Cześć dziewczyny,
Długo czekałam zeby móc tutaj napisać taki post. Mam nadzieję, że niektórym z Was doda on siły do walki.
Moja historia w skrócie:
marzec 2021- strata synka w 25tc, ledwo mnie lekarze odratowali, poród przez cesarskie cięcie, wiec musieliśmy się wstrzymać ze staraniami- dla mnie ten czas bez starań to był koszmar. Rozpoczęłam terapie, aby jakos przygotować wie do kolejnej ciazy.
Listopad 2021- puste jajo plodowe, które podcięło mi skrzydła. Konieczne lyzeczkowanie w szpitalu.
Marzec 2022- znowu dwie kreski na teście. Szybko trafiłam do szpitala z podejrzeniem ciazy pozamacicznej.
Te podejrzenia jednak się nie potwierdziły i okazało się że jestem w zdrowej ciazy. W 36 tc trafiłam do szpitala po nieprawidłowym zapisie ktg. Sytuacja się unormowała i 2 tygodnie temu, dokladnie w 38 tc przyszla na świat nasza dlugo wyczekiwana córeczka. Do tej pory nie mogę uwierzyć, że ja mam, bo posiadanie dziecka po tych wszystkich przejściach wydawało mi się totalna abstrakcja. Mimo hospitalizacji na początku i końcu ciazy, to było dobre 9 miesięcy. Czułam się świetnie, wyglądałam świetnie. Jednak podświadomy lęk był że mną cały czas. Bardzo długo balam się cokolwiek kupić dla małej, balam się cieszyć. Część znajomych dowiedziała się o mojej ciazy jak już urodziłam.
Dziewczyny trzymam bardzo mocno kciuki za wszystkie, które tu jesteście. Ja życzę sobie, żeby jeszcze spotkała mnie ciaza, która zakonczy się posiadaniem dziecka ❤