reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

zdrada

Moim zdaniem jednak nie powinnaś go zbyt łatwo tłumaczyć - że się czuł niechciany, że go zaniedbałaś, że nic się nie dzieje bez przyczyny, itd. itp. Mogło tak być, ale wydaje mi się jednak, że po urodzeniu dziecka to kobieta znajduje się nagle w zupełnie innej sytuacji, niż było przedtem - jest zwykle koszmarnie niewyspana, przemęczona, nie ma czasu dla siebie, wydaje jej się, że świat nagle skurczył się do rozmiarów mieszkania, nagle nie ma na nic czasu, a punktem centralnym życia stało się niemowlę. Szczęśliwe te mamusie, które mają wokół siebie sztab babć i cioć do pomocy, ale nie każdemu jest to dane - piszę o swoich doświadczeniach i odczuciach po obu porodach. Ja i zapewne wiele innych kobiet czuje się wówczas bardzo samotne, niekochane, nieatrakcyjne, największym marzeniem jest kilka godzin spokojnego snu, ochota na seks na poziomie zerowym, brakuje ludzi, itd, itp. Po pracy wraca mąż i oczywiście wiem, że jest wielu cudownych mężów, którzy z niesamowitym entuzjazmem wyręczają umęczone mamy w obowiązkach związanych z opieką nad niemowlęciem, lecz jest również liczna rzesza mężów, którzy przychodzą z pretensjami, że "przecież siedziałaś cały dzień w domu, a tu tylko zupa na obiad" i oczekują na gorący seks podczas gdy żonie oczy same się zamykają i generalnie po kilku krytycznych uwagach ze strony męża mają go raczej ochotę zdzielić patelnią.
Piszę to dlatego, że moim zdaniem - jakie by nie były wyjątki, jakich wspaniałych facetów mają niektóre z nas - facetowi jest łatwiej znaleźć sobie odskocznię, jego życie zmienia się w mniejszym stopniu, jemu łatwiej jest odpocząć od tego całego stresu, idzie do pracy, spotka się z kolegami na piwku. I cóż robi mąż Lulilaj - zamiast jakoś pomóc, wesprzeć żonę, on wybiera łatwą opcję rozrywki w ramionach jakiejś dz...ki. No niestety ja dla tego zrozumienia nie znajduję.
Dlatego Lulilaj, jeżeli kochasz swojego faceta to bądź z nim, ale jako kobieta BŁAGAM nie szukaj winy w sobie ("bo ja go zaniedbałam"), wiesz bardzo bym nie chciała, żebyś pewnego dnia zaczęła myśleć, że jego zdrada jest Twoją winą (wiem, jak czasem można się zakręcić we własnych myślach). Jego zdrada jest wyłącznie jego winą i powinien mocno się napracować, żeby tę winę naprawić. Życzę Ci wszystkiego dobrego.

ojjjjj :tak::tak::tak: ja tak mialam po pierwszym porodzie...na szczescie moj M. sie naprawil i teraz przy drugim dziecku jest poprostu super.... :happy:
 
reklama
Kinga, ja też przy drugim dzieciaczku zauważam poprawę - mój mąż już przestał uważać, że gdy tylko przekracza próg domu, ja chcę się nim "wysługiwać" (gdy np. prosiłam go, żeby potrzymał małego podczas gdy ja podgrzewałam mu obiad...). I już nie słyszę protestów po moim haśle "idziemy kąpać". Aha, no i teraz częściej wybiera wieczór w domu niż imprezy z kolegami, co kiedyś doprowadzało mnie do łez, bo potrafił przyjechać z pracy ok. 20 i od razu ruszyć na piwko, a wracał ho ho ho nie wcześnie....
Kiedyś ktoś mi powiedział, że urodzenie się dziecka to jest największa próba dla związku. Wtedy uważałam, że to jakaś bzdura bo przecież dziecko "związuje ze sobą parę", "scala małżeństwo" i takie tam. Owszem - ale na początku naprawdę pojawienie się dzieciaczka jest wielką próbą...
 
