witam się ja :-)
w końcu wróciłam do świata żywych

Przespałam całą noc, rano mnie głód obudził, więc wszystko wraca powolutku do normy. Połowa wtorku i środa, to był jakiś koszmar!!!! takie nerwy,że szok!!!! Ale od teraz koniec z pokazywaniem jaka ja to jestem silna, odporna itp. Niby cały czas czułam się dobrze, poza tymi krótkimi mdłościami, wydawało mi się, że mam tyle samo sił co wczesniej, robiłam dokładnie to samo jak przed ciążą....może organizm w końcu się zbuntował i chciał mi pokazać, że mam wystopować??? Wiem, że ciąża to nie choroba, trzeba w miarę normalnie funkcjonować, ale jak się trochę o siebie zadba i będzie się trochę egoistą dla siebie, to tylko wyjdzie to na zdrowie

Tak więc moje postanowienie, jak się tylko słabiej poczuję, już na łożko;-)w pracy załatwiłam sobie zastępstwo, jak coś tylko nie tak, zaraz biorę dzień, dwa wolnego. Jak zadzwoniłam wczoraj do pracy i powiedziałam co się stało, to od razu kazali mi brać wolne ile chcę i wrócić jak już całkowiecie się będę dobrze i pewnie czuła. Sami mi powiedzieli, żeby absolutnie nic nie dźwigać, najwyżej butelkę wody mineralnej, dzieci nie wolno mi nosić (hahaha już dawno ich nie noszę;-)) ale miło, że tak o mnie dbają:-) Uspokoiłam się bardzo, bo wiadomo,że człowiek martwi się tez o pracę, bo póki się pracuje, wszystko jest jak przed ciążą, to ok. Ale jak się zaczynają problemy, to już pracodawcy może się to nie spodobać. Ale póki co, wszystko układa się w miarę dobrze:-) Jutro skoczę na mały przegląd do mojego ginka, mam nadzieję, że Dzidziol ma się dobrze i dopiero wtedy odetchnę pełną piersią:-)
U nas dalej upały

od jutra trochę ma się ochłodzić...ale dalej ładnie, słonecznie

Fajnie, jak słońce świeci, to człowiek od razu lepiej się czuje...przynajmniej ja tak mam

Olimpiada prawie już ruszyła, oficjalne otwarcie w piątek, ale od wtorku w mojej okolicy już utrudnienia w ruchu drogowych. Jeden pas ruchu(ten autobusowy) teraz jest przeznaczony dla sportowców, VIP-ów, działaczy sportowych itp. Korki się tworzą przez to niemiłosierne. Wczoraj dwie ulice od mnie biegli ze zniczem olimpijskim na stadion Wembley. Nie wiem czy Wam pisałam, że mieszkam blisko tego stadionu, ode mnie z ogródka widać go i jak są koncerty, to u nas to słychać;-) Podobno wczoraj przejechac ulicami w tej okolicy graniczyło z cudem! dobrze, że zostałam w domu, pewnie siedziałabym ze dwie godziny w autobusie

Takie imprezy są fajne, jak się ogląda w telewizji, ale jak sie blisko mieszka, to same problemy z tym...no ale co poradzę?
Uciekam na śniadanie, jeszcze tu wrócę

:-)
Pozdrowienia z upalnego Londynu!!!! i fluidki przesyłam...
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~