reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Nasze TEŚCIOWE "kochane".....

dzięki elaine moja mama też powiedziała że to w pale się nie mieści choć nie lubi kłotni ale jak mozna dziecko samo zostawić i gadać żeona tak ama sobie będzie spała jeszcze bo śpi 30 min dopiero a skąd u diabła wie żesie nie obudzi ???
 
reklama
no to kurcze fajnie.... ciekawe kto by się tłumaczył gdyby mała z okna wypadła... u mnie nie jest lekko... mieszkam niestety z teściową, dzielę z nią łazienkę i korytarz no i nie byłoby tak żle gdyby nie to że ona ma córkę i oczywiście tamte wnuki... nie można ich za nic skrytykować, a już głos podnieść...obraza majestatu. wkurza mnie najbardziej jak idzie z nimi kupuje im coś a moje mają patrzeć. Właśnie o to odbyła się ostatnia kłótnia... Mój Kuba chciał się napić koli od jej Maćka, ale poprosił ciotkę a ona kazała mu synka spytać czy mu pozwoli bo to jego!!!! 9 latka chytrzejszego człowieka nigdy nie znałam... więc powiedziałam na głos żeby nic nie brał bo jeszcze mu zaszkodzi a tesciowa na to że tak nie wolno jak może mu dać bez pytania... no więc mówię tej kobiecie że jak można przywieżć dziecko wiedząc że tu też są dzieci i przywieźć tylko dla swojego, obojętnie co ,ale czy moje mają stać i się oblizywać ??? no i trzeci dzień się nie odzywa na dzień dziecka też żadna do moich dzieci nie przyszła, Kubie było przykro że babcia nawet życzeń nie złożyła. on ma już 7 lat i jest bardzo uczuciowy. żął mi go było ale przecież nic nie mogę... nie wygram nigdy w potyczce z jej córką... tylko zawsze się dziwię bo przecież moje dzieci są również dziećmi jej syna ( tylko że on zawsze trzyma moją stronę więc jak mamusia nie rozmawia to z nami obojgiem). no trochę nie wyżaliłam...
 
ciociawcześniaka to wyobraź sobie taką sytuacje.. Moja babka od strony ojca zapraszała do siebie tylko mojego brata.. całe życie.. a mnie nigdy.. zawsze jak tam byłam to z totalnego przypadku jak mama nie miała mnie komu zostawić na kilka godzin.. i do dziś pamiętam taką sytuację.. już wieczór.. mama po nas miała przyjechać późno i wchodzi babcia do pokoju.. brat miał wtedy z 9 lat ja 5.. coś koło tego..) "Kamilusiu a zjadłbyś kolację? Zrobię ci bułeczkę, kakao albo mleczko.. i może jakiegoś owoca byś zjadł? to ja idę i zrobię ci.." i poszła.. zrobiła kilka kroków.. wróciła się.. "Eliza to tobie też przyniosę, tak?" Po prostu zapomniała..... rozumiecie to? siedziałam na dywanie z moim bratem i bawiłam się, a ona mnie nie widziała..... Po tej wspaniałej kolacji (do której mój brat dostał truskawki, a ja nie "bo Kamiluś je tak uwielbia" *** z tym, że ja też, ale skąd ona mogła o tym wiedzieć?) rozścieliła mojemu bratu łóżko w JEGO POKOJU (Tak, mój brat miał zrobiony specjalny swój pokój w jej domu, by mógł przyjeżdżać na wszystkie weekendy i święta) i powiedziała mu, żeby poszedł się położyć spać bo już jest późno i najwyżej mama odbierze go jutro.. a mi dała kocyk, zostawiła na kanapie i poszła się kąpać.. kazała mi czekac aż mama przyjedzie...

Miałam tylko 5 lat.....! i pamiętam to do dziś.. każdy szczegół z tamtego dnia.. Pamiętam też że od tamtej pory absolutnie nie pozwalałam mamie by mnie u nich zostawiała.. Robiłam takie larmo, że musiała mnie brac ze sobą a jak nie mogła to zostawiała po koleżankach..
 