Kiedyś ktoś mi powiedział, że urodzenie się dziecka to jest największa próba dla związku. Wtedy uważałam, że to jakaś bzdura bo przecież dziecko "związuje ze sobą parę", "scala małżeństwo" i takie tam. Owszem - ale na początku naprawdę pojawienie się dzieciaczka jest wielką próbą...
zgadzam się zgadzam:tak:
mój z początku jak Mały sie urodził to też wymigiwał się od obowiązków z nim z związanych (zwłaszcza od pieluch;-)) twierdząc że ja to robię lepiej...uparłam się i co?dzis Przemo woli kąpiele z tatą, a i M potrafi doskolane zorganizować dzień tak zebi i nasza owieczka była cała i obiadek gotowy;-)
 
mądrze dziewczyny piszecie,u mnie było podobnie....pierwsze kilka miesięcy poprostu trauma jakaś wydawało mi sie że wszystko jest na mojej głowie a D nawet nie myślał młodego przewinąć....rano szedł do pracy a po wracał z myśla o pysznym obiadku,usmiechnietej żoneczce i rozkosznym niemowlaczku.....hahaha wiadomo jak jest....porozmawialiśmy,ustaliliśmy co nie co i od razu zrobiło sie przyjemniej:-)Mysle że to też dla faceta ważne żeby go tak nie odsuwać od dziecka bo naprawde może się czuć niepotrzebny,mój nie raz wspominał że czuł sie jak maszynka do zarabiania kasy....
 
Kazda zdradzona kobieta kiedys ufala swojemu mezowi (zreszta odwrotnie tez - nie tylko mezczyzni zdradzaja). Bardzo czesto wlasnie bezgranicznie. Gdyby tak nie bylo zadna nie wyszlaby za maz.
Czesto to ta ufnosc jest naszym wrogiem. Kiedy czlowiek jest tak bardzo pewny swojego partnera to w pewnych sprzyjajacych okolicznosciach pozwala sobie na jego zaniedbanie. A to moze doprowadzic do zdrady.
Po wielu latach z tym samym partnerem wielu ludzi czasem calkiem niewinnie fantazjuje o flircie. Kobiety zazwyczaj na tym poprzestaja. Mezczyzni maja nieco mniejsze poczucie lojalnosci i czasem posuwaja sie nieco dalej. A tylko dlatego, ze oni do sexu nie potrzebuja emocji. Przecietny facet rozdziela sex i kochanie sie. Do kochania sie potrzebna jest ukochana zona. Do sexu nie. Sex jest rodzajem wyladowania emocjonalnego (w ich mniemamiu), do ktorego potrzebna jest wlascicielka "otworu". Nic poza tym nie musi z nia laczyc. Do kochania sie potrzebana jest kobieta, ktora sie kocha, o ktorej sie mysli w czasie zblizenia, z ktora chce sie "dojsc" razem, z ktora potem sie o tym rozmawia itd. Caly wachlarz emocjonalny. Ten wachlarz jest tylko jego i jej.

