Ja chciałam mieć dziecko, ale jak okazało się, że jestem w ciąży wcale nie czułam się super szczęśliwa. Zastanawiałam się dlaczego akurat teraz, kiedy mam zrobione plany na najbliższe pół roku i z większości muszę rezygnować. W dodatku od początku ciążę znosiłam źle (wlokące się z nieskończoność przeziębienie, mdłości od rana do wieczora, absolutny brak apetytu etc.); właściwie miałam wrażenie, że wewnątrz mnie siedzi pasożyt i moje ciało nie jest już moje, to On nim rządzi. Emocje mnie po prosu przerosly... I mniej więcej w takim nastroju poszłam na usg w 12 tyg., przy okazji dałam się namówić na test PAPPa. Wynik testu byl dla mnie jak uderzenie obuchem w glowe! Okazalo sie, ze moje dziecko moze urodzic sie z wada genetyczna. Lekarka kazala mi sie zastanowic, co zrobimy jak przypuszczenia sie potwierdza, bo moze w gre tez wchodzic aborcja...
Wtedy zrozumialam, ze nie chce za nic stracic tego Malenstwa. Na szczescie kolejne badanie wykluczylo wady, ale czasami sobie mysle, ze to doswiadczenie bylo mi potrzebne, zeby zrozumiec jak wielki mam skarb. Teraz ciesze sie z kazdego ruchu, mozliwosci posluchania serducha etc.
Nie chce wyjsc na kaznodzieje, ale jestem zdania, ze kiedy podejmuje sie wspolzycie to z pelna odpowiedzialnoscia za ewentualna ciaze. A jak nie mozna sobie poradzic z zaistniala sytuacja to trzeba szukac porady i wsparcia u specjalistow lub przyjaciol. Dziecka nie musisz wychowywac, porozmawiaj z ojcem dziecka i zastanowcie sie nad adopcja, bo wtedy ma szanse wychowywac sie u ludzi, ktorzy beda je chcieli i pokochaja.