reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Nabór 2007/2008 rozpoczęty

bbb, to gratuluję udziału w "trójce klasowej";-), pewnie lekko nie będzie, bo wiadomo, trudno wszystkim dogodzić, ale przynajmniej będziesz miała jakiś wpływ na to, co się dzieciakom proponuje, no i będziesz na bierząco w sprawach przedszkolnych. U nas żadnych książek nie kupujemy, książki są dopiero dla starszej grupy czterolatków. Ale cała wyprawka też nieźle kosztuje - kredki, papier, różne bloki kolorowe, nie kolorowe.....i jeszcze parę innych rzeczy - w sumie się tego nazbierało....
A co do płaczu, to rzeczywiście, ponoć takie zwroty akcji to normalka.. wiem, że to nic pocieszającego, ale może następny dzień będzie lepszy, może synuś był zaspany albo miał kiepski humor i dlatego ten płacz. Co do "ucieczek", to mam mieszane uczucie. Jeśli chodzi o moje dziecko, to jednak przedłużanie rozstania nie jest dla niego dobre. Ja robię tak, że jak płacze, to szybko się z nim żegnam, ale obiecuję, że jak będę wychodzić, to mu jeszcze pomacham przez szybę. Jak docieram do okna to widzę, że synuś już nie płacze, macha mi i idzie do zabawek. Ostatnio zresztą nie płacze już w przedszkolu. Trochę popłakuje rano w domu- wieczorem zawsze nas uprzedza, że nie będzie chciał iść do przedszkola i sobie popłacze, ale w przedszkolu już płakał nie będzie:-D. I faktycznie tak jest, wydaje mi się zresztą, że teraz te jego płacze to tak trochę z przyzwyczajenia, bo szybciutko mu przechodzą.
A te ucieczki wydaje mi się nie są czymś traumatycznym dla dziecka, jeśli oczywiście wie, że mama musi wyjść no i jeśli ma pewność, że mama wróci. Filip wie, że zawsze po niego przyjdziemy i nie ma co do tego wątpliwości. Jeszcze przed pójściem do przedszkola starałam się go co jakiś czas gdzieś z kimś zostawiać, właśnie po to, żeby się nauczył, że nawet jak odchodzę, to zawsze wracam tak, jak obiecałam. Teraz zawsze rano umawiamy się, że przyjdę po niego po podwieczorku. WerEla, jeśli Twoja córcia była dotąd zawsze z Tobą i nigdy nie zostawiałaś jej pod czyjąś opieką, choćby na chwilę, to może tak być, że boi się, że po nią nie przyjdziesz, bo po prostu nie miała nigdy takich doświadczeń i nie miała okazji się nauczyć, że mama odchodzi ale zawsze wraca. Może być i tak, że dla niej jeszcze za wcześnie na przedszkole. I coś mi się wydaje, że za wcześnie dla Ciebie;-). Tak bywa, czasem nawet starsze dzieci mają problem z adaptacją w przedszkolu i trzeba odczekać rok, a później okazuje się, że po tym roku idą bez problemu. No i jeśli Ty nie jesteś przekonana, że powinna do tego przedszkola chodzić, to dziecko z pewnością to wyczuwa. Porozmawiaj z paniami w przedszkolu, może coś Ci podpowiedzą. Z pewnością będą się orientowały, czy dla Twojej niuni to za wcześnie, czy może warto poczekać a sprawy się ułożą.
sylwia, makitoza super, że przynajmniej Wasze dzieci nie mają problemów. Oby im tak zostało:tak:.

