reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Znasz to? Dzień ledwo się zacznie, a Ty już masz na koncie przebieranie w półśnie, mycie części do laktatora i gorączkowe poszukiwania smoczka pod kanapą. Jeśli w tym chaosie marzysz choć o jednej rzeczy, która ułatwi Wam codzienność – weź udział w konkursie i wygraj urządzenia Baby Brezza, które naprawdę robią różnicę! Biorę udział w konkursie
reklama

1 DZIECKO PO 30-STCE

Gatto to faktycznie jakoś tak zamotanie :confused2::eek:u Nas chociaż z jednym prościej ;-)
katiuszka my w domu sylwka i właśnie na dolnym śląsku( k/Jeleniej Góry ) z 3 siostrami (Karoliną "moją małą" 16 lat ,Julianną 20 lat i jej chłopakiem Adasiem i Marcelkiem(2,5) :-) i Gosią 24 lata i Tomkiem jej mężem i Agaciną (2,5)

ze względu na dzieci zostajemy w domu ,mój M chciał gdzieś iść na bal ale w końcu zostaliśmy przy domówce ,nie mamy znajomych bez dzieci i każdy już razem z maluchami spędza :sorry:
 
reklama
zuzanka większość moich znajomych, czy tu czy w Polsce też w tym roku spędza Sylwestra na domówkach:tak: taki trend czy co?;-) Ale to prawda, jak się ma dzieciaki to już trudniej gdzieś wyjść, bo to zaraz trzeba opiekunkę szukać itp.
Matko jak mi się nie chce za cokolwiek zabrać:no: niech mi ktos da porządnego kopniaka na rozpęd:-D byle nie Julek w brzuch!!!!;-)
 
my na sylwestra tez w domu siedzimy,!!kompletnie nie mamy ochoty isć gdziekolwiek....serio!!!a,poza tym,nie mamy takiego ciśnienie,ze koniecznie trzeba gdzies iść,pobalowac itd...nie wcale nie mamy tak!!!Adamowi się nie chce iść nigdzie,mi tez nie...spoiedzimy sobie w domu i już:-)
 
Zuzanka mowilam, ze troche skomplikowane to wszystko. Wloska biurokracja na pierwszym miejscu w swiecie hehehe

A ja domowki lubie, jakies takie we wlasnym gronie sa fajne, natomiast takich wielkich spedow czy bali juz nie.

Katiuszka a daj se spokoj, nie rob nic, w koncu jestes na zasluzonym wolnym!!!!!!!!!!!!
 
Gatto według mnie domóweczki ze znajomymi,fajne towarzystwo też są najlepsze!!!;-)...też marzy nam się sylwester w górach........ehhhh może za rok nam się uda!!i pojedziemy/!!!:-)
 
aha dziewczyny...przypomniałam sobie co miałam Wam napisać, jeszcze przed świętami, ale jakoś stwierdziłam, że to nie jest historia na wesoły czas bożonarodzeniowy...Dzień przed wigilią dowiedziałam się okropnej historii. Kilka lat temu, gdzies na początku mojej pracy jako niania, pracowałam u takiej rodziny z Cypru. Super rodzinka, 5 chłopców i ostatnia córeczka. Pilnowałam właśnie tej małej, zanim poszła do szkoły. Ta rodzina miała jeszcze dziewczynę do sprzątania i właśnie ta dziewczyna odnalazła mnie na facebooku i opowiedziała mi co tam się stało. Jeden z tych chłopców (teraz miał już 24 lata) pojechał w sierpniu na wakacje do Tajlandii. Miał być 10 dni, ale w dzień wylotu stwierdzili z kolegami, ze jest tak fajnie, że przedłużą sobie pobyt o 4 dni. I własnie w dzień planowego wylotu wieczorem poszli na dyskotekę mieszczącą się na plaży. Bawili się do samego rana, dwóch jego kolegów wyszło pół godziny przed nim, on z kimś tam został. I wtedy wybuch pożar instalacji elektrycznej. Większość ludzi zdołała uciec, dużo było rannych, zatrutych dymem, a 4 osoby spaliły się żywcem i on był w tej czwórce...Później okazało się, że ta czwórka bawiła się na jakimś balkonie, z którego nie mieli drogi ucieczki...Ten chłopak Michael zdażył jeszcze zadzwonić do tych kumpli, ż którymi tam się bawił i powiedział, że jest w samym środku pożaru, że nie ma stąd ucieczki i że bardzo ich kocha i rodzinę...i kontakt się z nim urwał. Za dwa dni jego starszy brat polecial do Tajlandii, zeby pomóc policji go szukac, bo mieli jeszcze nadzieję, że może jest w jakimś szpitalu,albo zaginął...ale po dwóch dniach zidentyfikowali go po karcie od dentysty...Ja byłam w takim szoku jak się dowiedziałam, ze nie mogłam zasnać, jak usnęłam to śnił misię on, jego mama, bracia...masakra!!! Ta dziewczyna, która mi to opowiadała, przesłała mi linki do stron opisujących tą tragedię, w tym na youtube, gdzie jego koledzy i rodzina zrobili taki jakby klip z podkładem muzycznym i jego zdjęciami...no wyłam przy tym przeokropnie...Straszna historia...to wszytsko jeszcze potęguje to, że gdyby wsiadł w ten cholerny samolot, a nie przedłużał pobyt pewnie by żyl...to samo...mógł wyjśc te pół godziny wczesniej...Ale teraz to można sobie gadac...A do tego ta rodzina...w ogole ludzie z Cypru, Turcji sa bardzo rodzinni, oni sę trzymają razem, tam się wszystkie posiłki spędza przy stole razem, gadają, śpiewają, ucztują, no po prostu czuć, ze zabili by się jeden za drugiego...a tu taka tragedia, zginął najmłodszy z braci...reszta podobno do tej pory jest pod opieką psychologów, mają terapie...
Sorry, że opisuję taką smutną historię...ale powiem Wam, że czasem dobrze jest czegoś takiego posłuchac, dowiedzieć się...człowiek wtedy sobie uświadami, że nasze błahe rzeczy, problemy, które dla nas czasem wydają się wielkie, tak naprawdę nic nie znaczą. Nie ma sensu rozbijać się za czymś za wszelką cenę, trzymać urazy,pretensje az po grób...w obliczu takich tragedii człowiek otwiera sobie oczy i zaczyna doceniać to co ma...to taka moja refleksja bożonarodzeniowa;-)
A to jest link na youtube..gdyby któraś chciała oglądać...
In loving memory of Michael Tzouvanni - YouTube
http://www.youtube.com/watch?v=xpXFhxgJoSA
 
