reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Nasze Porody... :)

pryzybela dzięki! ale żaden ze mnie polonista :zawstydzona/y: takie wspomnienia, pisane na gorąco (zostawiłam sobie w kompie na pamiątkę :tak:)
a poród i w ogóle cała ciąża - bez komplikacji i szybciutko :tak:
coś mi się wydaje, że z drugim już tak łatwo nie pójdzie :-D
 
reklama
dzięki dziewczyny
Bisous16.gif
 
kata- świetna opowieść, powinnaś to do gazety na jakiś konkurs wysłać:tak::tak:
a ja nie dostałam tego czegoś po czym tak się wspaniale poczułaś, jak zapytałam o znieczulenie to mi powiedzieli że mi mogą dać tylko coś co zwiększy ból i przyspieszy poród(mieli na myśli oksytocynę), ale i tego mi nie dali bo nie dałam w łapę:crazy: na szczęście wszystko poszło ok:happy:

żałuję ze nie spisałam na gorąco swoich przeżyć z porodówki, teraz już się trochę zacierają, zwłaszcza to uczucie bólu.
 
dzięki kal.aga
to coś po czym poczułam się fajnie to zastrzyk a`la głupi jaś (powiedziano mi wtedy, że odpocznę od skurczy na jakiś czas) no a potem się zaczęło :tak:
my mieliśmy poród rodzinny i też nie dawaliśmy "w łapę" ani położnym alni lekarzowi ;-) a rodziłam bez znieczulenia...
 
Kata coś pięknego... Od wczoraj chodzę zatroskana, a Twój opis porodu sprawił,że zrobiło mi się ciepło na serduszku.
Buziak dla całej rodzinki
 
Ja życzę każdemu takiego porodu jaki ja miałam
yes.gif
W niedzielę nie działo się nic co miałoby zapowiadać zbliżający się poród, jeszcze nawet na Zakątku o tym pisałam
smile.gif
Naszła mnie straszna ochota na naleśniki i tak kilka godzin stałam sobie przy kuchni i smażyłam (wyszło ponad 30 sztuk
biggrin.gif
), podjadłam sobie i postanowiłam chwilę się zdrzemnąć. Nie było mi to jednak dane, zaczęło mnie strasznie czyścić (było to ok. 17-tej), pomyślałam sobie, że się przejadłam, ale za chwilę zaczęły mnie łapać jakieś delikatne i kompletnie nieregularne skurczyki, które oczywiście zbagatelizowałam
rolleyes.gif
Snułam się tak po domu i pewnie snułabym się do tej pory gdyby nie fakt, że nagle złapał mnie taki skurcz z krzyża, że prawie na ziemię mnie powalił
lol.gif
W tym momencie zaczęły się takie konkretne skurcze, ale niezbyt jeszcze regularne. O godzinie 18 zamówiliśmy taksówkę, żeby sprawdzić co jest grane, czy fałszywy alarm, czy coś się w końcu rozkręca. Na izbie przyjęć już nie mogłam wysiedzieć w miejscu, kursowałam po całym korytarzu i jak w końcu mnie przebadano (o godzinie 19:10) to położna zrobiła takie oczy
wow.gif
, chciała mnie od razu na wózek posadzić i wywieźć na porodówkę, bo się okazało, że mam już 7 cm rozwarcia. Stwierdziłam, że na wózku jechać nie będę tylko sama się przejdę po schodach, żeby rozwarcie jeszcze dalej się posunęło
biggrin.gif
No i sobie tak poszłam na porodówkę z moim T. i koleżanką (przyjechała z nami, bo byłyśmy pewne, że zaraz wrócimy
lol.gif
), miałam poród iście rodzinny
lol.gif
Na porodówce już był hardcore, na szczęście mogłam sobie robić co chciałam, Aśka z Tomkiem masowali mi plecy w trakcie skurczów i naprawdę bardzo mi to pomagało
yes.gif
Później niewygodnie już mi było chodzić, po nogi posłuszeństwa odmawiały i sama władowałam się na łóżko
lol.gif
O znieczuleniu mogłam, zapomnieć, było na nie za późno, dostałam tylko jakiś gaz, ale po jednym wdechu czułam się jak naćpana, zaczęłam się głupio chichrać, śpiewać piosenki, wygadywałam jakieś głupoty (reflektory nad łóżkiem porodowym przypominały mi ufo i oczywiście zaczęłam gadać, że ufo widzę), więc sama go odstawiłam. Tak sobie raz siedziałam, raz leżałam na tym łóżku, co chwilę mi sprawdzano rozwarcie i co chwilę mi powtarzano, że już niedługo. Więc stwierdziłam, że skoro tak mi już jakiś czas gadają to pewnie jeszcze jakiś czas to potrwa i powiedziałam, że na razie nie rodzę, bo muszę iść zrobić kupę
lol.gif
Jak położna to usłyszała to od razu do mnie skoczyła, a tu się okazuje, że miałam już pełne rozwarcie
smile.gif
Poparłam sobie jakieś 5 minutek i wyskoczyła Jessi (godz. 20:45), najpiękniejsza i najgłośniejsza dziewczynka na świecie
biggrin.gif
Położne jeszcze sobie zażartowały, że mamy pięknego syna, na co wszyscy po prostu zdębieliśmy
lol.gif
Tomek przeciął pępowinę (później w domu się okazało, że z rozpędu zawinął nożyczki do cięcia pępowiny
lol.gif
), później wzięli Młodą, tradycyjnie przebadali i mogłyśmy być już non stop razem. Jeszcze w międzyczasie założono mi kilka szwów, bo delikatnie pękłam, ale już mi to jakoś zwisało, ważne, że Jessi już była i wszystko było z nią w porządku. Moja mała kobietka dostała 9 punktów w skali apgar (podobno 10 w tym szpitalu położne nigdy nie dają
rolleyes.gif
). Jest przekochanym rozdarciuchem, który równo co dwie godziny domaga się cyca głośnym krzykiem (a Oliś wtóruje
lol.gif
), śpi, kupcia i się obija
biggrin.gif

I powiem Wam, że jakoś tak mi się teraz wszystko dziwne wydaje mieć w pełni zdrowe dziecko
rolleyes.gif
Tak jakoś po porodzie przyglądałam się Jessi z każdej strony i nie wierzyłam, że wszystko jest w porządku, no ale jednak jest i strasznie się z tego cieszę
smile.gif
 
reklama
Kasia, przebojowy opis! (jak wiekszosc Twoich tekstow:tak::-D).... A jednak miedzy wierszami wzruszajacy:tak: Po prostu bije z niego wielkie szczescie spelnionej i kochajacej mamy... Nic dodac, nic ujac milo sie czytalo:tak:
Jeszcze raz gratuluje z calego serca!
 
Do góry