A ja myślę, że jeśli są jakieś wątpliwości czy problemy to lepiej robić USG (bo ewentualna (wcale nie potwierdzona) szkodliwość może być mniej szkodliwa niż nie robienie USG gdy są problemy). Na początku ciąży miałam co tydzień (czyli chyba z 6 razy) a później coraz mniej (w sumie 9). Teraz ostatnie to było połówkowe a moja dr nie za chętnie robi USG - ale czuję dzieciaczka jak kopie i nie ma problemów - więc nie ma sensu za dużo go "prześwietlać" jak nic (odpukać) się nie dzieje.