siemanko laski
Niestety nie udało mi się wczoraj opisać porodu (chociaż już zaczęłam ) bo młodemu "wyskoczyły" w nocy niespodziewane owsiki,więc go zebrałam w pidżamie i pojechaliśmy na ostry dyżur...
Dzisiaj od rana walczę z nawałem mlecznym i jak na razie przegrywam...boli,piecze i twardnieje...ale to ponoć opuchlizna,która zniknie po paru dniach a występuje zawsze przy zmianie siary na mleko...zobaczymy
Muszę Wam powiedzieć,że wczoraj zjadłam bigos...małej nic nie jest.Po powrocie ze szpitala zjadłam rybę po grecku...też nic.Cały czas jem owoce-banany,jabłka,mandarynki,gruszki,kiwi...co się da...i nic się nie dzieje.Piszę Wam o tym,żebyście wiedziały,że sprawdziłam
jola,nie ma sensu zadręczać się pępowiną bo to nie tak,że nikt nie zauważy...jeśli dziecko jest owinięte pępowiną i jest ona krótka(co jest rzeczywiście niebezpieczne) to na ktg przy skurczach powodujących obniżanie się główki,tętno dziecka spada zwykle poniżej 90ud\min i żeby nie było paniki-podczas skurczu ZAWSZE spada tętno dzidzi ale nie tak drastycznie.
Natomiast jeśli pępowina jest długa,to po porodzie główki zdejmuje się ją z szyi dziecka i jest ok.
Kaja,no muszę Ci powiedzieć,kochana,że Twoja teoria o piciu może być prawdą...ja wypiłam pół szklanki piwa w sobotnie popołudnie a nad ranem jechałam na porodówkę...wyciągajcie wnioski he he