pozdrawiam
nikita
 
reklama
Nikita może masz rację. Może ja nie dojrzałam do tego żeby ona chodziła do przedszkola. Choć wydaje mi się że gdybym wiedziała że ona siedzi tam chętnie to reagowałabym inaczej. Ona bardzo chciała iść do przedszkola i nie rozumiem skąd taka zmiana:-( Jeżeli wydobrzeje do poniedziałku to zawieziemy ją rano do przedszkola. Mam nadzieję że jednak się do niego przekona. Ja chciałabym iść do pracy bo w czerwcu skończyłam szkołę o kierunku rachunkowość i musiałabym zacząć zdobywać jakieś doświadczenie w zawodzie. Im dłużej będę z tym zwlekać to będzie mi coraz ciężej znaleźć pracę. I tak jest u nas problem dostać się do biura rachunkowego.
Teraz mamy szpital w domu. Rozchorowałyśmy się na dobre. Ja raczej nigdy nie choruję a teraz jestem zdychająca.
Piszcie co u was. Mam nadzieję że Wasze dzieci mają większą odporność i nie dadzą się przeziębieniu.
 
Nikita Weronika często zostawała z tatusiem i to bardzo chętnie. Albo z ciocią przyszywaną (moją przyjaciółką). Ja sobie dorabiała i sprzątałam w hurtowni po trzy godzinki dziennie więc przez pół roku (bo tyle tam pracowałam) mała codziennie była z tatusiem albo z ciocią i zawsze wiedziała że wrócę. I nawet było tak że jak po nią jechałam do Kasi to nie chciała wracać jeszcze do domu. I na weekendy chodziłam do szkoły więc wtedy też mnie nie było przy niej.
Tylko tego nie da się porównać do przedszkola. Może jestem przewrażliwiona:confused::sorry2::zawstydzona/y:
 
Drugi tydzień przedszkola minął.
W czwartek ma przyjechać fotograf i robić zdjęcia. Muszę się wkręcić i parę fotek też zrobić bo moja mysza takie miny robi że ech.
A chcę do albumu małej zdjęcia powklejać to skorzystam z okazji.
Panie nie narzekają bo podrzucam obrobione zdjęcia grupowe i jest ok.

Moja mysza chętnie chodzi tu nie ma problemu.
Tyle że znowu wróciły problemy i furagin dostaje.
Zobaczymy co dalej za tydzień.

W tym roku jest do 14.30 i wraca trochę zmęczona, marudna i dosyć płaczliwa.

Mam nadzieję że się przyzwyczai do dłuzszego pobytu.

Hitem są podwieczorki- są słodycze czasami a u nas w domu raczej ich nie dostaje.
 
Witajcie! Troszkę was tu podczytuję i też opowiem co u nas. Adrianek chętnie chodzi do przedszkola. Nie ma żadnych scesji ani awantur. Jeszcze nie leżakowali bo była awaria centralnego ale od poniedziałku zaczną! Mam nadzieję że z tym nie będzie problemów bo jakoś sie trego najbardziej obawiam. Młody nastawiony i chce zostawac ale wiadomo od teorii do praktyki daleka droga. Troszkę mi się dziecie rozbrykało i miewa pani z nim co robic. Mały jest strasznie przytulski i są z tym drobne problemy. Dzieci dusi, przewraca , przygniata wszystko z miłości i chęci przytulenia ale wiadomo inne maluchy reagują płaczem lub agresją. Jak nie chce jeśc to przeszkadza przy stole jak go pani przesadziła to rozmawiał ze sobą:szok: No i "najlepsze" jest to że jak go się prosi o sprzątnięcie po sobie to udaje że nie slyszy/widzi o co chodzi. Eh łobuziak mi rośnie. Dobrze że jego pani spoko bo można się dogadac i wspólnie coś próbowac.
Pozdrawiamy!
 
