reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

......Aniołkowe MAmy......

Nati w takim razie ja nie chce być dobra, ja chce swoje dziecko tu na ziemi, tak bardzo za nim tesknie....tak bardzo że czasem brak mi siły na dalsze zycie i mysle tylko o tym by z nim być, jest mi tak bardzo cięzko....czasami idąc do pracy modle sie o wypadek, żebym zgineła i była już z moim synkiem, dopiero mineło pół roku a co bedzie później? jak dalej z tym żyć? nigdy nie zobaczę jak dorasta, jak idzie pierwszy dzień do szkoły, jak poznaje dziewczyne, czy bierze ślub, nie poznam jego przyjaciół, jak ja nie nawidzę za to Boga....nie nawidze go!
 
reklama
Bibiana- ja też nie widzę w tym sensu i logiki... I też się z tym nie godzę. Po tym czasie od odejścia Piotrka muszę sobie to jakoś tłumaczyć, ja się z tym nie pogodziłam, że Go nie ma. Tracę Go każdego dnia co raz bardziej, jego pierwsze i kolejne urodziny, pierwsze kroki, słowa... Widziałam Go jeden, jedyny raz, to tak mało, nie mam prawie nic oprócz miłości i kilku zdjęć z usg... Staram się pielęgnować wspomnienia, ale jest ich tak niewiele. Nie pocałowałam Go w stópki, rączki, nie pogłaskałam po brzuszku choć od początku ciąży tego pragnęłam i marzyłam o tym. Mogłam tylko pocałować go w buźkę, pogłaskać o policzku i wyszeptać jak bardzo Go kocham. Życie jednak toczy się dalej i skoro jestem tu i teraz to znaczy, że jeszcze nie czas na mnie. Nie cofnę czasu i tego co się stało. Wiem jaki ogromny ból nosisz w sercu, wszystkie czujemy to samo, bo przecież gdyby z bólu po śmierci dziecka można było umrzeć to pewnie mnie ani Was już tu nie było.

Musimy być dzielne, Ty też musisz!!! Bo masz dla kogo żyć! Dla Filipa, męża i Waszych przyszłych dzieci. Masz siłę by temu sprostać, pamiętaj, że Twój Anioł patrzy na Ciebie. Dla nas to są lata w oczekiwaniu na spotkanie w niebie, dla Niego i innych Aniołków to tylko mgnienie. Bo przecież w porównaniu z wiecznością... te lata to chwila.
Życzę nam wszystkim wiele sił, których potrzeba w codziennym życiu by każdego ranka wstawać z nową nadzieją na lepszy czas, mniejszy ból...
 
Ja wiem, ze muszę być dzielna....ale czasem przychodzi taki dzień jak dziś....dociera do mnie to co się stało i nie umiem sobie poradzić....oprócz was nie mam nikogo z kim mogłabym porozmawiać, nie mam przyjaciół....tzn niby mam ale oni nie potrafią ze mną rozmawiać, wcale im się nie dziwie....mam w sobie tyle zaazdrości....

co jakis czas słyszę, że jaka ja to dzielna jak super sobie radzę....ale tak naprawdę ludzie nie wiedza jak my sobie radzimy, bo przy nich staramy sie zachowywać "normalnie" a tak naprawde serce nam peka gdy oni tego nie zauważają....albo nie chcą zauważyć, że my cierpimy i tak już zawsze bedzie....moja koleżaqnka mojej siostrze mówi że ona w takiej sytuacji by się załamała....ja sie czuję tak jakby ludzie mysleli, ze nic się nie stało, że ja nie cierpie, a przecież tak nie jest....
 
Ja nie lubię gdy ktos mi mówi, że bardzo dobrze się trzymam. Ostatnio usłyszałam od koleżanki, że świetnie sobie radzę, że jest duża różnica pomiędzy tym jak wyglądałam i się zachowywałam podczas naszego pierwszego spotkania po śmierci Olgi a tym jak wyglądam teraz. Nie wiem ale czy to nienormalne, że tydzień po pogrzebie dziecka nie byłam w stanie wyjść z domu czy się umalować? Odnoszę wrażenie, że ludziom wydaje się, że jeśli nie płaczę cały czas, wstaję z łóżka, nie chodzę w dresie z tłustymi włosami i bez makijażu to znaczy że czuje się dobrze. A jeśli przypadkiem zdarzy mi się zażartować to już wogóle jest rewelacja i znaczy że zapomniałam o śmierci mojego dziecka...:no: Myśle sobie, że ludziom wygodnie jest tak myśleć,do tej pory znali nas z innej strony i do takich nas się przyzwyczaili. Lepiej udawać, że jest już dobrze i wmawiając nam jak to sobie dajemy rade zabijają własne wyrzuty sumienia. W końcu nie muszą zmieniać swojego podejścia do nas skoro jest już jak dawniej. Każdy jest super mądry, wie co dla nas dobre, mówi nam jak się zachowywać, co robić. A skąd oni wiedzą jak my się czujemy, co siedzi nam w głowie, jakie mamy myśli, jak pęka nam serce na widok małych dzieci czy gdy ktoś wypowiada imię naszego ukochanego maleństwa?? Bo mądre ksiązki czytali czy interesujący program w tv widzieli?
A wręcz "zabawne" jest gdy ktoś mówi, że wie co czuje. Niby skąd? Nikt kto nie przeżył śmierci dziecka nawet nie jest w stanie wyobrazić sobie co czujemy.
A gdy padają jeszcze przykłady mające pokazać mi, że faktycznie wiedzą co przezywam to szlag mnie trafia. Ostatnio usłyszałam, że jedna z kolezanek, będąca w 5 miesiącu ciąży, wie co czuje bo w 3 miesiącu była w szpitalu na podtrzymaniu-ale nadal jest w ciaży i z pewnością urodzi pięknego dzieciaczka, a druga znowu stwierdziła że również wie ponieważ po urodzeniu syna źle się czuła psychicznie i nie miała na nic ochoty.... Nie ma co, super trafne porównania!
 
