierdzona testem, 25.06. USG z potwierdzeniem ze owulacja była, 02.07. Pozytywny test i beta 14,3. Więc porównując mój przypadek, a twój to Ty już jesteś dużo dalej niż ja, a betę w 05.07. Miałam 108 więc u Ciebie na pewno jest szansa że będzie widać już dużo!
 
Może to było plamienie implantacyjne? U mnie ostatnia miesiączka 30.05., 22.06. Owulacja potwierdzona testem, 25.06. USG z potwierdzeniem ze owulacja była, 02.07. Pozytywny test i beta 14,3. Więc porównując mój przypadek, a twój to Ty już jesteś dużo dalej niż ja, a betę w 05.07. Miałam 108 więc u Ciebie na pewno jest szansa że będzie widać już dużo!
Tylko zabawne jest to, że ja tydzień przed tym ''plamieniem'' robiłam testy i były negatywne i betę która wynosiła 1,2, bo spóźniał mi się okres. Jak mi wszystko negatywne wyszło, to zrzuciałm to na to, że odstawiłam plastry niecały miesiąc i to miała być pierwsza normalna miesiączka.
 
Tylko zabawne jest to, że ja tydzień przed tym ''plamieniem'' robiłam testy i były negatywne i betę która wynosiła 1,2, bo spóźniał mi się okres. Jak mi wszystko negatywne wyszło, to zrzuciałm to na to, że odstawiłam plastry niecały miesiąc i to miała być pierwsza normalna miesiączka.
Może po odstawieniu ci się przesunęło wszystko i owulacja była później. Kurczę aż jestem ciekawa co Ci powie lekarz, bo ten pseudo okres jest mylący bardzo.
 
reklama
Może po odstawieniu ci się przesunęło wszystko i owulacja była później. Kurczę aż jestem ciekawa co Ci powie lekarz, bo ten pseudo okres jest mylący bardzo.
A co najlepsze to 28 maja miałam potwierdzoną owulacje przez lekarza, bo akurat miałam wizytę na cytologię. No tu się dziwne rzeczy zadziały. Potem 12 czerwca miałam pseudookres, a 24 czerwca owulacje (z testów i bolącego brzucha), a 3.07 beta już 2579 a wczoraj 4972😂
 
Do góry