Przykre to co piszecie. No u mnie jest tak, że mój m musi sam do mamy bo ja nie mogę słuchać o czym rozmawiają. Niby już było dobrez a znó wojna o pienbiądze, bo przecież n ie możemy miecf wspólnego k0onta bo mój M nie chce.Ale mamusia mu powiedziała z czego masz jej dawać? No więc mój M nie ma na utyrzymaniu rodziny a gdtyby nie pomoc moich rodziców żyłabym tylko z wychowaczego 468zł. Gorzej jest że mój M za mamuśką by w ogień skoczył, o niej złego słowa nie można powiedzieć. Kłotnie są przez jego rodziców bo całyczas Go odciągają od rodzinki. A jak mój M wrócił po 3 dniach do nas to powiedział że tam żył jak król, kanapeczki mamusia robiła, śniadanka, na obiadek pytała się co ugotować na co ma chęć, zamiast powiedziećidzdo rodziny to go rozpieszczała. Jak ja jej nienawidze.
 
no najdziwniejsze jest to że mój m do dziś pamieta że jego babcia miała zawsze cukierki dla jednych wnuczków a dla drugich nie, i moja teściowa też to pamięta a sama robi tak samo tylko jeszcze zmyśla że: jak my to zrobiliśmy że kupiliśmy tylko jedno kinder jajko??? koszmar!!!!!!!!!!!!
Sarenko jak to nie daje pieniędzy?? A do lodówki zagląda??? Taki człowiek to nigdy nie powinien wyprowadzać się od mamusi. Sory, ale po co wracał do was jak tam było mu tak dobrze???????? A co ty masz spełniać jego kulinarne zachcianki ? i za co pytam się?????? Przepraszam cię ale tacy ludzie skutecznie podnoszą mi ciśnienie:((((
 
No to i moje 5 groszy wrzucę, a co!;-)
Co do kanapeczek, to i ja się nieraz nasłucham, że nie robię mu ( czyli M) kanapeczek do pracy i takie tam różne jego bla bla. Na co ja mówię, że chyba na głowę upadł! Jeszcze czego! Stary koń i kanapeczki robić!:wściekła/y: Starszemu synowi nie robię ( robi sobie sam czyli samoobsługa) a jemu mam robić! Po moim trupie! Kilka razy była o to wojna i teraz mu piórka opadły:-).

Oczywiście jego mamusia robi najlepiej i do dziś jak tam pójdzie to ma wszystko pod nosek podane- u mnie nie!:tak: A jak się nie podoba- to do mamusi!:-):tak:
Zresztą jak mi nieraz zwróci uwagę, że coś np nie posprzątane to mówię-przeszkadza Ci to? Jak tak- to sam zrób. Mi nie przeszkadza- jemu oczywiście nie chce się i temat skończony.:-D

Może nie w tym temacie...ale jak już się rozpisałam to u nas na tapecie są kłótnie o przytulanki;-). Ja nie chcę- bo wieczorami normalnie na pysk padam...no i się zawsze nasłucham;-). Zresztą po porodzie mam chyba też mniejsze potrzeby:dry:
 
