a ja sie obudziłam całkowicie bez humoru, już zdążyłam się ze swoim "kochaniem" przez telefon pokłócić milion razy.. miał wrócić z pracy o 12ej a zadzwonił,że jednak dziś wróci bardzo późno bo 3 osoby wzięły wolne i on biedny ledwo tam wyrabia,ale musi coś tam skończyć

no kurcze, chłopaki po 20lat biorą sobie wolne, bo dzień wcześniej wypili i dziś odsypiają na kacu, a mój ma dom, rodzinę, ściany do malowania i nic to nikogo nie obchodzi!!! zresztą jak on chce wziąć wolne,to wiecznie jest jakiś problem.. Nienawidzę tej jego pracy! Wiem,że jestem straszną egoistką,bo pieniądze same sie nie zarobią,a on dzielnie przepracowuje te 12-14godzin dziennie,żeby niczego nam nie zabrakło.. a mimo to jestem zła,bo przychodzi zmęczony, posiedzi ze mną poł godziny i idzie spać. Jak tak ma wyglądać całe nasze życie to ja serdecznie dziękuję

wieczne wyczekiwanie na wielmożnego Pana, bo zawsze ktoś tam weźmie wolne,albo sie nie przykłada do roboty i wszystko zwalają na jego łeb! A on głupi nie potrafi się odezwać. Czuje, że jak się Zuźka urodzi, to będę z nią wykończona siedziała do wieczora, a on będzie tylko niedzielnym tatusiem. Sory dziewczyny za moje humorki,ale tak mnie dziś wszystko wkur*** że nie mogę się uspokoić

Niby kasa potrzebna.. ale np. ostatnio dostałam w prezencie $300, bo 30.10 mam urodziny i babcia z ameryki się szarpnęła, zaznaczając,ze mam całą sumę wydać na siebie. Dziś zaglądam do koperty a tam $100




i co sie okazuje? Że moje kochanie wzięło te pieniążki "na życie",żeby nie musieć brać zaliczek do końca miesiąca.. Jeszcze się obraził,bo stwierdził że jego zarobione pieniądze wydajemy oboje, a moje są tylko MOJE i że tak nie może być

no kurde,ale to był mój prezent..zamierzałam kupić sofe i fotele do pokoju a nie wydać na jakieś kosmetyki i ciuszki!!!
Jeszcze dziś znajoma napisała do mnie sms o której mój szanowny pan prace kończy,bo ma z nim do porozmawiania.. Ostatnio jak ja jeździłam sobie L-ką po mieście, to on przez godzinę u niej siedział,czekając na mnie.. I możecie sobie wyobrazić jakie mi teraz chore rzeczy do głowy przychodza. Zapytałam ją o co chodzi,to powiedziała,że D sam się powinien domyślić i że to nie rozmowa na telefon..




już mam jakąś paranoje i siedzę sobie wyobrażam co oni mogli robić przez tą głupią godzinę

Wybaczcie mi,musialam się wygadać..