reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

niespodzianka dla partnera :)

Starajac sie o dzieko testy robilismy wspolnie - tzn ja robilam i mowilam mu do razu wynik...

Gdy pojawily sie dwie kreseczki podeszlam do niego i spokojnie powiedzialam - zostaniesz tata kochanie :-D

Potem juz nie moglam utrzymac emocji.... :-p
 
reklama
Ja robiłam test bez przekonania że będzie pozytywny ale akurat była wtedy nasza rocznica ślubu więc pomyślałam że nie nie tracę a może będzie to wyjątkowy dzień. I tak się stało zrobiłam i nawet minuty nie czekałam a tu 2 kreseczki wyszły.:-). Tak więc zrobiłam romantyczną kolację i po kolacji wręczyłam mężowi prezencik w postaci testu. Co to była za radość.:) myślałam że nie wytrzymam podczas kolacji ale powstrzymałam emocje a jak już powiedziałam to beczałam jak głupia ze szczęścia :-):-): cudowny to był dzień :-):-).
 
a nasza historia jest jak cud, jak podarunek od losu, była to chwila którą wspólnie przezywaliśmy. O dzidziusia staraliśmy się prawie 2 lata, w momencie kiedy sobie powiedziałam, że chyba nie wszyscy muszą mieć dzieci, Bóg dał nam to szczęście (nadmienię, że jestem wierząca, ale jakoś nie specjalnie praktykująca). Nie miałam okresu przez jakieś 1,5 m-ca, ale to nie był dla mnie jakiś znak, bo wcześniej też zdarzały mi się takie przerwy, poza tym czułam się potwornie zaziębiona więc zwaliłam wszystko na chorubsko (na szczęście leczyłam się miodem i czosnkiem) jednak postanowiłam pójść do lekarza żeby zapisał mi jakieś antybiotyki, bo ten czosnek nie za bardzo mógł sobie poradzić z moją "chorobą". Dla spokoju sumienia poprosiłam męża żeby kupił mi test, obyło się wszytko bez żadnych emocji, zreszta nie miałam siły na emocje, bo czułam się potwornie chora. Test zrobiłam o 2 w nocy w walentynki, choć dzień też nie miał znaczenia. Spałam już 6 godzin, więc postanowiłam sobie zrobić, zeby z rana szybko móc pójść do lekarza ogólnego, na teście wyszła druga kreska ale jakaś taka gruba i blada, wieć sobie pomyślałam, ze jakiś lipny ten test i poszłam dalej spać, tzn się położyć bo zasnąc nie umiałam, nie chciałam się nawet łudzić że to może byc prawda, tyle razy już wcześniej sie zawiodłam... Zadzwoniłam tylko do mojego lekarza ginekologa przyjął mnie następnego dnia, pojechaliśmy razem z mężem i razem zobaczylismy na usg dzidzie z bijącym serduszkiem - 10 TC. Byłam w szczerym szoku, mój mąż tak samo, mama moja w ogóle nie mogła uwierzyć podobnie jak reszta rodziny. Od tamtego momentu wszelkie choroby mi minęły, żadnej grypy ani nic w tym stylu.
Kolejnym podarunkiem od losu i Boga było to, ze urodzi się nam dziewczynka. W rodzinie męża, oprócz jego mamy nie było zadnej dziewczynki a bracia tez tylko chłopców mieli, więc i ja się od razu nastawiałm, ze chłopiec bedzie choć nie miało to żadnego znaczenia. Gdy lekarz stwierdził że 100 % dziewczynka nie chciałam uwierzyc. Wszystkim starającym życze tak cudownych rozczarowań, jakie mnie spotkały w tym roku.
 
U nas tez nie było romantycznie:-) Okres mi się spóźniał 3 tydzień ale wcześniej miałam zaburzenia bo w marcu okres tez mi się spóźnił 3 tygodnie a potem dostałam następny po 17 dniach więc byłam pewna że znów zaburzenia a nie chciałam brać żadnych hormonów bo chcielismy dzidziusia no i mój G. pewnego dnia wrócił z pracy z testem( był to 16 czyli nasza comięsięczna mała rocznica:-)) ja oczywiście bez entuzjazmu podchodziłam do tego bo nie chciałam znów widzieć tej okropnej jednej kreski:sorry2: ale wieczorem coś mnie podkusiło i zrobiłam i wyszły dwie :-D wybiegłam z łazienki i ze smutną minką mówie do swojego Kochasz nas Tatusiu?:blink: aż się popłakałam wtedy:-D A i on był szczęśliwy:-) Cudowny nie zapomniany dzień:-DNie da się opisać:-D:-D:-D
 