Sarenka ja nie powinnam się wypowiadać bo nie znam relacji między wami, ale myślę, że wszystko działa w dwie strony.. Mój M tez się bardzo liczy ze zdaniem mamy i kocha ją ponad wszystko, ale nigdy, przenigdy nie zrobiłby nic przeciwko mnie.. nic co mogłoby mnie zranić.. więc albo on Cię nie kocha i nie szanuje, albo go najzwyczajniej nikt tej miłości i szacunku nie nauczył i uwierz mi, że już nigdy nie nauczy...
i też nie do końca jest chyba tak jak pisze ciociawcześniaka...uważam, że jeśli mąż lubi zjeść a sam nie potrafi sobie ugotować to powinnać spełniać jego kulinarne zachcianki.. nie mówię, że masz mu przynosić pod nos 5 posiłków dziennie, ale myślę, że poświęcenie powinno iśc z obu stron.. Ja szczerze nienawidzę gotować... z resztą sprzątać tez nie.. i kiepska ze mnie kura domowa, ale dla mojego męża staram się by zawsze miał czyściutko i coś do jedzenia kiedy wraca z pracy, bo póki co to ja siedzę w domu a on pracuje.. i nie jest idealnie zawsze bo i mnie się czasem po prostu nie chce, ale dbam o ten związek.. i nigdy nie oczekuję niczego wzamian.. to samo jakoś przychodzi :)
 
ja nie mówię że ma się nie spełniać zachcianek!!! jasne , jeśli wszystko jest w porządku,życie sielskie, anielskie... to zgoda wtedy chciałoby sie drugiej osobie nieba przychylić , ale jak jest źle, ciągle kłótnie i przepychanki, brak pieniędzy no i wieczne -a mamusia powiedziała to naprawdę szkoda bardzo ale ja się nie piszę na takie życie.
Eli może masz rację, może ten związek już się wypalił... i rzeczywiście starego chłopa nic się nie nauczy wiem to z doświadczenia...
 
oj jak przykro sie czyta, nie cierpie jak ktos faworyzuje jedne dzieci a drugie odpycha.... moja tesciowa co prawda pamieta o Wiki ale ona mieszka z corka i jej synkiem i jak sie pyta o Wiki i cos jej opowiadamy co mowi co sie nauczyla itp to zawsze jest A Filipek .... i ojej jaki to on cudowny dzieciak. Jesli chodzi o "karmienie"meza to ja prawie zawsze szykuje mu kanapki do pracy, chyba ze jestem juz tak zmeczona ze padam na twarz wtedy odpuszczam i sobie cos kupuje do pracy. Obiadki ma codziennie pod nos zaraz jak wraca z pracy. zawsze swiezo podane nigdy nie odgrzewane. Chociaz mu to nie robi roznicy czy odgrzeje mu czy podam swiezo ugotowany, staram sie zeby mu smakowal. Wychodze z zalozenia ze jesli moj m ciezko pracuje a ja siedze w domu z dzieckiem to moge sie na tyle poswiecic zeby po pracy mogl sobie dobrze podjesc. Pozatym moj m za duzo w kuchni nie zrobi raz jak poszlam sie kapac i mowie wez mi cos zrob do zjedzenia to mi zrobil zupke z torebki hehe bo nie wiedzial co. on po prostu nie lubi gotowac i nie potrafi. jak mnie nie ma i jest glodny to zwyczajnie dzwoni po pizze.
 
reklama
A ja jestem za równouprawieniem. Ja też pracuję usypiam dziecko gotuje itd. Lubię dbac o męża i o rodzinę gotować obiadki, mieć czysto w domku ale oczekuję za to choć dobrego słowa, jakiś chęci, przecież to nasz dom, nasze dziecko, to dlaczego ja mam sama. Oboje pracujemy, ja mam łatwiej bo u rodziców, ale tam mam swoje obowiązki, nie siedzę w domu tylko chodzę z dzieckiem do pracy, a tam raz praca a jak nie ma się kto Mili zając to ja odrywam się od pracy i zajmuję się dzieckiem. Mąż mnie kocha poprstu został tak wychowany że nic nie robił zero obowiązków i z tym jest problem eline wie o czym mówię i popieram Ją jak najbardziej. To nie jest tak że Ona nic nie robi czy z lensitwa nie robi m kanapek nie potyka Mu jedzenia pod nos gdyby M to doceniał to by podejrzewam na skrzydłach te obiadki podawała. Zresztą gdyby M został w domu z dzieckiem to by wiał do prac y bo wychowanie dziecka to chyba najcieższa [praca którą i On musi docenić.
 
Do góry