Tak, mam umowę o pracę. Pracuję tam już 9 lat i obecnie zajmuję takie stanowisko od którego zależy bardzo dużo, mniej więcej 2/3 obsługi wspólnot. Wymyślili na początku, że podzielą moje obowiązki na kilka osób, ale moim zdaniem to nie zda egzaminu, no a dziś ta propozycja ... Oczywiście dali by mi umowę zlecenie, tylko na kogoś innego, żebym mogła pobierać zasiłek macierzyński. Dla mnie opcja zdalnej pracy totalnie odpada, szczególnie po porodzie...
A moja historia patrząc na pozostałe jest krótka i nie aż tak bardzo dramatyczna i skomplikowana. W maju 2015 doszliśmy z wtedy jeszcze narzeczonym, że pora postarać się o potomstwo. Udało się bardzo szybko, bo już pod koniec czerwca byłam w ciąży. Pod koniec sierpnia okazało się, że ciąża się nie rozwija i mam puste jajo płodowe. Szpital, zabieg, płacz. Odczekalismy trzy miesiące i w styczniu 2016 zaczęliśmy ponowne starania, jednak po poronieniu moje cykle były jeszcze bardziej nieregularne niż przed, jak się później okazało były też bezowulacyjne. Zaczęłam chodzić po lekarzach, żeby coś pomogli w temacie, trafiliśmy nawet do kliniki leczenia niepłodności, zrobiliśmy mnóstwo badań i wyszła niedoczynność tar tarczycy, znalazłam fajną Panią endokrynolog, która się mną zajęła, później 2 stymulacje clo, torbiele, znaczne pogorszenie wyników tarczycy, czekanie aż torbiele znikną i tarczyca wróci do normy i w styczniu 2017 znowu stymulacja clo i szok - udało się

Dziś 13t3d