My staraliśmy się ponad 3 lata (prawie 4) i miałam wiele przejść, dodam, że jestem po operacjach na jajnikach, terapiach hormonalnych itp. Nic nie skutkowało. W dodatku na ostatnim kawałeczku jajnika, jaki mi został, znów pojawiła się torbiel. Załamałam się, czekałam już tylko na ostatnią operację i pożegnanie się z rodzicielstwem biologicznym. :baffled:
Zaczęliśmy nawet starania adopcyjne, bowiem nie chciałam czekać a myślałam o adopcji już od dłuższego czasu.
Kiedy spóźniała mi się miesiączka pomyślałam, że już "tam" mi nic nie działa i tak też powiedziałam mojemu M, który właśnie wyjeżdżał na 2 tyg. Jednak po kilku dniach postanowiłam zrobić sobie test. Wyszedł pozytywny. Byłam w takim szoku, że nie wiedziałam co robić. Zadzwoniłam do mojego gina, który kazał zrobić bHCg.
Jednak tego dnia dowiedziałam się, że zmarła moja ukochana Babcia, przepłakałam cały dzień i dostałam okres. Załamka. Ale bardziej byłam załamana Babcią, niż okresem, bo już wcześniej straciłam nadzieje na dzieci.
Poszłam jednak do gina na następny dzień bardziej przełożyć wizytę, niż rozmawiać o ew. ciąży. Ten jednak szybko mnie na usg i pokazuje mi ciążę maciczną a nawet bijące serduszko. Jak wypisywał mi kartę ciąży, to byłam blada z szoku. Nawet sprawdził, czy dam radę sama stać i chodzić hahaha:-D
Mojemu M postanowiłam jakoś fajnie powiedzieć, a nie tak przez komórkę, ale nie mogłam czekać 2 tyg, jak wróci. Zrobiłam więc mu mms-a i wysłałam zdj takich maluśkich skarpetek z podpisem "z 5 mm pozdrowieniami". :happy:
M był w takim szoku, że nawet nie załapał, że chodzi o ciążę i że na prawdę w niej jestem. Zadzwonił więc i wtedy mu powiedziałam. Była to ciąża zagrożona, więc prosiłam, aby się nie chwalił jeszcze, ale mój M to ekstrawertyk, więc po naszej rozmowie zadzwonił do kogo mógł i wszystkim opowiadał, że jestem w ciąży.:-D
Nie mogłam się doczekać, kiedy wróci, wtedy mogliśmy się już do woli nacieszyć sobą i tą wspaniałą nowiną o ciąży. Długo nam zajęło, by uwierzyć, że to prawda :-). A tu mój MMS do M:
hope.jpg
 
ja nie popisalam sie romantycznością. Biedny ten mój mąż.
pierwszy test zorbiłam w sobotę, w przeddzien gdy miałam dostać @. wyszły 2 kreseczki ale jedna taka slabiueńka. wiec pomyślałam ze mi sie zdaje i tej kreski nie ma, albo ze za bardzo ja chcę i mam przywidzenia. wiec w niedziele lezymy sobie w łozku, ogladamy TV a tam, o ciązy zwierzaków, potem o ciazy i rozwoju włonie matki dziecka, potem cos o rozwoju dzieci a na koniec znów o ciązy ssaków. no to nie wytrzymyałam, przytuliłam sie do niego i powiedziałam : chyba zostaniesz tatą. Był w takim szoku ze nie mogł słowa wykrztusić. ja zaraz, ze nic pewnego , ale okres powinnam dostać nie dostałam, zrobiłam test i wyszedł taki dziwny.
No i po obiedzie zaraz pognaliśmy do apteki po testy. kupiliśmy od razu 2. Bardzo czuły i taki mniej. pierwszy zrobiłam od razu po przyjeździe 2 kreski, nie moglismy uwierzyć, drugi następnego dnia z rana też 2 kreski. Jartek sie tak cieszył . sam zaczęł szukać lekarza a juz w środe byliśmy u lekarza który potwierdził ciąze.
No i widać, wyszła ze mnie pragmatyczna istota a nie romantyczna
 
Mój wiedział, że jestem w ciąży zanim ja o tym pomysłałam. Kazał zrobić test to zrobiłam :p I wyniki uroczyście przekazałam przez telefon i teraz codziennie mówię 'Kochamy Cię' ;)
 
A ja robiłam test przy mężu - nie wierzyłam za bardzo że zaszłam w ciążę od razu po ślubie. Nie było to zbyt romantycznie - on leżał jeszcze w łóżku, ja zakropliłam płytkę i siedziałam przy niej - jak się pojawiła druga kreska to omal nie zemdlałam, a on się tak szybko zerwał z łóżka aż podarł kołdrę:-D
Okazało się że to 5tc - dzidzia przywieźliśmy z podróży poślubnej. To już znacznie bardziej romantyczne:laugh2::laugh2::laugh2:
 
reklama
Ja chciałam mężowi zrobić niespodziankę i w tajemnicy kupiłam śliczny malutki kaftanik. Zaplanowałam, że jak test będzie wreszcie na tak, to powiem mu pokazując kaftanik. Ale jak już zobaczyłam dwie kreski na teście to nie wytrzymałam ze wzruszenia i zadzwoniłam od razu mu powiedzieć :-) a kaftanik dostał jak wrócił do domu ;-)
 
Do góry