Zawsze pisze, ze "wiekszosc", "niektorzy" itd a unikam slowa kazdy. Ale to dlatego, ze nie znam wszystkich mezczyzn. Ale w calym moim zyciu nie spotkalam jeszcze faceta, ktory wiedzialabym, ze nie zdradzi NIGDY. Przez cale moje dorosle zycie (a mam juz prawie 40 lat) , zarowno prywatnie, jak i zawodowo mialam doczynienia z baaaaardzo wieloma mezczyznami. Nie mowiac juz nawet o moich prywatnych z nimi doczynieniach ( tego "jedynego" spotkalam dopiero w wieku 30 lat, wczesniej bylo wiele prob!) tylko moje zawodowe pozwalaja mi twierdzic, ze troche ich znam. Przez wiele lat moja praca wiazala sie z kontaktem z mezczyznami i wieloma podrozami sluzbowymi w ich towarzystwie. Wraz z nowym projektem zmienial sie sklad "zespolu". Wiec troche sie ich przewinelo. Przez kilka lat tez dodatkowo prowadzilam terapie w roznym zakresie. Tu tez wiekszosc pacjentow to byli mezczyzni. Nasluchalam sie tyle, ze chyba juz mnie nic nie zdziwi. Kiedy widzialam facetow wlasnie z okolicznosciach sprzyjajacych nie moglam uwierzyc, ze to ci sami faceci, ktorych widzialam na roznych imprezach w towarzystwie rodziny. Nie raz nie wytrzymalam i pytalam dlaczego tak postepuja, czy maja problemy rodzinne...ZAWSZE slyszalam mniej-wiecej to samo - ze rodzina to swietosc, a to tylko zabawa. A zona nigdy sie o tym nie dowie! I tak ich zony nadal mogly ufac swoim mezom......
Spotkalam natomiast podczas terapii facetow, ktorzy nie zdradzili nigdy. Ale nie dlatego, ze nie chcili czy o tym nie mysleli. Poprostu mieli silne hamulce, ktore z czasem stawaly sie coraz slabsze....Zakazany owoc kusi bardzo. Im dluzej sie o nim fantazjuje tym bardziej sie go pragnie. I tym wieksze jest ryzyko, ze sie w nim zasmakuje. Tylko, ze znowu wszystko zalezy od okolicznosci.....
Mimo wszystko wierze, ze madra kobieta potrafi utrzymac przy sobie mezczyzne i zminimalizowac ryzyko. Potrafi stworzyc warunki na szczesliwy zwiazek zarowno dla siebie, jak i dla swojego partnera.
Wiere, ze duza czesc facetow nie zasmakowuje w zakazanym owocu i znajac jego gorzki smak odrzuca sama mysl o nim. Wtedy staja sie wiernymi partnerami. Czasem wtedy wziazek staje sie silniejszy, trwalszy, szczerszy......pelniejszy.

Aniu25 - Kazdy ma prawo do wlasnego zdania. Oczywiscie Ty tez. Ale wazne jest w jakim tonie jest ono wypowiadane. Wazne jest tez, aby to zdanie umiec wypowiedziec tak, aby nikogo personalnie nie skrytykowac, bo on tez ma prawo sie wypowiedziec. Czy nam sie podoba czy nie. Dyskusja to pojedynek argumentow a nie personalne ataki i doszukiwanie sie w tekstach innych tego czego tam nie ma. Trudno tez komentowac cos, co nie zostalo napisane.

Pozdrawiam
 
.

Aniu25 - Kazdy ma prawo do wlasnego zdania. Oczywiscie Ty tez. Ale wazne jest w jakim tonie jest ono wypowiadane. Wazne jest tez, aby to zdanie umiec wypowiedziec tak, aby nikogo personalnie nie skrytykowac, bo on tez ma prawo sie wypowiedziec. Czy nam sie podoba czy nie. Dyskusja to pojedynek argumentow a nie personalne ataki i doszukiwanie sie w tekstach innych tego czego tam nie ma. Trudno tez komentowac cos, co nie zostalo napisane.

Pozdrawiam
Muszelko jeżeli poczułaś się zaatakowana(?)moją wypowiedzią to przepraszam.Nie to miałam na celu, a ton moich wypowiedzi?no cóż jestem osobą reagującą emocjonalnie, myślę jednak że regulaminu forum nie złamałam.Trudno jest jednkaże nie odnosić się do kogoś personalnie jeżeli wątek dotyczy konretnego przypadku, konretnej osoby...
a co do doszukiwania się w tekstach czegoś czego w nich nie ma to już chyba nie do mojej osoby bo nie ja napisałam że jestem "lepsza" bo jestem pewna że mąż mnie nie zdradzi
Piszesz wiele mądrych rzeczy, które na pewno warto przeczytać i którym warto poświęcić chwilę,ale ja zostanę przy swoim zdaniu
jak napisała Kinha niektórzy faceci zostali wychowani w tym a nie innym przekonaniu i nie są zdolni do zdrady pdobnie jest zkobietami, dla mnie nie ma gorszej rzeczy niż zdrada i byc może dlatego tak emocjonalnie reaguję...nie wiem...ale wiem,że gdyby mój mąż dopuścił się zdrady to nie wahałabym się ani chwili....
również pozdrawiam
i tak na zakończenie - ja absolutnie nie krytykuje zdradzonych tylko jeżeli już kogoś to zdradzających, bez wzgledu na to czy są to mężczyźni czy kobiety...
 
