agaaataaaa
Fanka BB :)
- Dołączył(a)
- 14 Wrzesień 2020
- Postów
- 1 682
11 tydz, z tym że pęcherzyk ciążowy był wielkości 6 tyg. Wiesz ja nie do końca traktuje ta ciążę jako dziecko, bo skoro to był pusty pęcherzyk, no to znaczy że nic tam nie było. Myślę, że gdybym widziała i słyszała bicie serca i stało by się to na innym etapie, na pewno wtedy bym gorzej to przeżyła. A tak, to ja już myślę, że przebolalam to. Nie myślę o tym, a o przyszłości i o tym żeby jak najszybciej zaczac działać. Tak naprawdę tylko na tym się skupiam w tym momencie. Poza tym użalanie się i wpadanie w depresję, nic tu nie pomoże i nie wniesie. Im szybciej człowiek ruszy do przodu tym lepiej. To już przeszłość. Staram się wyciągnąć jakieś dobre wnioski z tego. Tłumacze sobie, że jakby się miało urodzić chore dziecko albo umrzeć po porodzie, to byłaby dużo gorsza tragedia. Mam dużo wsparcia od męża i rodziny i widze jak im zależy na mnie. To też ważne i budujące. Dlatego też nie mam zamiaru się poddawać ani pogrążać w smutku. To zwyczajnie nie ma sensu. Warto sobie wkręcać takie rzeczy, tak długo aż się w to uwierzyWitaj,
Witaj, czyli masz podobnie jak ja, mija zaledwie miesiąc od straty mojego dziecka, a ja już wiem, że chce starać się ponownie. Moje otoczenie, rodzina też mówią, że nadzwyczaj dobrze się trzymam po tej stracie ale wiesz na jednym z forum znalazłam piękne słowa Papieża Jana Pawła II: "Nienarodzone dzieci nie odchodzą...
one tylko zmieniają datę swojego przyjścia na świat." One dały mi nadzieję, że być może u nas tak jest. Ja tak jak Ty płacze po synku ale nie chce się zamykać na kolejną szansę, serce podpowiada, żebyśmy z mężem spróbowali.
A w którym tygodniu straciłaś maleństwo?