Ostatnia edycja:
my nie byliśmy na balu chyba ze 4 lata i mi się już chce iść na gotowe a później wstać i wyjść bez zamartwiania się o sprzątanie itd ,bo ja wiecznie sama zostaje ze wszystkim i już mam dość !:sorry:

a towarzystwo ,w którym będziemy nie ma lepszego do posiadówek :tak:ja i mój M lubi towarzystwo moje w sensie rodzeństwo :D a z moim bratem to się czasem rozstać nie mogą :laugh2:" papuszki "
katiuszka no historia nie zła :-(
 
Ostatnia edycja:
O kurcze, faktycznie ale historia! Wiesz tak mi sie przypomnialo jak kiedys znajomy ksiadz nam opowiedzial bardzo podobna historie, od tak jakby drugiej strony.

Byla powodz. Facet siedzial w domu i stwierdzil, ze sie z niego nie ruszy, bo wierzy, ze mu Bog pomoze jak bedzie sie modlil. Przechodzil sasiad, zapukal i mowi: Chodz, bo woda rosnie, idziemy wszyscy w gory, tam bedziemy bezpieczni.
Facet mu odpowiedzial, ze bedzie sie modlil i wierzy, ze Bog mu pomoze.
Woda rosla, facet wszedl na pietr. Przeplywali strazacy szukajac kogos, kto potrzebuje pomocy i znajdujac faceta mowia: wchodz do lodki, zabierzemy cie stad w gory, gdzie bedziesz bezpieczny. Facet im odpowiedzial ta sama spiewka, ze jest wierzacy i bedzie sie modlil, Bog go na pewno uratuje.
Woda rosla, facet wlazl na dach. Przelatywal helikopter, zrzucil line i ratownicy wolaja, zeby sie wspinal, oni go zabiora w bezpieczne miejsce. facet odmowil stara spiewka.
Woda rosla. Facet sie utopil. Stanal przed Bogiem i pyta: Boze, czemu mnie nie uratowales???? A Bog mu odpowiedzial: 3 razy wyslalem ci pomoc, a ty za kazdym razem odmowiles.

To tak na przemyslenie poswiateczne.
 
ufff ale zapodałysmy ciężki temat:-(
Gatto ...no coś w tym jest....może analuzując Twoją historę, Bóg Michealowi też wysyłał takie sygnały...mógł wrócić jak planował...mógł wyjść z kolegami wcześniej...ale kto to teraz wie....fakt jest taki, że super chłopak zginął w głupi, tragiczny sposób...
Dobra, idę obiad gotować....Mam w planie zupę-krem z porów, a na drugie zero weny:sorry: co Wy dziś gotujecie? pewnie zjadacie wszystkie pozostałości po świętach, nie? U nas wszystko już zostało pochłonięte:tak: włącznie z ciastami, które co roku zostawały aż do Sylwka, a później lądowały w koszu. A w tym roku jakoś "samo wyszło";-)
Kurcze...myślę co tam u Aleksis:sorry: ciekawe co jej polski ginek powie...oby było wszystko dobrze...
Aaa i kok.o dziś wizytuje:tak: czekamy na wieści:tak:
Ja się na chwilę żegnam, idę ten obiad zacząć, bo jak tak dalje pójdzie, M. wróci o 18, a ja dalej na kompie:-D
 
reklama
Ahoj kobitki:-) Witam sie poświatecznie z pracy :zawstydzona/y: Miałam taki młyn w robocie ze nie miałam kiedy się z wami kawusi napić :wściekła/y:
Ale nadganiam teraz :tak:
Brzuch nadal boli jak na @, latam do kibelka i sikam co chwila i zagladam czy mnie nie zalewa :no:
Masakra jakaś :zawstydzona/y:

Ani@k a ty kochana gdzie sie podziewasz :confused::confused:




Ciekawe co u Aleksis?

Zuza
a jak tam twoje plamienia ?

Czekam na wieści wizytującej Kok.o:tak:

 
Ostatnia edycja:
Do góry