Effaa, witaj :-).Co tam u was? Jak się sprawy mają z rozszczepem?
Hej!
Jak do tej pory nie jest zle. Niestety, nie moglam Malej karmic cycem (o czym juz wiedzialam bedac w ciazy), a i ze sciagania juz dawno zrezygnowalismy. Podaje Jej mm w specjalnych butelkach. Ohydne, watretne, kapiace!!! MASAKRA!!! Ale co zrobic.
Pierwsze 2 ms byly najgorsze - dusila sie, krztusila etc. I to nawet slinka. Teraz niezle daje sobie rade.
Poza tym, wszystko w najlepszym porzadku. Mala rosnie i rozwija sie prawidlowo.
Opieka, jaka mnie otoczyli specjaliscie, jest wspaniala. Dobrze, jakby w Polsce tak bylo. Niczym nie musze sie przejmowac. To oni do mnie pisza/dzwonia. Jeszcze nie wyszlam ze szpitala (po porodzie) a juz mialam umowiona wizyte u chirurga oraz na badanie sluchu. Nie kiwajac przy tym palcem. Co jakis czas odwiedza nas w domu pielegniarka "rozszczepkowa" (jak ja to mowie :-) ) oraz srodowiskowa - ta czesciej - tutaj to norma, do roku.
Nigdzie nie musze biegac, wydzwaniac , prosic sie o cokolwiek. Czego niestety nie mozna powiedziec o rodzicach w Pl bedacych w takiej sytuacji jak jak.
W przyszlym miesiacu mamy pierwsza operacje. Staram sie o tym nie myslec by nie zwariowac, choc coraz trudniej.
Milo, ze niektore z Was o mnie jeszcze pamietaja!!!
Pozdrawiam serdecznie!!!!