reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Znasz to? Dzień ledwo się zacznie, a Ty już masz na koncie przebieranie w półśnie, mycie części do laktatora i gorączkowe poszukiwania smoczka pod kanapą. Jeśli w tym chaosie marzysz choć o jednej rzeczy, która ułatwi Wam codzienność – weź udział w konkursie i wygraj urządzenia Baby Brezza, które naprawdę robią różnicę! Biorę udział w konkursie
reklama

Mamy majowe 2009

Joannn i Aga_k_m,
pocieszę Was, że u mnie już koniec 37.tygodnia i jeszcze lekarka powiedziała, że Maluszek będzie raczej przed terminem, dlatego tak mnie pogoniło z tymi przygotowaniami. Ale Wy macie jeszcze troche czasu


ale ja też już bym chciała mieć wszystko przygotowane!!! Tylko z moim M to ciężko z czymkolwiek:angry:.. a ja durna zawsze go pytam o zdanie - i przez to wychodzą te długie postoje czasowe.. ehhh..
 
reklama
Przeczytalam o tych mieszankach sledzi + galaretka i mam odruch wymiotny.... strasznie nie lubie sledzi. W calym moim 24-letnim zyciu zjadlam moze 2 razy, ale wtedy kiedy bylam pijana. Kiedys moja matka miala sklep rybny i miala taka salatke "Przysmak gajowego" Co ja przezylam pracujac tam! Normalnie zapach mialo taki jak grzybki duszone, bo to bylo z grzybami i troche kapustki no i oczywiscie sledzie! Kiedys nie wytrzymalam, stwierdzilam, ze jak tak ladnie pachnie to moze faktycznie sledzi nie czuc w tym. POMYLKA byla i baaaaaardzo szybko bieglam to wypluc.
A jak jeszcze pomysle o sledziach i czyms slodkim.... WYBACZCIE koneserzy sledzikow. BLE! Aczkolwiek np. rolmopsy czy bismarki w occie bardzo ladnie wygladaja w sloiczku.
 
a ja zawsze lubiałam śledzie..ale w ciąży raz tylko próbowałam zjeść i mnie odrzuciło....jak te nasze smaki się zmieniają:baffled:
 
nina Przyznaje zmienia sie niekiedy nie do poznania. Ja np. bardzo zadko jem slodycze, chyba ze ktos mi je pod nos podstawi. W sklepie nie mam jakiejs silnej potrzeby ich kupowania, nawet chipsy ostatnio kupilam, ale to bylo jakis moze drugi raz w calej ciazy.... Najbardziej chce mi sie warzyw, owocow, pic wody gazowanej zwyklej.... Hm... Ostatnio popijam takie biedronkowe capuccino, bo w nim nie ma kawy, a sam ekstrakt. Strasznie mi wstyd, ze jakis czas bylam twarda i nie pilam kawy, jakos teraz nie jest mi latwo odmowic sobie.... WSTYD! Dlatego z dwojga zlego pije to biedronkowe cudo, ma tylko zbozowa kawke wiec jest niegrozne.
 
Malgoss znalazlam cos takiego:

sklad masy serowej wyglada tak:
60 dag białego sera
kostka masła
¾ szklanki cukru
3 żółtka
galaretka truskawkowa

a wykonanie tego tak:
Masło utrzeć z żółtkami, dodać cukier i zmielony 2 razy ser. Następnie dodać tężejącą galaretkę truskawkową rozpuszczoną w 1 szklance wody. Masę wyłożyć na biszkopt.

Czyli wychodzi na to, ze na 60 dag sera trzeba dac jedna galaretke rozpuszczona w szklance wody.
To tak na kg sera (co u mnie musowo, bo bedzie w sam raz dla taty i meza) trzeba dac dwie rozpuszczone w dwoch szklankach wody.
Chociaz powiem Wam, ze ja jakos nie mam zaufania i zawsze biore mniej wody, zeby galaretka mocniej wiazala. Fakt, ze trzeba sie namieszac, zeby sie rozpuscila, ale pewniejsze jest, ze masa sie scisnie ladnie.
 
Narazie znow powiem papa, bo prasowanie jest w toku, tak wiec musze sie zmolescic ;-)


A co do tego zelazka za oknem, to ona mieszka na parterze we wlasnym domku, wiec daleko nie lecialo i zaden ludz tez nie dostal.
A dodam Wam jeszcze dla smiechu reakcje jej tesiowej... Hahaha.... Bo to wogole bylo tak, ze zelazko stalo pionowo, nie ze na ciuchu zostalo. No, ale na desce jednak byla koszula meza... No i zaczelo sie wszystko palic. Deska, koszula troche potem cieklo z zelazka na dywan, z dywanu na podloge... Wiec ta wpadla, krzyku narobila i wywalila za okno... A tesciowa wchodzi: "Ojej, Kasia, ale szkoda tej koszuli Jacka. Ja ja tak lubilam!" Wiecie nie wazne, ze dom by sie spalil, wazne, ze koszula synusia sie zniszczyla. Dodam, ze ona taka wazna (koszula), bo synus od mamuni ja dostal. :-D
 
Kochane nie nadrobie Was teraz! Popatrzyłam tylko na list dzieciaczków majowych i nie widze nikogo nowego, co by pogratulować :happy2:

Ja chciałam tylko powiedzieć, że moje słoneczko jest już ze mną w domku! Jak będę miała więcej czasu to opisze więcej :happy2:

Chłopiec, 54 cm, 3100g. :laugh2: mój synuś - urodzony 22.04. o godzinie 7.30 nad ranem :rofl2:
 
reklama
Do góry