U nas sie porobilo w piatek z grupa poszli na plac zabaw przedszkolny urzadlila go osa w ucho.
I dzis rano placz bo on do przedszkola niepujdzie! no ale poszedl.
 
witajcie,
no u nas niestety kryzysu ciag dalszy.
w czwartek w ogóle nie chciał wyjść z domu, choc sam wstał, ubrał się, zjadł i dopiero przy wychodzeniu był cyrk.
niestety z klatki musiałam go wynieść, wył całą drogę, musiałam isć kilka kroków przed nim bo gdy tylko się zatrzymałam to on wracał, a jak go brałam za raczketo jeszcze gorzej.serve mi pęka:-(
jakos do tego przedszkola dotarlismy, troche sie uspokoił, bo kazdy go zagadywał itd, ale jak doszliśmy do sali to znów to samo.
pani wzięła go na ręce i zabrała, jak potem pytałam to trwało to tylko chwilkę, potem cały dzień było ok, a jak go odbierałam to nie chciał wyjść.
w piątek znów nie był, bo zaczął kaszleć, choć pediatra powiedział, że nic nie widzi i do przedzszkola moze chodzić. dziwne!
duzo z nim rozmawiałam przez weekend i wszystko wskazywało na to, ze dziś będzie ok, ale rano, niby bez cyrków ale zaraz po wstaniu zaczął mowic, ze nie chce iśc do przedszkola. jakos go zagadywałam, ze spokojnie doszliśmy ale w sali znów się rozpłakał jak wychodziłam.
czy ktos wie ile taki kryzys moze trwać?
pozdrawiam
 
WerEla, pewnie, że gdybyś widziała, że Twoje dziecko chętnie idzie do przedszkola, to byłoby Ci dużo łatwiej. Tak, jak każdej z nas;-). I na pewno masz rację, takie zostawanie z tatusiem czy ciocią to jednak coś innego, niż przedszkole. No i skąd ja to znam - piszesz, że córcia bardzo chciała iść do przedszkola, a potem taka zmiana. Mój synuś też bardzo chciał, ale po drugim dniu zaczęły się schody. Mi się po prostu wydaje, że dzieciaki trochę inaczej wyobrażały sobie to, co tam się będzie działo. A potem się okazało, że oprócz zabawy w przedszkolu trzeba też robić inne, mniej przyjemne rzeczy, że trzeba leżakować, jeść to, co wszyscy, słuchać pani.... no i trzeba tam spędzić wiele godzin, a mama ani tata nie przybiegnie na każde zawołanie. w dodatku dzieci dużo i pani nie może każdemu poświęcić tyle czasu, ile dziecko by chciało.... tak to sobie wyobrażam. Ale każdy kryzys kiedyś mija, więc mam nadzieję, że i u Was z czasem będzie lepiej. A jeśli masz w planie pracę, to rzeczywiście szkoda byłoby rezygnować z przedszkola. Bądźmy dobrej myśli. Życzę Wam zdrówka:tak:
sikoreczko. co do okazywania uczyć, to Twój synuś pewnie szybko się nauczy, że należy być bardziej delikatnym. Inne dzieci go tego nauczą.
bbb, ja też się zastanawiam, ile może trwać taki kryzys, bo u nas płacze są codziennie, czyli już trzeci tydzień..... choć na pocieszenie powiem Ci, że są już mniej intensywne - początkowa rozpacz przeszła teraz w takie marudzenie. No i jak już dojdziemy do przedszkola, to płacz raczej się kończy, szczególnie, jak się z nim umówię, że mu pomacham przez szybę, jak będę wychodzić. Po takiej obietnicy Filip się uspokaja, a jak już mu macham przez tę szybę, to widzę, że się uśmiecha, a nie płacze, więc nie jest tak źle. Trudno, musimy to jakoś wytrzymać. Nie my jedne, dziś w przedszkolu była co najmniej czwórka płaczących.
makitoza, u nas podwieczorek to też hit, bo to przeważnie jedyny posiłek, który mój synuś w przedszkolu zjada........

no właśnie, nie wiem, już, co to będzie z tym jego jedzeniem, myślałam, że jednak się przełamie, ale widzę, że jeszcze długa droga.... mam nadzieję, że mi się przez to dziecko nie zagłodzi...:-(

pozdrawiam
nikita
 
reklama
Do góry