Bibiana ..""moja koleżaqnka mojej siostrze mówi że ona w takiej sytuacji by się załamała...."" ja takie teksty słyszę prawie codziennie albo,''że by się zabiła''- ale o czym by to świadczyło gdybym się zabiła???- o tym,że taka odważna byłam-***** prawda o moim tchórzostwie i niczym więcej. Muszę być silna dla Nicoli,dla mojego drugiego aniołka dla moich córeczek i dla tego dziecka które może jeszcze się pojawi w moim życiu. Ot i cała moja odwaga.
dasia82 u mnie wystarczyło,że wkleiłam zdjęcie z Zakopanego na fb i już zaczęły się komentarze jak ładnie wyglądam ,że niby uśmiechnięta w końcu-a ja zawsze uśmiech to od ucha do ucha miałam i oczy mi się śmiały a teraz ledwo skrzywiona i oczy smutne ale każdy widzi to co chce widzieć po prostu.
 
Nati87 pieknie ma Twoj Piotrus.. widziałam pomniczek jest sliczny:) ja pokaze wam zdjecia z grobka mojego małego... potem... bo teraz niestety musze leciec na zakupy obiadek zrobic do mojego syneczka pojsc i do pracy...kochany trzymajcie sie dzielnie...Nasze Aniołeczki napewno tego chca...

[*]
[*]
[*]
[*] dla NAszych wszytkich Aniołeczkkow
 
Nikt kto to przeżył nie jest w stanie powiedzieć jakby się zachował w takiej sytuacji. W moim otoczeniu "normalne" było, że nagle zniknęli nasi znajomi. Wszyscy się mnie bali, jakbym była zaraźliwie chora. Na szczęście nie zostawiła mnie moja przyjaciółka - to jej do tej pory wylewam łzy w rękaw gdy mam gorszy dzień. To ona powiedziała wszystkim, żeby nie pytali ale nie unikali mnie. A teraz wszyscy myślą, że zapomniałam. Że od kiedy urodziłam kolejne dziecko to nie wiem nawet co myślą. A mój synek istnieje istniał i istnieć będzie. I nie zmieni tego nawet jakbym urodziła dziesięcioro dzieci. Pierwsza rocznica śmierci mojego Aniołka to dzień urodzin mojego siostrzeńca - chrześniaka. Ten dzień też był koszmarny. Wszyscy się cieszyli i radowali. A ja robiłam dobrą minę do złej gry. Bo o Mikołaju już nikt nie pamiętał - tylko ja z mężem byliśmy na cmentarzu. Dla wszystkich on był chyba tylko moim brzuchem, który się wchłonął. A dla mnie częścią mnie, do której zawsze będę tęsknić.
Ale pomimo wszystkiego wiem, że musimy się trzymać. Że nasze dzieci nie byłyby szczęśliwe, gdybyśmy za szybko do nich trafiły. Że Bóg zostawił nas jeszcze tu w jakimś celu.
 
ZuMiKa kocham Twoje ostatnie zdanie. Ty już wiesz,że zostałaś na ziemi właśnie po to,żeby urodzić kolejne dziecko mam nadzieję,że też w tym samym celu i już niedługo będziemy miały tego dowód:)
 
Witam dziewczyny..:)u mnie tez jakos ostatnio gorsze dni..:( z ubrankami małego najchętniej bym sie nie rozstawała..:( u mnie tez wiekszosc znajomych traktuje mnie jak trendowata.. nawet nie potrafia sami zapytac jak sie czuje tylko pytaja o to mojego meza....czasami czuje sie tak jakby mnie tutaj wogole nie było...unikaja tematu mojego syneczka..:( ehh zaraz po pogrzebie małego znaojmoy powiedział mi ze stało sie jak sie stało on wie ze to jest tragedia ale musze zyc dalej... ehh wkurwia mnie takie gadanie...bo ten kto tego nie przezyje nie wie co czujemy...;( u mnie tez jaest tak ze ludzie widza ze potrafie normlanie funkcjonowac to znaczy ze jzu jest wszytsko dobrze.. a to jest gowno prawda .. ja robie dobra mine do złej gry... przychodzac do domu z pracy pierwsze co robie to przytulam sie do ubranek małego i płacze...;( ehh takie te zycie niesprawiedliwe... ale wiecie co dziewczyny mysle ze jeszcze kiedys i my bedziemy mogły przytulac i cieszyc sie z naszych kolejnych malenstw...takze kochane badzcie silne ..
 
reklama
kochane aniołkowe mamy choć mija niedługo osiem lat od rocznicy odejścia mojego kochanego aniołka to wciaż mam przed ocami moich znajomych i to co mówia musisz sie trzymac przecież masz do kogo żyż przecież masz dwuletnia córkę mineło trochę czasu i zostałam ziemską mama dwóch chłopców Paweł6 lat Mati rok ale ciągle myślę o moim Marcinku czasami są dobre dni czsami gorsze. Życzę wszystkim aniołkowym mamą aby zostały ziemskimi mamami tak jak ja
 
Do góry