czesc wszytskim...
nie mam dzis huloru na pisanie... jestem wstrzasnieta smiercia Pati26... Nie moge uwierzyc, ze to sie stalo i ze takie rzeczy zdazaja sie na codzien, wielu rodzinom, tylko my o tym nie wiemy... Nie znalam jej osobscie, ale pamietam jak sie gdzies otarlam o jej posta, nie pmaietam czy odpowiedzialam czy nie... ale doskonale ja zakodowalam bo uwielbiam imiona jej synow i stad ja zapamietalam: marcel, ktorego ja chcialam i samuel o ktorym myslal maz... boze tyle osob na forum dzis patrze a to ona...
poczytalam jej posty, 1, 2, 3... i przerwalam, bo nie moglam! mowa o wyprawce, o wyboze imienia weronika - po babci! zapisana na mamy wrzesnoiowe, watek o zdjeciach usg - nie odwazylam sie tam wejsc!!! Moj Boze... dlaczego????
A 2 dni temu przeczytalam (prawdziwa) historie kobiety, kotra zlostawila 3 dzieci, zmarla na raka... i czy zycie jest uczciwue?????????? niczego nie da sie przewidziec!
ja osobiscie staram sie zyc dniem dzisiejszym, bo wiem, ze nie da sie na 100% zaplanowac przyszlosci i szczerze to sie jej boje! Ale z II strony wierze, z ekazdy z nas ma z gory przewidziana droge, zycie i zabobonna nie jestem... W ciazy kupywalam wyprawke od 4 m-ca a mialam komplikacje i bylo sporo strachu... Z 2gim dzieckiem zrobie tak samo, juz nawet kupuje, choc nie jestem jeszcze nawet w ciazy... Mysle ze dla rodzica to jets TAKA tragedia na cale zycie ( jesli cos sie stanie dziecku), ze nie ma znaczenia, czy musi wziac do reki coiuszki czy nie... Dziecko i tak jets wyryte w jego sercu i umysle NON STOP... w kadym razie ja wiem, z edla mnie by nic nie zmienilo to ze pokoik byl gotowy... dziecko bylo wpisane w nasza codziennosc i swiadomosc od momentu zrobienia testu....