Ostatnia edycja:
Aniu25 - Ja tez jestem bardzo impulsywna i dlatego MUSZE bardzo uwazac na to co pisze do roznych osob. Szczegolnie jesli, w moim mniemamiu, nie maja racji. Bardzo latwo przekroczyc granice dobrego tonu. Cos o tym wiem :sorry: Piszac cos do kogos warto zwrocic uwage na to, czy oby napewno nasze intencje sa jasno napisane, bo jesli nie, to juz nasza wina, kiedy sa mylnie odczytywane. Ludzie nie jasnowidze - jesli niedoczytaja to skad maja wiedziec co mamy na mysli. W impulsywnosci jest ten haczyk, ze latwo jest zostac zle zrozumianym.
Dosc ryzykowne tak personalnie podchodzic do problemow obcych ludzi, ktore nas nie dotycza , i z ktorymi nie ma sie wlasnego doswiadczenia. Latwo wtedy popelnic blad lub wlasnie zostac zle zrozumianym.
Cyt."a co do doszukiwania się w tekstach czegoś czego w nich nie ma to już chyba nie do mojej osoby " A jednak napisalas wczesniej do mnie, ze uwazam, ze skoro moj maz mnie zdradzil to wydaje mi sie, ze wszyscy tacy sa.
 
zanim jeszcze muszelka cokolwiek napisała chcialam wasnie powiedzieć ze łatwo jest powiedzieć - zostaw go, zdradził Cię - ale zycie nie jest czarno - białe - ma równiez rózne odcienie szarości (nasze wahania, rozdracie)- trzeba przezyć taką sytuację - bo w takiej chwili - "nigdy nie wybaczę zdrady" nabiera innego znaczenia - człowiek ma w głowie wspolne lata, cele, marzenia, dzieci - i jezeli jest skrucha, poczucie winy, chęć naprawienia wszystkiego - to trzeba dać szansę- i powiem ze wynika to z pewnej dojrzalości (oczywiście nie mowie ze kto myśli inaczej jest niedojrzaly:tak:), trzeba mieć poczucie ze człowiek nie jest nieomylny, ze błądzi - taka swiadomośc pomaga (bynajmniej mi)

przezyłam kiedyś "podejrzenie" zdrady - oczywiście czysty przypadek, który postawił mnie na baczność i być może w porę zadzialalm rozmową - ale ile nerwów, płaczu, i braku zaufania przezyłam to moje- drzenie gdy przychodził jakiś sms - nigdy tego nie zapomnę- przez długi czas mialam właczony "kontroling" i powiem ze z perspektywy czasu sama widzę ze to było chore - doprowadzilo to do kryzysu (zeszły rok) - oboje uderzyliśmy o dno - dzis to juz tylko wspomnienie, które mam nadzieję ze umocniło nas, naszą rodzinę - zmieniłam się ja - zmienił się on:tak: - ja znam swoją wartość, to ze mamy wspaniałe dzieci - - i cokolwiek na boku to świadomy wybor drugiej osoby - jego strata- ja sobie radę dam!



muszelko z tym co napisalaś zgadzam się w 100%
lulilaj - obyście wyszli z tego jeszcze mocnniejsi - waro dać szansę
 
reklama
Aniu25 -Piszac cos do kogos warto zwrocic uwage na to, czy oby napewno nasze intencje sa jasno napisane, bo jesli nie, to juz nasza wina, kiedy sa mylnie odczytywane. Ludzie nie jasnowidze - jesli niedoczytaja to skad maja wiedziec co mamy na mysli. W impulsywnosci jest ten haczyk, ze latwo jest zostac zle zrozumianym.
.

tak na zakończenie - ja absolutnie nie krytykuje zdradzonych tylko jeżeli już kogoś to zdradzających, bez wzgledu na to czy są to mężczyźni czy kobiety...

no widzisz..jedno zdanie, a tyle przekazu;-) ja właśnie zrozumiałam z twoich postów, że atakujesz dziewczyny, że mimo wszystko chcą ratować swoje związki i wyrażają chęć wybaczenia mężowej zdrady, a ty byś tego nigdy nie zrobiła i byłby to definitywny koniec twojego związku, bo oboje z mężem wiecie na czym polega małżenstwo i dla was instytucja małżeństwa coś oznacza, i wobec tego mąż nigdy cię nie zdradzi....
 
Ostatnia edycja:
Do góry